Rozdział 7

1K 68 2
                                    

- Halo, ziemia do Corinny. - Spojrzałam leniwie w kierunku Fanny, która była już trochę poirytowana.

- Przepraszam, co mówiłaś?

- Dlaczego jesteś dzisiaj taka rozkojarzona?

- Dużo się wczoraj wydarzyło - westchnęłam. Zerknęłam na swój komputer. Nie dałam rady wykrzesić z siebie zbyt wiele, nie napisałam nawet połowy artykułu. Fanny spojrzała na zegarek, a następnie na mnie.

- Idziemy na kawę? Wszystko mi opowiesz.

- Dzięki, ale muszę w końcu coś napisać.

- W porządku - cicho westchnęła. Trochę posmutniała, ale nie miałam dzisiaj na nic nastroju. Innym razem jej to wynagrodzę.

***

Wieczorem poszłam do tej samej kawiarni, licząc, że spotkam tam Justina. Nie było go. Mogłam się tego spodziewać.

Poczekałam chwilę, pijąc zieloną herbatę. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła dwudziesta, a ja marnowałam tutaj tylko swój czas. Zadzwoniłam do Fanny. Wciąż była na mnie trochę zła, ale dała się namówić na wspólny wieczór przy dobrym filmie i pizzie. 

***

Po raz kolejny wybuchnęłyśmy śmiechem. Dosłownie tarzałyśmy się po sofie, oglądając komedię z Sandlerem. Fakt, że miałyśmy za sobą już jedną butelkę wina, sprawiał, że wszystko bawiło nas jeszcze bardziej. Tego właśnie potrzebowałam.

Po skończonym filmie, Fanny spojrzała na mnie, opierając głowę na ręce.

- Powiesz mi, co takiego się stało? - poprosiła, a mi momentalnie zszedł uśmiech z twarzy. To nie tak, że jej nie ufałam czy cokolwiek, bo traktowałam ją jak najlepszą przyjaciółkę, ale naprawdę nie miałam ochoty o tym rozmawiać.

- Rozmowa na inny wieczór.

- W porządku - odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie. Zerknęła na zegarek, a następnie wzrok przeniosła na mnie. - Późno już, powinnam się już zbierać.

Podniosła się, ale momentalnie opadła z powrotem na kanapę. Troszkę za dużo wypiłyśmy. Zaśmiałam się z tego, jakie trudności miała w utrzymaniu się na nogach. Szatynka uderzyła mnie w ramię niby naburmuszona, ale również się śmiała.

- Wiesz, że w takim stanie cię nie wypuszczę - powiedziałam.

- No wieeeeem - przeciągnęła. - Robisz to specjalnie! Upijasz mnie z premedytacją, żebym zostawała na noc i z tobą spała!

- Kurcze, przejrzałaś mój chytry plan - zaśmiałam się, po czym złapałam jej dłoń i zaprowadziłam do łazienki, żeby mogła się umyć. Pożyczyłam jej moje czyste ubrania, a sama w tym czasie przygotowywałam nam spanie. 

Potem była moja kolej na prysznic. Wróciłam do sypialni, pachnąca moim żelem truskawkowym i spojrzałam na siedzącą Fanny.

- Nie śpisz? - zapytałam zdziwiona. Byłam pewna, że już dawno odleciała i miałam tylko nadzieję, że nie będzie chrapać.

- Czekałam na ciebie - odpowiedziała, a ja pokiwałam głową. Wskoczyłam pod kołderkę, wygodnie się układając obok niej. 

- To dobranoc - powiedziałam i wyłączyłam lampkę nocną.

- Dobranoc.

C&J: Run away [ZAKOŃCZONE] 2/3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz