18.

403 42 32
                                    

***

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

15 marca 2013

Budzą mnie promienie słońca, wpadające do pokoju przez okno. Niechętnie otwieram oczy i od razu się uśmiecham. Shailene śpi wtulona we mnie jak małpka, leży na mnie prawie całym ciałem. Zaczynam gładzić jej ramię, jej skóra jest miękka i delikatna. Po chwili Shai zaczyna otwierać oczy.

- Dzień dobry - mówię i uśmiecham się do niej szeroko. Dziewczyna odwzajemnia uśmiech i ku mojemu zdziwieniu, podciąga się i jej usta lądują na moich. Całujemy się najpierw delikatnie, lecz po chwili nasz pocałunek zmienia się na gorący, pełen namiętności. Shailene przejeżdża językiem po moich wargach, więc je otwieram.

Nagle jakby coś nas goniło. Zdzieram bluzkę z Shailene, a ona pozbywa się mojej. Zjeżdżam pocałunkami na jej szyję i przekładam ją tak, że teraz leży pode mną.

- Theo - wzdycha Shailene, kiedy moje usta błądzą po jej dekolcie. Ściskam jej piersi przez materiał stanika. Dziewczyna sięga do mojego rozporka i odpina go. Zaczynam skopywać z siebie spodnie i zostaję w samych bokserkach. Wsuwam palce pod plecy Shai i rozpinam jej stanik, rzucając go za siebie.

To co widzę, sprawia, że moje bokserki stają się bardzo ciasne. Niewiele myśląc, obejmuję ustami jej sutek i zaczynam go ssać, aż twardnieje. Shailene cicho pojękuje i porusza biodrami tak, że ociera się o moje krocze. Robi to jeszcze kilkukrotnie, aż w końcu jestem w takim stanie, że jeśli zaraz w nią nie wejdę, oszaleję. Pozbywam się jej spodni i wsuwam dłoń pod skąpe stringi.

- Theo, proszę - mruczy mi do ucha Shailene, przygryzając lekko jego płatek. Wsuwa dłonie pod moje bokserki i ściska mój tyłek. Krew z całego ciała skupia się teraz w jednym miejscu, które pulsuje w oczekiwaniu. No już, George, już za chwilę wejdziesz...

- Shailene, czy możemy... - do pokoju nagle wchodzi Zoë i zastyga bez ruchu, widząc nas. Wytrzeszcza oczy, porusza bezgłośnie ustami, aż w końcu na jej ustach pojawia się szeroki uśmiech. - Sorka, nie przerywajcie sobie. Ale pamiętajcie o gumce - rzuca i wychodzi pospiesznie.

Shailene zrzuca mnie z siebie, po czym uśmiecha się szeroko i cmoka mnie delikatnie w usta.

- Innym razem - mruczy i wstaje, szukając porozrzucanych wokół ubrań.

***

Wychodzimy z pokoju i kierujemy się na dół, do kuchni. Pozostali siedzą już przy stole, jedząc śniadanie. Shailene podchodzi do Jaia i obejmuje go od tyłu, całując w policzek.

- Wszystkiego najlepszego! - Krzyczy mu do ucha.

- Najlepszego, stary - dodaję.

- Dzięki - uśmiecha się Jai. - Obiecuję, że moja urodzinowa impreza nie odbędzie się w Disneylandzie.

- To dla nas najpiękniejsza wiadomość - odzywa się Miles. - Shai, daj mi mleko.

- A magiczne słowo? - Upomina go dziewczyna i patrzy na niego wyczekująco, kładąc ręce na biodrach.

- Eeee - Miles drapie się po głowie. - Avada kedavra?

- Głupek - komentuje tylko Shai i podchodzi do lodówki, po czym wyciąga z niej karton mleka. Rzuca nim w Milesa, który łapie go w ostatniej chwili.

- Chciałaś mnie zabić? - Pyta z pretensją.

- Przejrzałeś mnie.

Shailene zaczyna robić kanapki, więc podchodzę do niej i obejmuję ją od tylu. - Dla mnie też będzie to śniadanie? - Pytam, a moje usta znajdują się bardzo blisko jej ucha.

- A zasłużyłeś? - Odpowiada z uśmiechem.

Muskam ustami jej ucho. - Myślę, że tak.

- W takim razie wezmę to pod uwagę, paniczu James.

- Dziękuję, panienko Woodley - odsuwam się od niej, bo czuję, że Zoë na nas patrzy. Na jej ustach błąka się niewinny uśmieszek, pewnie po tym, co zobaczyła wcześniej. Nadal nie wybaczyłem jej tego, że nam przerwała.

CDN.

😇

Z pamiętnika Theo JamesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz