Wyszłam ze szkoły. Słońce paliło skórę jak opętane. Z deską w ręce pokonałam podjazd do budynku, po czym wskazując na nią odjechałam do parku.
Lubiłam to miejsce. W dzień radośnie, kolorowo. W nocy trochę strasznie, a za razem tajemniczo.
Usiadłam na ławce obok strumyka. Będąc tam chwilę stwierdziłam, że to jednak nie dla mnie. Wstałam i podeszłam do wody. Kładąc deskorolkę na brzegu ściągnęłam buty. Postanowiłam przejść na drugą stronę.
Woda była dosyć zimna, ale nie było na tyle źle, żeby zrezygnować. Mocno trzymając deskę w ręce, by nie wpadła do wody, pokonałam strumień.
Będąc po drugiej stronie, usiadłam na deskorolce.
Przypomniało mi się, jak tutaj po raz pierwszy spotkałam się z dziwnym spotkaniem dotyczącym jakieś misji, zemsty czy cokolwiek to było. Czułam niespotykaną potrzebę zagłębienia się w tą sprawę, chociaż kompletnie nie mogłam zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.
Próbowałam przypomnieć sobie wszystkie szczegóły.
Więc jak to było...
Jest jakaś grupa ludzi (chyba "tych złych"): Jack - szefu, kilku przypakowanych kolesi i Simon.
Simon jest zły. Dlaczego?
No i jak w każdej prawowitej bajce... no tak. Życie to nie bajka...
W każdym razie jest grupa grupa - tym razem "ci dobrzy": szefu-ojciec jakieś dziewczyny, Max- przyjaciel szefa, chłopak z liceum i pozostali członkowie gangu (jeśli tak to można nazwać).
Moja wiedza na temat tej całej misji ograniczała się do jednego: córka szefa "tych dobrych" jest w niebezpieczeństwie, bo "ci źli" chcą się zemścić. Oczywiście nie wiem dlaczego...
Kiepska ze mnie detektyw...
Stwierdziłam, że najlepszym sposobem na uporządkowanie wszystkich informacji będzie zapisanie ich w jednym miejscu.
Przeszukałam plecak i znalazłam stary notesik.
Hmmm nazwę go Witold...
Zaczęłam pisać, notować, robić wykresy, tabelki, szkice, zapiski. Wszystko po to, żebym w razie potrzeby szybki mogła odnaleźć interesującą mnie informację.
Organizacja to bardzo przydatna umiejętność. Wykorzystuje się ją miedzi innymi podczas śledztwa, rozwiązywania spraw związanych z różnymi zemstami, szpiegowania niebezpiecznych ludzi...
Gdy "Witold" był już gotowy, schowałam go na dnie plecaka, by nikt go nie znalazł.
Zaczęłam zastanawiać się, dlaczego właściwie Simon współpracuje z tak niebezpiecznymi ludźmi.
Może ma u nich jakiś dług, albo go szantażują, albo straszą, albo...
Wdech, wydech, wdech, wydech... Spokojnie, to tylko twoje dziwne urojenia.
Chwila, czy moje myśli do mnie mówią?!? Ale... eght!Siedziałam jeszcze chwilę nad strumykiem, aż w końcu postanowiłam wrócić do domu.
Pokonując kolejne alejki i chodniki kątem oka zobaczyłam Simona...
Nie wiedzieć czemu, postanowiłam go śledzić.
Wzięłam deskę do ręki, żeby nie hałasować i ruszyłam za chłopakiem.
Starałam się możliwie jak najwięcej chować i utrzymywać stałą odległość. Nie chciałam, żeby mnie zobaczył.
Idąc za nim spostrzegłam, że zmierza w stronę starej chatki w lesie.
Gdy stanął już przed jej drzwiami, rozglądnął się dookoła, po czym wszedł do środka.
Ja tymczasem podeszłam do jednego z okien. Stanęłam na deskorolce i przysunęłam się do szyby, żeby móc coś zobaczyć. Wiedziałam, że to co zobaczę może mn być trochę zdziwić, ale w rzeczywistości wprawiło mnie w osłupienie.
Simon nie był sam!!! Rozmawiał z osobą, którą jako ostatnią poradziłabym o takie coś...
--------------------------------------------
Ooo!!! Z kim spotkał się Simon?!? I o czym rozmawiali? Czy w jakiś sposób Sky może zostać wciągnięta w to całe zamieszanie?
Przepraszam, że późno dodaję rozdział, ale co mam poradzić, kiedy dopiero o tej porze mam wenę?
Tak czy inaczej ważne, że nowa część już jest ;).
Do następnego, żabki :*
CZYTASZ
Dlaczego nie?
Teen FictionSky Black - zwykła dziewczyna, odtrącona przez społeczeństwo, mająca jednak pasję. Deskorolki to jej życie. Dzięki nim może poczuć się sobą. Co jednak się stanie, gdy wraz z mamą, która zupełnie nie podziela jej poglądów i bratem przeprowadzi się do...