*dzień zapłodnienia Corinny*
(tak, tutaj pojawią się sceny +18, które i tak przeczyta każdy poniżej tej granicy wiekowej, ale wolę uprzedzić, tym bardziej, że to będzie trochę dziwne XD ENJOY)
Skończyłam pisać artykuł, zamknęłam laptopa i opuściłam budynek redakcji. Zadowolona wsiadłam w autobus i pojechałam do domu.
- Kochanie, wróciłam - powiedziałam, uśmiechając się szeroko. Zero reakcji. Ściągnęłam buty i weszłam wgłąb domu. - Justin?
Wciąż cisza. I to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie słyszałam prysznica, więc na pewno nie było go w łazience. Żadnego dźwięku telewizora czy radia. O tej porze nie mógł spać, a na dzisiaj nie miał żadnego zlecenia, więc gdzie on był? Napisałby mi, gdyby gdzieś szedł. Myślałam, że jak zawsze zjemy razem obiad.
- Justin? - ponownie zawołałam jego imię, licząc na jakiś cud. I, o, zdarzył się!
- Za tobą. - Usłyszałam jego głos, który dosyć obniżył, przez co brzmiał naprawdę seksownie. Powoli odwróciłam się w jego stronę, a kiedy już to zrobiłam, wybuchnęłam śmiechem. - No co? Nie podoba ci się?
- J-ja... - zająknęłam się, nie mogąc złapać oddechu.
Przede mną stał pół nagi Justin. Tylko tym razem, to nie jego wyrzeźbiony brzuch czy tatuaże, które tak bardzo uwielbiam, przykuły moją uwagę. Mój wzrok utkwił na jego kroczu. A tak właściwie na niebieskich stringach z twarzą słonia i długą trąbą. Pewnie każdy się domyśla, że w tej trąbie spoczywał jego penis...
- Wow - odezwałam się, kiedy w końcu udało mi się uspokoić i wytarłam łzy, które spłynęły mi po policzkach.
Blondyn nie zraził się moim śmiechem. Wciąż spoglądał na mnie z miną mężczyzny, przed którym wszystkie dzieci na placu zabaw zaczęłyby uciekać. Zaczął poruszać biodrami, przez co jego trąba zaczęła się kiwać na boki. Przygryzłam wargę, starając się znowu nie roześmiać.
- Zatrąb mi - poprosiłam. Justin zrobił kilka kroków w moim kierunku, po czym wydał ustami dźwięk, który brzmiał jak bardzo słaba imitacja słonia, ale doceniam starania.
Ponownie zmniejszył odległość między nami. Jego usta wylądowały na mojej szyi. Momentalnie przestało mi być do śmiechu. Przechyliłam głowę na bok, robiąc mu więcej miejsca, a on wciąż sprawiał mi przyjemność. W końcu odczepił ode mnie swoje wargi, przez co wydałam z siebie jęk niezadowolenia. Złożył pocałunek na moim uchu, żeby następnie wyszeptać:
- Jak pociągniesz za trąbę, stanie się coś magicznego.
Nie wiem, co za zabawę sobie ten idiota wymyślił, ale uznałam, że okej. Zagramy, jak tak bardzo chce.
- Magia istnieje? - zapytałam, unosząc brew, chcąc się z nim najpierw trochę podroczyć.
- W naszym łóżku, co noc - odpowiedział, poruszając brwiami. - Pociągnij za trąbę. Zobaczysz.
Grzecznie posłuchałam i złapałam za jego ,,trąbę", przejeżdżając dłonią po całej długości. Usłyszałam ciche westchnienie blondyna.
- I co?
- Chyba musisz się bardziej postarać. - Uśmiechnął się szeroko.
Nie musiał dwa razy powtarzać. Złączyłam nasze usta i zaczęłam szybko pracować ręką. Chłopak jednak już po chwili się odsunął, a ja spojrzałam na niego z wymalowanym pytaniem na twarzy.
- Magia się zadziała. Widzisz? - Wskazał na swoją erekcję. - Słoniowi stanęła trąba, czyli cię polubił, a to znaczy, że możemy cię zabrać do raju.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo Justin wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Tam, położył mnie na łóżku i od razu rzucił się na mnie, całując namiętnie. Szybko pozbył się mojej bluzki wraz ze spodniami. Był taki zachłanny, a ja starałam się nadążyć.
Również i stanik po chwili wylądował na podłodze. Chłopak z pocałunkami przeniósł się na moje piersi. Ssał i przygryzał moje sutki, dostając w zamian moje jęki. Z dekoltu zjechał na brzuch i kierował się z pocałunkami coraz niżej. Zatrzymał się dopiero przy gumce od moich majtek. Wtedy uniósł głowę i spojrzał mi w oczy.
- Wiesz, co najbardziej słonie lubią jeść? - zapytał, nie przestając się uśmiechać.
- Mhm?
Zaczął zsuwać ze mnie dół mojej bielizny, nie przestając patrzeć w moje tęczówki. Jego wzrok wyrażał miłość i dużo pożądania. Naprawdę mocno kochałam tego głupka.
- Brzoskwinki - odpowiedział, kiedy leżałam pod nim już całkowicie naga. Przejechał trąbą po mojej kobiecości, kilka razy lekko uderzając czubkiem o moją łechtaczkę, na co mocno przygryzłam dolną wargę.
W końcu pozbył się tych okropnych stringów i wszedł we mnie, wydobywając ze mnie głośne jęknięcie. Owinęłam nogi wokół jego bioder. Poruszał się w szybkim tempie, nieustannie mnie całując. Odwzajemniałam pocałunki, co chwilę jęcząc mu w usta, co tylko go nakręcało.
- Kocham cię - powiedział, a chwilę potem oboje szczytowaliśmy.
Justin opadł na łóżko obok mnie. Leżeliśmy w ciszy, starając się unormować nasze oddechy.
- Błagam, spal te stringi - poprosiłam. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że wpadł na taki pomysł. Ten chłopak nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.
- Wolałabyś kruka?
- Justin! - Uderzyłam go w ramię, na co się zaśmiał. Musnął moje wargi, po czym posłał mi swój piękny uśmiech.
- Następnym razem ty się przebierasz. Jakaś seksowna pani doktor czy coś...
- Czekaj, muszę się zastanowić czy na pewno chcę za ciebie wyjść. - Zachichotałam, kręcąc głową w niedowierzaniu.
- I tak mnie kochasz.
- To prawda.
CZYTASZ
C&J: Run away [ZAKOŃCZONE] 2/3
FanficPo latach ich drogi znowu się krzyżują. Wiele uległo zmianie od tego czasu. Czy stara miłość nie rdzewieje? Łatwo jest wpakować się w kłopoty, trudniej od nich uciec. Druga część opowiadania 'Help me, please'.