ROZDZIAŁ 14 cz. III

249 21 77
                                    

Nadal się męczę z 1peach2orange, bo dobrze nam idzie. 😂💜

×+×+w poprzedniej części×+×+
Porwałam Jerome'a, aby żyć z nim w (nie)patologicznej rodzinie. Miałam nawet zamiar otworzyć się przed nim i oddać mu całą siebie...

×+×+×+×
Odeszłam na chwilę od łóżka i sięgnęłam po jeden z noży. Polerując go o swoją koszulkę, cicho nuciłam piękną pioseneczkę:
Psychiczne rewizje, piękno czerwieni. Mam chorą misje i to się nie zmieni. Wszystko, co ci bliskie zakopie w ziemi, bo jestem psychopatą z mroku podziemi. Rozkroje ci brzuch i zaleje tam wrzątkiem...* — Spojrzałam na przerażonego Jerome'a. — Spokojnie, głuptasie, to tylko piosenka.

Odłożyłam nóż.

— Mam coś, co na pewno poprawi ci humor. Chodź za mną. — Tak, to był ten moment, w którym nasza znajomość miała wejść na kolejny etap. Moment, w którym miałam otworzyć się przed nim i podarować mu całą siebie. Moment, w którym... — Witaj w tajemniczym pokoju Mad!

— W tajemniczym pokoju Mad? — Jerome podrapał się po głowie. — Nie zrozum mnie źle, jest bardzo ładny i przytulny — zaśmiał się nerwowo — ale co my tu robimy?
— Porozmawiamy, lepiej się poznamy, zagramy w Pięćdziesiąt Noży Mad. Wolisz krótkie czy długie ostrze?

— Super, bałem się, że... Co?! Pięćdziesiąt Noży Mad?! Jesteś nienormalna!
— Kochanie, nareszcie powiedziałeś mi jakiś komplement. To słodkie! — zapiszczałam. — A co do ostrza, to polecam te długie. Ma dużo lepszy zasięg manewrowania. — Puściłam mu oczko. — Okay, zasady są takie: przywiązuję cię do tego koła i staram się trafić wszędzie, byle nie w ciebie.

— Starasz się? Co jeśli nie trafisz?
— Spokojnie, mam tu apteczkę pierwszej pomocy. Za kogo ty mnie masz? — Złapałam się za serce, udając oburzenie. — Przeszłam również niezbędne szkolenie BHP oraz pierwszej pomocy, a noże otrzymały odpowiedni atest, więc można powiedzieć, że jesteś ze mną bezpieczny. — dodałam dumnie. — Gotowy na zabawę?

Nie oszukujmy się, nie miał większego wyboru i musiał się zgodzić. Myślę, że przekonał go fakt, iż później miała nastąpić jego kolej w rzucaniu. Nie wiem tylko, dlaczego pytał, jak rzucać, by trafić w serce... Amator, myślałam, nie wie takich rzeczy.

Koniec końców muszę przyznać, że ten wieczór był naprawdę udany. Co prawda kilka razy nieopatrznie zraniłam go w dłoń i nogę, ale to powierzchowne rany. No, jego ciuchy też nadają się do wyrzucenia.

Nie patrzcie tak na mnie; obiecałam, że kupię mu nowe. Właściwie to Joker, bo nie mam swoich pieniędzy, ale przemilczmy tę kwestię. Poza tym, hej! Mówiłam, że mam apteczkę.

×+×+×+×
Rano obudziły mnie promienie słońca. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Kogoś mi brakowało i nie, nie chodzi mi o mojego misia z przedszkola!

Zerwałam się z łóżka i popędziłam do salonu, ale nikogo tam nie zastałam. Łazienka — pusto. Kuchnia — również pusto. Sypialnia Jokera i Harley — tam nie było pusto, ale to nie ich szukałam. Pudełko po zapałkach — skucha. Doniczka ze storczykiem — porażka.

Mój mąż mnie zostawił! Zostałam wdową jeszcze przed ślubem. Jerome okazał się zwykłym matrymonialnym oszustem! A ja głupia mu zaufałam i co gorsze — pokochałam. Miłość jednak nie jest dla psychopatów.

Zrozpaczona sięgnęłam po butelkę czerwonego wina i usiadłam przy stole w salonie. Po kilkunastu łykach postanowiłam zwierzyć się mojemu jedynemu przyjacielowi.
— Kwiatusiu, ale o co mu chodziło? Że raz dostał młotkiem? Czekaj... — policzyłam na palcach — że dostał trzydzieści razy z młotka? —chlipnęłam do storczyka. — To przecież z miłości!

Przechyliłam połowę butelki.
— Za mało dostał młotkiem? — zapytałam się nowego kolegi. — Już wiem, gdzie popełniłam błąd!

— Co mówisz? — Pochyliłam się w stronę kwiatka. — Powinnam wrócić i jeszcze raz zawalczyć o jego miłość? — Na mojej twarzy pojawił się szatański uśmiech.

Gdy byłam w stanie euforii poalkoholowej, do kuchni wszedł Joker.
— Co zrobiłaś Rudemu, że wybiegł z domu z krzykiem?
— To ne aa... — odpowiedziałam, chociaż lekko plątał mi się język. — Okazałam mu ój pokój.

W moich oczach pojawiły się łzy. Joker spojrzałam na mnie pobłażliwe.
— Zbieraj się — powiedział.
— Dlaszeo?
— Jedziemy do tego twojego kochasia. — Mój brat uśmiechnął się szeroko. — Weź długie noże — dodał po chwili.

Kiedyś będę żałowała, że posłuchałam Jokera i że razem pojechaliśmy do Jerome'a. Słowo-klucz: kiedyś. A teraz może kupię sobie królika?

Koniec części trzeciej i ostatniej.

×+×+×+×
* EdoeS: Psychopata

Hej,
Tutaj xoxoMadness i 1peach2orange. Wiemy, że nas kochacie! Pomarańczka miała niedawno urodziny (Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje naaam), więc z tej okazji gwiazdkujcie i komentujcie!
Wbijcie również na Jej konto, bo dlaszeo nie.

Żegnajcie,
xoxoMadness 😘

MadnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz