🎶 Shaggy - Hey Sexy Lady
***
***
20 lutego 2013
Dzisiaj rano przyleciałem do Nowego Jorku na urodziny Milesa. Szczerze mówiąc trochę się boję tego, co może się tam wydarzyć. Znając Milesa, będzie grubo. Obawiam się, że mogę zrobić coś głupiego po takiej dawce alkoholu, jaką planuję wypić.
Przywiozłem mu dobre whisky z Wielkiej Brytanii, które dam mu jako prezent. Dostałem smsa z dokładnym adresem Milesa, więc sprawdzam na Google maps , gdzie to jest, żeby wiedzieć gdzie jechać.
Kiedy zapada wieczór, przebieram się w granatowe spodnie i czarną koszulę. Spryskuję się obficie ulubionymi perfumami Hugo Bossa i przeglądam się w lustrze. Puszczam oczko do swojego odbicia w lustrze.
- Jak zwykle seksownie, Theo - rzucam i odpinam jeszcze jeden guzik w koszuli. No, zdecydowanie lepiej.
***
Podjeżdżam autem w okolice domu Milesa, ale nie mam problemu ze znalezieniem tego właściwego. Z daleka słyszę głośną muzykę, krzyki i widzę wciętych już ludzi w ogrodzie.
Parkuję auto w bezpiecznej odległości od pijanych gości i zmierzam do wejścia. Wchodzę do środka i zaczynam szukać jakiejś znajomej twarzy, jednak mam z tym niemały problem. Jest tutaj tylu ludzi, że dostaję klaustrofobii.
Kurwa. Gdzie oni są?
Nagle czuję, że ktoś obejmuje mnie od tyłu. Mam wrażenie, że to Shai, ale to tylko Ansel. Wzdrygam się.
- Cześć Theo! - Wrzeszczy mi do ucha. Mam ochotę go zdzielić w łeb. Nie prosiłem się o to, żeby ogłuchnąć.
- Cześć. Gdzie reszta?!
- Gdzieś się tu kręci, ciężko powiedzieć! Jest tu za dużo ludzi!
No co ty nie powiesz. Zostawiam prezent w osobnym pomieszczeniu, które wskazuje mi Ansel.
***
- Miles kończy dziś dwadzieścia sześć lat, bitches! - Wrzeszczy solenizant, gdy na środek sali wjeżdżają dwa olbrzymie torty - jeden przedstawiający nagą blondynkę, a drugi brunetkę. No tak. Można się było tego spodziewać.
Nagle zauważam Shai. W końcu! Przeciskam się do niej i zamykam ją w niedźwiedzim uścisku.
- Cześć, piękna - mruczę jej do ucha i całuję w policzek.
- Cześć, piękny - odpowiada i uśmiecha się. Po jej oczach widzę, że jest już trochę wstawiona, w ręce trzyma tequilę. Ja też zdążyłem się już trochę upić.
- Ukrywałaś się przede mną? Nie mogłem cię znaleźć przez dwie godziny! - Nie przestaję ją obejmować. Przyglądam się jej z uwielbieniem, jest taka śliczna. Nagle przychodzi mi do głowy, że ona może nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka jest śliczna. Muszę jej to powiedzieć. - Jesteś taka śliczna.
Shai śmieje się i kręci głową.
- Dziękuję, Theo. Nie ukrywałam się przed tobą, po prostu jest tu tylu ludzi, że powinnismy mieć jakiś GPS, żeby się odnajdywać.
- Po prostu w ogóle się nie rozstawajmy. Chodź, zatańczymy - ciągnę ją na parkiet i zaczynamy się poruszać w rytm muzyki. Ciało przy ciele, moje ręce chwytają jej biodra i od czasu do czasu zjeżdżają niżej...
***
Kilka godzin później jestem już tak pijany, że kompletnie mi odbija. Nie kontroluję już tego co robię, biorę od DJ-a mikrofon i proszę go o puszczenie piosenki Hey sexy lady. Wychodzę na środek parkietu i zaczynam śpiewać, tańcząc. Bardzo szybko dołącza do mnie Miles i Jai. Wokół nas ludzie zbierają się w kółku. Nim zdążę się zastanowić, co się dzieje i co robię, nasza trójka zaczyna się rozbierać. Wszystkie kobiety piszczą i zachęcają nas do zrzucenia z siebie większej ilości ciuchów. A co mi tam. Pozbyłem się już koszuli i spodni, zostałem w samych bokserkach. Może je też powinienem ściągnąć? Jak wszystko to wszystko. Ściągam ostatnią część garderoby i wyrzucam bokserki w tłum gości. Za moim przykładem idą Jai i Miles, zresztą sporo facetów postanowiło się rozebrać. Wchodzę w tłum i czuję kobiece dłonie, które klepią moje pośladki i obejmują penisa. O tak, jest mi przyjemnie... Dlaczego nie pomyślałem o tym wcześniej, żeby zrobić coś takiego?
Dziewczyny, jestem wasz!
CDN.
Dobranoc 😏🤙🏿
CZYTASZ
Z pamiętnika Theo Jamesa
Fiksi PenggemarTheo James - Brytyjczyk z greckimi korzeniami i obsesją na puncie Cheetosów. Uzdolniony aktor i muzyk, człowiek o wielu talentach. Jakie tajemnice skrywa dusza Theo? W jaki sposób widzi świat? Zapraszam do lektury.