24 kwietnia 2013
- Nie mogę się już doczekać! - Mówi podekscytowana Shai, zerkając przez malutkie okno samolotu na Londyn. Lądujemy na Heathrow, a brat obiecał, że po mnie podjedzie. To znaczy po nas, ale Harry jeszcze nie wie, że przyjechałem w towarzystwie, więc będzie miał niespodziankę. Jednak gdy się teraz nad tym zastanawiam, to chyba mogłem mu powiedzieć wcześniej, tak byłoby lepiej. Mój brat słynie z mówienia rzeczy bez zastanowienia się, więc może palnąć coś głupiego przy Shai i wszyscy będą zażenowani.
- Tak bardzo lubisz Anglię?
- A kto jej nie lubi? Pójdziemy do pałacu Buckingham? - Patrzy na mnie błagalnie.
- A ty znowu z tym księciem Harrym - przewracam oczami, a Shai mnie szturcha żartobliwie.
- Przejrzałeś mnie. No ale pójdziemy czy nie?
- No dobra, chociaż byłem tam milion razy. Imprezowaliśmy nawet z Willamem.
- Ściemniasz.
- Nie!
- Dobra, Taptiklis, chcesz się po prostu popisać. Przyznaj się.
- Ale mówię prawdę! To było jakieś dziesięć lat temu, więc trochę dawno, ale ja i książę byliśmy kumplami.
- Załóżmy, że teoretycznie ci wierzę - zaczyna Shai, a ja kiwam głową ze złośliwym uśmiechem. - Nadal macie ze sobą kontakt?
- Nie, bo pokłóciliśmy się o dziewczynę i jakoś tak nasze drogi się rozeszły - wzruszam ramionami.
- Odbiłeś dziewczynę księciu?!
- Sama na mnie leciała! A ja byłem nieco pijany i... no dałem jej to czego chciała.
- Przeleciałeś dziewczynę kumpla? - Pyta ze zgrozą Shai.
- Byłem pijany!
- To nadal nie tłumaczy zdrady kumpla.
- Shai, to było dziesięć lat temu. Wydoroślałem, dojrzałem. Jestem zupełnie innym człowiekiem - szczerzę zęby.
- Dlaczego ci nie wierzę? - Shai mruży oczy.
Przekomarzamy się jeszcze kilka minut, aż w końcu samolot ląduje na pasie. Czekamy spokojnie na swoich miejscach, pozwalając żeby przepychający się tłum, gdzie każdy musi by pierwszy, wyszedł z samolotu. Następnie wyciągamy swój bagaż podręczny i wychodzimy z samolotu.
Idziemy odebrać walizki, cierpliwie czekając aż pojawią się nasze. Ściągam z taśmy swoją czarną, a następnie czerwoną Shai.
- Dlaczego masz taką oczojebną walizkę? - Pytam, kiedy kierujemy się do wyjścia.
- Żeby od razu ją widzieć, głupku. Wiesz ile czarnych walizek się tu przewija? Możesz przez przypadek wziąć czyjąś, a nie swoją.
Kierujemy się na parking i zaczynam rozglądać się za bratem. W końcu go zauważam, więc pokazuję Shai, że musimy iść w lewo.
- Theodore, mój malutki braciszku! - Woła gdy mnie widzi. Podchodzi do mnie i przytula, unosząc lekko tak, że moje stopy odrywają się od podłoża.
- No już nie taki malutki - przewracam oczami.
- Ooo, kogóż to ze sobą przywiozłeś? Masz nową dupę? - Pyta na tyle głośno, że Shai słyszy. Widzę, że się krzywi. Nienawidzi jak ktoś tak nazywa kobiety.
- To moja dziewczyna - przedstawiam ją. - Shailene Woodley.
- Hej Shailene, jestem Harry - podaje jej rękę, którą ona ściska pewnie. - To zupełnie inny typ laski niż te, z którymi umawiałeś się dotychczas. Skąd ta zmiana?
- Wiesz co, jedźmy już do domu, co? - Odpowiadam szybko, bo Shai chyba jest coraz bardziej zła. Kiedy wsiadamy do auta, szepczę jej do ucha. - Przepraszam za niego, ale Harry od zawsze był debilem. Po prostu trzeba mu wybaczyć.
Po drodze, kiedy chcę zagadać do Shai, opiera się o moje ramię i zamyka oczy. Nie mam pojęcia czy udaje, czy faktycznie śpi, ale widocznie nie ma ochoty na rozmowę. Wiedziałem, że Harry będzie zachowywał się jak debil. Ma to we krwi.
- Okej, ludziska! Witajcie w domu! - Woła Harry, kiedy docieramy na miejsce.
CDN.
😏
CZYTASZ
Z pamiętnika Theo Jamesa
FanfictionTheo James - Brytyjczyk z greckimi korzeniami i obsesją na puncie Cheetosów. Uzdolniony aktor i muzyk, człowiek o wielu talentach. Jakie tajemnice skrywa dusza Theo? W jaki sposób widzi świat? Zapraszam do lektury.