13.

410 37 89
                                    

***

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

21 lutego 2013

Boję się otworzyć oczy, coś mocno drapie moją skórę i ciśnie mnie w jajka, które chyba właśnie sobie gniotę. Gdzie ja jestem i na czym leżę? Rany, głowa mi pęka, a w ustach mam zupełną Saharę. Oddałbym wszystko za wodę...

Zbieram się na odwagę i uchylam jedno oko.

- Aaaaaaaaaaaaaaaaa! - Wrzeszczę, zupełnie się rozbudzając. Nie przestaję, kiedy widzę, że wiszę wysoko na drzewie, a ziemia jest daleko. Mam straszny lęk wysokości. Co ja tu kurwa robię i jak się tu znalazłem?

Czuję powiew na plecach i tyłku. Wzdrygam się. Dlaczego ja kurwa jestem goły? Kto mi zajebał ciuchy?!

- Przestań się drzeć! - Warczy Miles, który wisi gałęź wyżej. Zerkam na niego, ale od razu żałuję i momentalnie odwracam wzrok, żeby nie widzieć jego penisa przed swoją twarzą.

Pod wpływem alkoholu musiałem zapomnieć o swoim lęku wysokości i się tu wspiąłem. Ale dlaczego nie mam na sobie żadnych ubrań?! Chociaż bokserek?! Czyżbym spędził ostatni wieczór na waleta? I dlaczego inni też nie mają nic na sobie? Przez głowę przechodzą mi różne myśli.

Kurwa. Może brałem udział w jakiejś dzikiej orgii?!

Koniec. Koniec z takim chlaniem, zupełnie nic nie pamiętam.

Patrzę w dół i przełykam głośno ślinę. Za chuja stąd nie zejdę, nie ma mowy. Będę tu wisiał już do końca życia, nagi, a Miles będzie mi rzucał do góry banany. Żegnaj kariero, żegnaj Hollywood. Resztę życia spędzę na drzewie.

***

Od godziny zastanawiam się, jak mam stąd zejść. Jedyne, co przychodzi mi na myśl, to takie grube materace, jakie rozstawiają służby porządkowe przed osobą, która chce popełnić samobójstwo, skacząc z budynku.

Dla mnie zejście z tego drzewa to samobójstwo. Może ktoś mógłby zadzwonić po straż pożarną? Przecież ściagają z drzew małe kotki, to mogą ściągnąć i mnie.

- Theo?! - Słyszę kobiecy głos. Zauważam Shailene, która idzie w moją stronę. Gdy widzi zaistniałą sytuację na drzewie, zaczyna się pokładać ze śmiechu.

- To nie jest śmieszne! - Warczę.

- Ojojoj, ale masz zgrabną pupcię, Theo!

- Widzisz ją z dołu?!

- Widziałam ją całą wczorajszą noc, kochany. I nie tylko - uśmiecha się znacząco.

Co ja wczoraj odjebałem?

- Mogłabyś... ekhm... mogłabyś może znaleźć moje bokserki czy coś?

- Kochany, jak je wczoraj zdjąłeś i rzuciłeś w tłum, to te napalone kobiety zaczęły je rwać, każda je chciała. Obawiam się że już ich nie ma. Ale zajrzę do szafy Milesa i przyniosę ci jakieś gatki. Poczekaj chwilę.

Idzie w powrotem do domu i wraca po kilku minutach. Rzuca mi do góry majtki z najbardziej koszmarnym wzorem - w panterkę.

- Nie było innych?!

- Były, ale chciałam cię zobaczyć w tym konkretnie egzemplarzu - szczerzy zęby.

- Są chociaż czyste? - Pytam z powątpiewaniem.

- Nie wiem, jak chcesz to powąchaj - odpowiada Shai.

Bleeeeee.

- Chyba sobie jednak daruję kontrolę czystości - krzywię się.

Zakładam te cholerne majtki, które delikatnie piją mnie w krocze.

- No dobra, złaź - woła Shai.

Chciałbym jej powiedzieć, że te gatki w panterkę wcale nie dodały mi mocy i nie zmniejszyły mojego lęku wysokości, ale nie chcę wyjść przed nią na mięczaka. Dam radę. Zejdę dla niej i udowodnię sobie, że nie jestem tchórzem. Ostrożnie zaczynam ustawiać się do zejścia. Ma moim czole pojawia się zimny pot, a ręce zaczynają się trząść. Powoli, powoli, stawiam krok po kroku i nagle znajduję się na ziemi. Oddycham z ogromną ulgą, chociaż serce wali mi jak młotem.

- Ale seksownie wyglądałeś, jak taki pierwotny człowiek - stwierdza Shai, a ja zaczynam napinać z dumą mięśnie. - Uważaj, bo ci pęknie ta panterka - dodaje ze śmiechem dziewczyna.

- HEJ! MOJE MAJTKI! - Rozlega się głos Milesa z góry.

CDN.

Czasami boję się swojej wyobraźni 😳

Z pamiętnika Theo JamesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz