Rozdział 17

884 71 6
                                    

Po kilku dniach wyszłam ze szpitala w pełni sił. Justin przez ten cały czas był przy mnie. Pielęgniarki krzyczały, ale on i tak zawsze kładł się obok mnie. Każdą noc przespałam w jego ramionach i to było naprawdę cudowne uczucie.

Muszę w pełni przyznać, że myliłam się co do niego. Nie zmienił się. Wydoroślał, to pewne, ale niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają. Wciąż jest tym uroczym chłopcem, w którym zakochałam się kilka lat temu.

On miał rację. Chyba powinnam zacząć wierzyć w przeznaczenie.

Te 5 lat bez niego były takie...samotne. Czułam się tak, jakby moje serce przestało bić i nie było w stanie pokochać nikogo innego. Desperacko próbowałam wypełnić tą pustkę, ale nie wychodziło mi to. Próbowałam z wieloma mężczyznami, ale do żadnego nic nie poczułam. Byłam wściekła na Justina. Wyjechał i zabrał ze sobą moje serce, które w całości mu oddałam, ufając, że dobrze się nim zaopiekuje. Nie byłam jedynie świadoma, że w tym czasie ja posiadałam również jego własność.

Te 5 lat były naprawdę ciężkie. Popełniałam błędy, a ludzie się ode mnie odwracali. Alice, Nathan...Nie miałam nikogo, jedynie Tyler wciąż mocno mnie trzymał, żebym nie upadła. Nigdy nie przestanę być mu wdzięczna.

Z Justinem rozpoczęliśmy nasze wspólne życie w Australii. Miał sporo pieniędzy, za które kupił nam dom. Nie byłam z tego zadowolona, brzydziłam się sposobem, w jaki je zarobił, ale nie miałam nic do powiedzenia. Musieliśmy jakoś zacząć. 

Zaczęłam pracę w lokalnej gazecie. Nie była porównywalna do tej paryskiej, ale nie przeszkadzało mi to. Wciąż byłam w swoim żywiole i byłam szczęśliwa. Ten farbowany blondynek dawał mi dużo szczęścia.

- O matko, Justin, co ty zrobiłeś? - Wybuchnęłam śmiechem, widząc nową fryzurę chłopaka. On tylko się skrzywił na moją reakcję.

- Chciałem zmiany. Wyglądam dobrze, daj spokój. - Podszedł do mnie, odważnie się uśmiechając w ten jego sposób.

- Moja blondyneczka. - Ponownie się zaśmiałam, przejeżdżając dłonią po jego włosach. Justin westchnął, łapiąc mnie w talii i przyciągając do siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższą chwilę. Tak po prostu, ciesząc się swoją obecnością. 

- Podoba mi się - powiedziałam, przerywając przyjemną ciszę. Blondyn uśmiechnął się na moje słowa i pocałował mnie czule, jak to zawsze robił.

Ja również postanowiłam coś w sobie zmienić. Może nie zmieniłam koloru, bo uwielbiam moje ciemne włosy, ale je skróciłam. Moje fale do pasa, zamieniłam na proste pasma do ramion.

- Tadaaaam - odezwałam się, wchodząc do naszego domu. Justin od razu na mnie spojrzał. Wytrzeszczył oczy i wstał z kanapy, szybko do mnie podchodząc.

- O nie - powiedział, łapiąc kilka kosmyków moich włosów między palce. - Jak mogłaś? Jak mogłaś zabić swoje włosy?

Zaśmiałam się na dobór jego słów, ale on wciąż miał poważną minę, co doprowadzało mnie do większego śmiechu.

- Wyglądasz pięknie. We wszystkim ci idealnie. - Uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam. Jego pocałunki z równie miłą chęcią odwzajemniałam.

Jeśli chodzi o Justina, on również znalazł pracę. Tym razem całkowicie legalną. Byłam z niego naprawdę dumna. Tak jak ja, kontynuował swoją pasję. Dawał koncerty. Ludzie zatrudniali go w barach na wieczorne wystąpienia, na śluby czy różne imprezy. Również organizował festiwale w mieście, na które zjeżdżali się ludzie nawet z drugiego końca kraju. 

Przylecenie tutaj było najlepszą rzeczą w moim życiu. W końcu czułam się w pełni szczęśliwa i Justin na takiego też wyglądał.

Dręczyła mnie tylko jedna rzecz. To nic, ale może jednak coś? Mieszkamy tutaj już jakiś miesiąc, a ani razu nie padło zdanie: ,,Kocham cię."

Kochałam Justina całą sobą, ale nigdy nie potrafiłam się przełamać i być pierwszą osobą, która wypowie te słowa. Może Justin miał dokładnie tak samo? A może zwyczajnie czuł się odpowiedzialny być przy mnie i chronić przed złym? 

Tylko prawdziwemu uczuciu chyba nie da się zaprzeczyć? To jest coś tak silnego, co czują dwie osoby, prawda? Nie może być inaczej...

Nie myślę o tym za często. Czasami dopada mnie ta myśl, zazwyczaj wieczorem, ale wtedy wtulam się w jego ciało i wiem, że to jest moje miejsce na Ziemi i nic nie może tego zmienić.

C&J: Run away [ZAKOŃCZONE] 2/3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz