ROZDZIAŁ 15

494 41 158
                                    

Pierwszy raz wyszłam sama z Harley na miasto. Joker odsypiał kaca, a my poszłyśmy na poszukiwanie Batmobilu. Harls wzięła kij bejsbolowy, a ja — wielki młot. Uzbrojone psycholki — strach się bać!

— Podejrzewasz, kto jest Batmanem?
— zapytała Blondyna, gdy mijałyśmy sklep z drogimi gadżetami.
— Wydaję mi się, że Brusik Obrusik — powiedziałam z powagą.
— Kto? — zdziwiła się Harley.

— No Bruce Wayne. Najbogatszy
i najbardziej wpływowy mieszkaniec Gotham. Mówi ci to coś? — spytałam
i uniosłam brwi do góry.
Blondynka przytaknęła.

Skręciłyśmy w pustą uliczkę.
— A mi się wydaję, że Batmanem jest Batman — powiedziała Harley.
Zatrzymałam się gwałtownie.
— Serio?! I tak można? Ale, że tak na trzeźwo? — zapytałam.

Czasami wydaję mi się, że Harley myśli do tyłu. Wzruszyłyśmy ramionami i ruszyliśmy dalej. Skręciłyśmy w kolejną uliczkę, a tam... Batmobil! Zaparkowany między budynkami. A Gacka nie ma w pobliżu!

Podbiegłyśmy do samochodu. Harley wyciągnęła telefon i porobiła kilka zdjęć.
— Hasztag Batmobil, hasztag Gotham, hasztag Harley, hasztag Mad, hasztag... — Wypisywała Blondyna.
— ...nie masz mózgu — podpowiedziałam.

— Hej! — nagle wykrzyknęła Harley. — Znasz to? Jak się nazywa dzieciak wrzucony do kwasu?
— Rozpuszczony bachor? — Nie znałam tego.
— Zgadłaś!
Taa, brawo ja. To nie moja wina, że niszczę innym żarty. Takie życie!

Harley schowała telefon do kieszeni, zamachnęła się kijem bejsbolowym
i wgniotła maskę samochodu. Całą okolicę wypełnił odgłos alarmu. Ja również uniosłam młot i razem z
Harls niszczyłyśmy samochód przez kilka sekund. Następnie Blondyna zrobiła zdjęcie naszego dzieła
i pędem pobiegłyśmy do domu.

Mieszkamy na tak zwanym szczerym polu na obrzeżach Gotham. Mamy pewność, że Batek nie znajdzie naszej kryjówki, ale biegać kilka kilometrów, to już lekka przesada.

W myślach przeklinałam Jokera, że tak daleko się wybudował. Kiedyś mieszkaliśmy w samym centrum miasta, ale to było kiedyś. Bliżej nieokreślona przeszłość.

Dopiero gdy znalazłyśmy się na placu przed domem, zwolniłyśmy. Z trudem łapałyśmy oddech.
— Nie... mamy... kondycji... —
zauważyła Harley.
Chciałam jej przytaknąć, ale na horyzoncie pojawił się Joker.

Myślałam, że zdążymy wrócić, zanim się obudzi. Nie udało się. Joker bez słowa wskazał na drzwi, a my posłusznie weszłyśmy do domu. W holu rzuciłam młot na podłogę, a Harley zrobiła to samo ze swoim kijem.

Domyśliłam się, w jakie popadłyśmy tarapaty. W tym ja w największe! Trochę nagrabiłam sobie u brata.
— Na kolana! — krzyknął do mnie Joker.
— To Harley ci już nie wystarcza? — Chciałam rozładować napięcie tym żarcikiem, ale nie pomogło.

Dostałam z otwartej ręki w twarz. Już nie z zamkniętej, więc jest jakaś poprawa. Szybko uklękłam, a Harley zrobiła to samo obok mnie.
— Gdzie byłyście? — zapytał Joker.
— My... — zaczęłam.

— Ty się lepiej nie odzywaj! Wystarczy, że przyprowadziłaś tego aktora do domu! — wytknął mi Joker.
— Jakiego aktora? To był Jerome: żywy człowiek. No, mam nadzieję, że jeszcze żywy. — Zamyśliłam się.

— Harley? — zapytał Joker i spojrzał wyczekująco na Blondynę.
Dziewczyna rozpłakała się.
— Puddin — wyszlochała. —Poszłyśmy na miasto, bo szukałyśmy Batmobilu.
— I znalazłyśmy. — Uśmiechnęłam się. — Harls, pokaż mu.

Blondynka wyciągnęła telefon i pokazała Jokerowi zdjęcia.
— No, moje dziewczynki. — Joker wybuchnął śmiechem. Śmiał się przez kilka minut i nagle spoważniał.
— Ale nie zapytałyście mnie o zgodę — zauważył.

Uderzył mnie w twarz tak mocno, że aż upadłam na plecy. Poczułam, że coś cieknie mi po brodzie. Krew. Wytarłam ją szybko i wstałam. Dostałam drugi raz. Zadźwięczało mi w uszach. Dostałam trzeci raz. Upadłam.

Joker podszedł do Harley i popchnął ją na plecy. Podniósł rękę, ale zatrzymał się, gdy dziewczyna wyszlochała:
— Nie... proszę.
— Błagaj — powiedział Joker.
— Błagam! — wychlipiała.
Dostała w twarz.

— Błagaj! — wykrzyknął Joker.
— Błagam! — krzyknęła Harley przez łzy.
Zaczął ją kopać.
— Przestań! — wrzasnęłam.
Joker odwrócił się w moją stronę.
— Błagaj — powiedział spokojnie.
Miałam ochotę zrobić mu krzywdę. Spojrzałam na niego spod łba.

— Błagaj! — podniósł głos.
Milczałam.
Joker zamachnął się ręką nade mną. Poczułam ból z tyłu głowy. Traciłam ostrość widzenia. Ostatnie, co zapamiętałam, to był odgłos wystrzału z pistoletu.

Potem nastała ciemność...

×+×+×+×
What's up?
Miał być rozdział w czwartek/piątek, ale ja jestem sympatycznym ktosiem, więc jest dzisiaj.
Jaka pogoda u Was? U mnie leje i się łyska!

xoxoMadness 😱

MadnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz