VII Dzień 3 cz. 2

4.7K 508 436
                                    

Keith nie miał pojęcia jak mógłby pocieszyć Lance'a. Nigdy nie był w tym dobry i nigdy nie miał zbyt wielu przyjaciół, by nauczyć się tej przydatnej umiejętności.

Pierwszą osobą, która przychodziła mu na myśl, gdy myślał o ostatniej bliskiej mu personie była Zoe. Była to dziewczyna z pierwszego roku liceum i jego jedyna przyjaciółka z czasów dzieciństwa. Wychowywała się bez ojca, który opuścił jej rodzinę i często płakała w ramię Koreańczyka. Była całkiem zabawna i nawet ładna, w jakiś swój sposób. Posiadała zielone oczy, śmieszne kręcone włosy, lekko pucułowatą twarz i piegi, które pokrywały każdy cal jej skóry. Pamiętał jak kiedyś razem oglądali Star Wars, siedząc w jej sypialni. Potem pocałowała go podczas szkolnego meczu i już nigdy później się nie zobaczyli. Po ów pocałunku uciekł z miejsca zdarzenia, a niedługo później przeniósł się do Nevady, gdy został adoptowany przez kolejną inną rodzinę.

Siedząc tam i przyglądając się płaczącemu Lance'owi, przypominał sobie o tej właśnie dziewczynie. Zawsze się o nią troszczył, a gdy zaufała mu na tyle, by pokazać swoje prawdziwe oblicze, on zwyczajnie uciekł, stchórzył. Tym razem nie mógł popełnić tego błędu, w końcu Lance był dla niego bardzo ważny. Nawet jeśli nienawidził jego zarozumiałości, nawet jeśli chłopak sprawiał, iż momentami jego skóra cierpła, a krew wręcz gotowała się w żyłach. Nawet jeśli mówił on najgłupsze rzeczy, które sprawiały, iż miał Keith ochotę przyłożyć mu kijem baseballowym. Nawet mimo całej tej frustracji, którą Sanchez u niego wywoływał, musiał pokazywać, iż się o niego troszczy. W końcu był ważny, cholernie ważny.  

Keith wciąż nie miał pojęcia, co powinien zrobić. Tak przez natłok myśli, które wręcz rozbijały się o jego głowę, palnął pierwszą rzecz, która przyszła mu na myśl. 

- Mogę dotknąć twojej blizny? 

Błękitne oczy Lance'a wpatrywały się w niego uważnie, jakby analizując usłyszane słowa, a sam chłopak milczał, nie wydając z siebie ani jednego najmniejszego dźwięku. Nieprzyjemna gula zaczęła rosnąć w gardle Koreańczyka, a uczucie przytłoczenia rosło z chwili na chwilę, gdy obawiał się, że złożenie tak intymnej prośby mogło sprawić, iż na powrót się od siebie oddalą. Z całą pewnością to spieprzył. Boże, Keith, jesteś tak strasznym idiotą. 

Jednak po chwili materac skrzypnął cicho, a do uszu Koreańczyka dotarł cichy szelest pościeli, gdy Sanchez powolnymi ruchami zsunął z siebie koc, sprawiając, iż jego blizna znów była widoczna. Było to ciche i nieśmiałe zaproszenie, z czego zdał sobie sprawę dopiero po chwili, rozumiejąc, iż Lance dał mu właśnie zgodę. Keith prawie ani na moment nie zerwał kontaktu wzrokowego z Lance'm, nawet gdy powolnie stąpał w jego stronę czy też, gdy opadł przed na kolana. Znajdowali się w dość dziwacznej pozycji; przy każdym najmniejszym ruchu ich nogi muskały o siebie wzajemnie, ich ciała praktycznie stykały się ze sobą. Było tak cicho, spokojnie. Tak dziwnie, tak kameralnie. Nigdy nie doświadczył podobnej rzeczy. 

Kiedy Keith wyciągnął dłoń, ledwo mógł nią poruszyć. Początkowo zbliżył ją bardzo powoli, jego palce lekko drżały i oczywistym było to, iż zwyczajnie się bał. Jednak czego? Nawet Keith nie był do końca pewien, zwyczajnie się wahał. 

Chłopak jakby wyczuł jego obawy, pochwycił dłoń Keitha i delikatnie przyłożył ją do swojej blizny. Przez palce mógł poczuć ciepło jego ciała, a jego kciuk delikatnie przesunął się po szwach, badając ich strukturę. Były szorstkie, ale gładkie zarazem, to uczucie było dla niego co najmniej obce. Pozwolił sobie nawet na to, by przesunąć palcami po całej bliźnie, tak jakby była ona bladą drogą prowadzącą donikąd.

- W porządku. - Lance wyszeptał po chwili, nakrywając jego dłoń swoją. - Myślę, że już wystarczy. 

Dłoń Latynosa drżała, przez co Keith zdał sobie sprawę z faktu, iż i on się boi. Przez to dokonał czynu, którego nigdy by się po sobie nie spodziewał. Delikatnie wycofał rękę, by móc ująć dłoń przyjaciela i trzymać ją w pewnym i czułym uścisku smukłych palców. 

DIRTY LAUNDRY I TŁUMACZENIE IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz