#17

44 4 2
                                    

-Sky, mogę się o coś zapytać?

-Dawaj. Zamieniam się w słuch. - powiedziałam nie do końca wiedząc o co chodzi chłopakowi. Od ostatniej kłótni z Adrienem nie zamieniłam z nim ani słowa. Czekałam w obawie, co powie.

-Ymmm, wiem że to może się wydać dziwne, ale...

-Ale co? - byłam zniecierpliwiona, gdyż blondyn zbyt długo przeciągał.

-A więc... co łączy cię z Filipem?

Byłam zdziwiona tym pytaniem. Chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią, aż w końcu powiedzialam. 

-Myślę, że jest świetnym przyjacielem.

-Nic poza tym?

Nie umiałam zrozumieć, dlaczego Adrien tak dopytuje o innych chłopaków. Najpierw ma pretensje i Simona,  teraz czepia się Filipa... O co chodzi?.wymień użytkownika
-Adrien- zaczęłam,  a chłopak wyraźnie się spiął. Widziałam jak zacisnął dłonie na trzynanej deskorolce - nic poza tym.

Słysząc te słowa,  blondyn się uśmiechnął. Zapytany o powód dociekań, nie chciał odpowiedzieć wprost. Sprawnie ominął temat i zaczęliśmy rozmawiać o nowym modelu deskorolki.

Po jakimś czasie przypomniało mi się,  że miałam wyruszyć na poszukiwanie dowodów do mojej zagadki.

Wiedziałam, że trudno będzie "uciec" Adrienowi,  a z nim nie mogłam pójść. Udałam więc, że przyszedł mi SMS od mamy. Usprawiedliwiając się, że muszę wracać już do domu,  pożegnałam chłopaka i dojechałam w przeciwnym kierunku.

Słońce górowało na niebie parząc skórę. Było południe.

Chwila... ja zostałam zawieszona, więc do szkoły nie mogłam pójść. A Adrien?  Przecież on powinien być na lekcji! Specjalnie poszedł na wagary, żeby mnie spotkać?  Coś mi tu nie pasuje...

Odrzuciłam ten temat nie chcąc przeciążać umysłu. Widziałam, że cały dzień przede mną. Nie chciałam marnować czasu i rozpoczęłam myślenie o mojej wyprawie.

O wiele raźniej byłoby rozwikłać tę zagadkę z Adrienem...

Postanowiłam, że udam się w miejsce, gdzie  na skraju lasu stał mały domek. To tam Vicki i Simon rozmawiali o tej dziewczynie i jakimś planie.

Swoją drogą ciekawe,  czy znam tę dziewczynę... Może chodzi do mojej szkoły,  albo klasy... Może ją znam...

Jak najprędzej udałam się w ustalone miejsce i trafiłam w samą porę!  Nie musiałam długo czekać. Niewielkie czarne auto zaparkowało przed chatką. Kilka osób wsiadło  z niego i poszło w stronę małego budynku.

Gdy drzwi tylko się zatrzasnęły, przemknęłam pod okno. Zaraz jednak się schyliłam. Było ich bardzo dużo. Nie mogłam rezygnować. Szybko rozglądnęłam się dookoła.

Miałam wrażenie,  jakby serce miało mi za chwile wyskoczyć z gardła. Bałam się. Tak bardzo się bałam. Ale było już za późno, żeby zrezygnować. Musiałam działać!

---------------------------------------------

Tak wiem, wiem.  Rozdział miał być wczoraj. Ale go nie było bo... zapomniałam:(.
Ciężko jest się przestawić do nowego rytmu pisania.

Ale za to,  zamiast czekać do środy (to już jutro:)), kolejny fragment historii zamieszczam dzisiaj:). Cieszycie się,  prawda? ^^

Mam nadzieje, że jutro nie zapomnę.
(w razie czego przypomnijcie mi o tym pisząc w komentarzach) ;).

Do następnego, żabki :*.

Dlaczego nie? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz