Rozdział 19

864 78 14
                                    

Siedzieliśmy przytuleni na naszym ulubionym kamieniu. Oglądaliśmy, jak słońce powoli tonie w oceanie, barwiąc przy tym niebo wraz z chmurami na różne odcienie czerwieni i pomarańczy. Ile razy by się tego nie widziało, zawsze zachwyca tak samo. Cieszyliśmy się chwilą. Dokładnie tak, jak robimy to od początku pobytu tutaj. To jest chyba właśnie definicja szczęścia. Cieszenie się teraźniejszością i nie martwienie o przyszłość, ponieważ wiesz, że będzie dobrze, bo masz przy sobie tę jedyną osobę.

- Jesteś miłością mojego życia, wiesz? 

Od razu spojrzałam na chłopaka oczami wielkości, nie wiem, czegoś naprawdę dużego. On również wpatrywał się we mnie wzrokiem wypełnionym ogromnym uczuciem. Zawsze tak się na mnie patrzył. Uwielbiałam to. Nie chciałabym, żeby kiedykolwiek spojrzał na mnie inaczej. Szczęście odnajduję w różnych rzeczach. W siedzeniu z nim i wspólnym milczeniu, rozmawianiu i śmianiu się. W prostych czynnościach, jak to, gdy odbiera mnie z pracy, całuje na przywitanie i dobranoc, jak życzy mi udanego dnia, który przy jego boku zawsze taki jest. Szczęście odnajduję w jego oczach, ustach, w nim całym. On jest tą jedyną osobą na świecie, która mi je daje.

- Nie wiesz? - zapytał, widząc moją reakcję. Pokręciłam głową. - Kocham cię całym sobą, Corinna.

Pocałowałam go, starając się włożyć w to tyle pasji, jak nigdy wcześniej. Przez długi czas nie odrywaliśmy się od siebie. W chwili przerwy na oddech odpowiedziałam:

- Ja ciebie też. Najmocniej na świecie.

Po moich słowach Justin wypuścił mnie z objęć i zszedł z kamienia. Patrzyłam się na niego zdziwiona. Ten chwycił moją dłoń i również pomógł mi z niego zeskoczyć. Wciąż gapiłam się na niego z wielkim pytaniem wymalowanym na twarzy. Wtedy on uklęknął, a ja zastanawiałam się czy ma zamiar zawiązać buta, czy może mi się oświadczyć. I cholera, to było to drugie.

- Wiem, że to nie będzie wyglądało tak, jak sobie wymarzyłaś - zaczął. - Ale kocham cię najmocniej w całym świecie. Jesteś moją pierwszą, prawdziwą miłością i niczego bardziej nie pragnę, niż tego, żebyś była i ostatnią. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Te 5 lat były cholernie puste. Czułem, że gdzieś zostawiłem swoją najważniejszą cząstkę, a kiedy pojawiłaś się ty, poczułem, jak znowu moje serce zaczęło bić. Wiem, że wtedy uciekłem, ale zwyczajnie się przestraszyłem. Moje uczucia do ciebie są tak silne i tak wspaniałe, że, cholera, nie wiem już, co powiedzieć. Więc po prostu przejdę do sedna i zadam ci to pytanie. Corinno Heywire, uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moją żoną?

- Tak, tak, tak, tak... - powtarzałam w kółko, nie wierząc, co się właśnie stało. Łzy spływały po moich policzkach. To były łzy szczęścia, największego, jakie mnie w życiu spotkało. 

Justin posłał mi swój najpiękniejszy uśmiech i wstał. Przetarł dłonią moje policzki, po czym sięgnął do kieszeni. Wyciągnął z niej pusty papierek po gumie, który zwinął w rulonik, związał i próbował wcisnąć na mój serdeczny palec, ale się nie zmieścił. Udało się na małym palcu.

- Chyba nie jestem zbyt dobry w tego typu sprawach. - Zaśmiał się. - Jutro dostaniesz prawdziwy.

Spojrzałam na swój zastępczy ,,pierścionek" z papierka, a moje oczy znowu się zaszkliły. Następnie zerknęłam na chłopaka, bez słowa mu dziękując, a on przybliżył twarz do mojej i pocałował mnie czule, przekazując całą miłość, po czym wyszeptał mi w usta:

- Moja pani Bieber.

C&J: Run away [ZAKOŃCZONE] 2/3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz