PROLOG

193 9 23
                                    

Można powiedzieć, że jestem nikim. Dziewczyna niby ładna, ale nie odznaczająca się jakoś szczególnie. Dziewczyna, którą niby dużo osób zna albo chociaż kojarzy, ale nadal nie mająca przyjaciół. Dziewczyna mająca niby zwykłą rodzinę, która jednak jej nie rozumie. Po prostu dziewczyna. Przepraszam, margines społeczności -tak właśnie widzą mnie inni.

Można by powiedzieć, że nie jestem nikomu potrzebna. Ja jednak jestem samolubna i żyję dla siebie. Nie dla kogoś, ale właśnie dla mnie i nigdy nie myślałam inaczej. I bardzo dobrze. Nigdy z powodu mojej samotności nie myślałam o samookaleczaniu się ani nic z tych rzeczy, czy coś. Żyję, bo żyję. I prawdopodobnie tylko dlatego, że moi rodzice szesnaście lat temu tak postanowili. W sumie nie mam im tego za złe, ale nie miałabym też pretensji, gdyby podjęli inną decyzję.

A tak w ogóle, to mam na imię Sky. Nazwisko, pewnie mniej oryginalne - Black. Jakby połączyć oba te wyrazy, raczej nie oznaczają niczego optymistycznego - wręcz przeciwnie. Ale ja się tym nie przejmuje. W sumie jak większość rzeczy jest mi to obojętne.

Jedyną ważną dla mnie rzeczą jest moja pasja. Pasja, hobby, jak kto woli. A jest nią skateboarding. Tak, jestem dziewczyną i lubię jeździć na desce. Mało powiedziane, wręcz kocham. To jest jedyna rzecz, która wyróżnia mnie z tłumu. Ale co z tego. Nadal wiele osób uważa mnie przez to za kogoś nie z tej planety. W negatywnym sensie, oczywiście. Ale jak widać, mało mnie to obchodzi, co myślą o mnie inni. Na desce jeżdżę odkąd pamiętam. Pierwszą deskorolkę kupił mi jeszcze tata, gdy byłam małą dziewczynką. On mnie rozumiał, chciał, żebym robiła to, co mnie uszczęśliwia. Niestety został zamordowany kilka lat temu. Nikt nie wie kto to zrobił i dlaczego. Wydaje mi się, że policja wie, ale nie chce nam powiedzieć. Ale ja na pewno kiedyś się dowiem. Teraz mam tylko mamę, która niestety inaczej widzi świat niż tata. (Nie wiem jak to się stało, że mogli kiedyś się w sobie zakochać. Ale podobno przeciwieństwa się przyciągają.) No i jest jeszcze Miles, mój jakże kochany (ten sarkazm) o dwa lata starszy brat. Nigdy z nim się nie dogadywałam. On jest... jak mama. Dla nich wszystko zawsze musi być pożyteczne, rozwijające itp. To dlatego on, kochany synek mamusi uczęszcza na pozalekcyjne zajęcia z  zasad z dobrego wychowania (o zgrozo) i
zadaje się z samymi kujonami. I nie, nie mówię o tych co dobrze się uczą, ale o takich, dla których nauka to rzecz święta, a czwórka z kartkówki to koniec świata.

Tymczasem ja jestem wprost zdruzgotana świadomością, że kończą się wakacje. Nie chce mi się iść do szkoły, głównie dlaczego, że wczoraj przeprowadziliśmy się do Londynu. Ale równocześnie jestem też ciekawa, co przyniesie inny świat.

-------------------------------------------------
:) Cieszę się, że udało mi się napisać to co napisałam. Jestem podekscytowana, gdyż jest to moje pierwsze opowiadanie. Mało tego, nie mam żadnego ułożonego planu wydarzeń, więc tak jak wy, nie wiem co będzie potem :). Ta część powstała pod wpływem impulsu. Zobaczymy co będzie dalej.
Zapraszam do komentowania i czytania następnych części. Będą się pojawiać jak na razie w poniedziałki po południu. Czasem zrobię jakiś maraton albo bonusik jak będę miała wenę ;).

Do następnego, żabki :*

Dlaczego nie? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz