#10

66 6 3
                                    

Ledwo stałam na nogach i patrzyłam się na rywalizujących przyjaciół...

Na szczęście po jakimś czasie bójka się skończyła. Adrien spojrzał na mnie po raz ostatni i oddalił się...

Po prosty odszedł... Bez pożegnania. Dlaczego to tak bardzo boli?

W tym samym czasie Simon podszedł w moją stronę. Byłam rozstrzęsiona całą sytuacją, straciłam kontakt z rzeczywistością. Chłopak próbował mi pomóc. Gdy mnie przytulił, powoli wróciłam do normalności.

Podobno przytulaski są dobre na poprawę humoru ^^.

Ponieważ rozpoczęła się już kolejna lekcja, Simon stwierdził, że i tak nie ma sensu na nią iść.

Taaa. Ale ma sens później tłumaczyć nauczycielom, dlaczego nie było nas w szkole.

Chłopak zaproponował mi spacer. Wyszliśmy z budynku. Idąc w stronę parku usłyszałam głośne krzyki.

-Simon! Kochany! Kim jest ta dziewczyna? - przesłonym głosem Vicki wolała Simona.

Co ona tu robi? I dlaczego mówi do Simona "kochany"?!?

Simon przyspieszył, lecz szkolna "gwiazda" nie chciała odpuścić. Zaczęła biec, ale przez swoje metrowe obcasy wywróciła się.

-Misiu! Pomóż mi. Wydaje mi się, że skręciłam kostkę! - nie dawała za wygraną Vicki.

Simon spojrzał na nią z pewnym rodzajem obrzydzenia, ale od razu później uśmiechnął się do dziewczyny i pomógł jej wstać. Vicki przytuliła się do chłopaka.

-Vicki, poznaj Sky. - powiedział Simon, gdy tylko udało mu się uwolnić ze szponów dziewczyny, jednocześnie odwracając się w moją stronę.

-Sky, to jest Vicki. - powtórzył cały "proces zapoznawczy".

Dziewczyna rzuciła na mnie chłodne spojrzenie mówiące "nie chcę cię znać" i nawet nie podając mi ręki ponownie zwróciła się do chłopaka.

-Misiaczkuuu, chodźmy stąd. Chyba nie zapomniałeś o naszym spotkaniu? - powiedziała Vicki robiąc minę małego dziecka.

-My nigdzie się nie umawialiśmy! - zdenerwowanym tonem odpowiedział chłopak.

-Jak to nie? Nie pamiętasz ?!? - wymuszajacym głosem kontynuowała dziewczyna.

Simon westchnął i chwilę się nad czymś zastanawiał.

-Sky, wybacz, ale zupełnie zapomniałem o spotkaniu z Vicki. Mam nadzieję, że nie będziesz zła, jeśli teraz cię tu zostawię? - błagalnym tonem powiedział blondyn.

Nie w ogóle. Idź sobie! Nie chcę cię więcej widzieć!

-Ok. Poradzę sobie. Chyba - westchnęłam.

-Świetnie. Chodźmy misiaczku - powiedziała Vicki do Simona pokazując mi język.

Ona to zrobiła specjalnie!!!

Wydaje mi się to co najmniej dziwne, że Simon chociaż wyraźnie nie chce, robi wszystko co tylko ta wredna dziewczyna chce.

Stwierdziłam, że muszę w jakiś sposób odegrać się na dziewczynie, która tak bardzo działała mi na nerwy.

Teraz jednak postanowiłam przemyśleć te wszystkie sprawy. Trochę się namieszało...

Ostatecznie nie pogodziłam się z Adrienem o chyba to najbardziej mnie rani.

Nie myśląc długo oddaliłam się od miejsca zajścia i pomknęłam na swojej deskorolce w stronę lasu.

Gdy byłam już na miejscu, słońce zbliżało się ku horyzontowi. Wybrałam sobie rozłożyste drzewo i wspięłam się na nie.

Uwielbiałam siedzieć wśród drzew, ponad ziemią. Przypominało mi to czasy dzieciństwa, kiedy tego typu rzeczy były codziennością. Czasami tęsknię za przeszłością.

Bo moja przeszłość zawierała tatę...

Wkrótce ostatnie promienie słońca schowały się za horyzont. W zamian pojawiły się gwiazdy.

Podczas gdy siedziałam na gałęzi, do lasu weszło czterech mężczyzn. Schowałam się jeszcze bardziej między liście, żeby mnie nie zobaczyli.

Coś mówiło mi, że nie powinni mnie zobaczyć.

Ku mojemu zdziwieniu, jedna z postaci wydawała mi się znajoma...

-------------------------------------------------

:O Kto to mógł być?!?

Bardzo przepraszam za wczorajszy brak rozdziału. Nie miałam kompletnie czasu: obowiązki i jeszcze więcej obowiązków - mam nadzieję, że rozumiecie.

W każdym razie rozdział jest za to dzisiaj. Bo w końcu lepiej późno niż wcale.

A od jutra nowe części jak zwykle :).

Do następnego, żabki :*

Dlaczego nie? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz