Theo James - Brytyjczyk z greckimi korzeniami i obsesją na puncie Cheetosów. Uzdolniony aktor i muzyk, człowiek o wielu talentach.
Jakie tajemnice skrywa dusza Theo?
W jaki sposób widzi świat?
Zapraszam do lektury.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
***
21 lutego 2013
Boję się otworzyć oczy, coś mocno drapie moją skórę i ciśnie mnie w jajka, które chyba właśnie sobie gniotę. Gdzie ja jestem i na czym leżę? Rany, głowa mi pęka, a w ustach mam zupełną Saharę. Oddałbym wszystko za wodę...
Zbieram się na odwagę i uchylam jedno oko.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaa! - Wrzeszczę, zupełnie się rozbudzając. Nie przestaję, kiedy widzę, że wiszę wysoko na drzewie, a ziemia jest daleko. Mam straszny lęk wysokości. Co ja tu kurwa robię i jak się tu znalazłem?
Czuję powiew na plecach i tyłku. Wzdrygam się. Dlaczego ja kurwa jestem goły? Kto mi zajebał ciuchy?!
- Przestań się drzeć! - Warczy Miles, który wisi gałęź wyżej. Zerkam na niego, ale od razu żałuję i momentalnie odwracam wzrok, żeby nie widzieć jego penisa przed swoją twarzą.
Pod wpływem alkoholu musiałem zapomnieć o swoim lęku wysokości i się tu wspiąłem. Ale dlaczego nie mam na sobie żadnych ubrań?! Chociaż bokserek?! Czyżbym spędził ostatni wieczór na waleta? I dlaczego inni też nie mają nic na sobie? Przez głowę przechodzą mi różne myśli.
Kurwa. Może brałem udział w jakiejś dzikiej orgii?!
Koniec. Koniec z takim chlaniem, zupełnie nic nie pamiętam.
Patrzę w dół i przełykam głośno ślinę. Za chuja stąd nie zejdę, nie ma mowy. Będę tu wisiał już do końca życia, nagi, a Miles będzie mi rzucał do góry banany. Żegnaj kariero, żegnaj Hollywood. Resztę życia spędzę na drzewie.
***
Od godziny zastanawiam się, jak mam stąd zejść. Jedyne, co przychodzi mi na myśl, to takie grube materace, jakie rozstawiają służby porządkowe przed osobą, która chce popełnić samobójstwo, skacząc z budynku.
Dla mnie zejście z tego drzewa to samobójstwo. Może ktoś mógłby zadzwonić po straż pożarną? Przecież ściagają z drzew małe kotki, to mogą ściągnąć i mnie.
- Theo?! - Słyszę kobiecy głos. Zauważam Shailene, która idzie w moją stronę. Gdy widzi zaistniałą sytuację na drzewie, zaczyna się pokładać ze śmiechu.
- To nie jest śmieszne! - Warczę.
- Ojojoj, ale masz zgrabną pupcię, Theo!
- Widzisz ją z dołu?!
- Widziałam ją całą wczorajszą noc, kochany. I nie tylko - uśmiecha się znacząco.
Co ja wczoraj odjebałem?
- Mogłabyś... ekhm... mogłabyś może znaleźć moje bokserki czy coś?
- Kochany, jak je wczoraj zdjąłeś i rzuciłeś w tłum, to te napalone kobiety zaczęły je rwać, każda je chciała. Obawiam się że już ich nie ma. Ale zajrzę do szafy Milesa i przyniosę ci jakieś gatki. Poczekaj chwilę.
Idzie w powrotem do domu i wraca po kilku minutach. Rzuca mi do góry majtki z najbardziej koszmarnym wzorem - w panterkę.
- Nie było innych?!
- Były, ale chciałam cię zobaczyć w tym konkretnie egzemplarzu - szczerzy zęby.
- Są chociaż czyste? - Pytam z powątpiewaniem.
- Nie wiem, jak chcesz to powąchaj - odpowiada Shai.
Bleeeeee.
- Chyba sobie jednak daruję kontrolę czystości - krzywię się.
Zakładam te cholerne majtki, które delikatnie piją mnie w krocze.
- No dobra, złaź - woła Shai.
Chciałbym jej powiedzieć, że te gatki w panterkę wcale nie dodały mi mocy i nie zmniejszyły mojego lęku wysokości, ale nie chcę wyjść przed nią na mięczaka. Dam radę. Zejdę dla niej i udowodnię sobie, że nie jestem tchórzem. Ostrożnie zaczynam ustawiać się do zejścia. Ma moim czole pojawia się zimny pot, a ręce zaczynają się trząść. Powoli, powoli, stawiam krok po kroku i nagle znajduję się na ziemi. Oddycham z ogromną ulgą, chociaż serce wali mi jak młotem.
- Ale seksownie wyglądałeś, jak taki pierwotny człowiek - stwierdza Shai, a ja zaczynam napinać z dumą mięśnie. - Uważaj, bo ci pęknie ta panterka - dodaje ze śmiechem dziewczyna.
- HEJ! MOJE MAJTKI! - Rozlega się głos Milesa z góry.