XV Dzień 7 I 8

3.6K 477 281
                                    

Dzień 7 

Keith obrócił głowę, by spojrzeć na Cleo, a jego oczy pociemniały nagle. Dziewczyna przywdziała na twarz uśmieszek, dokładnie taki, jakby rozumiała i widziała więcej, jakby wiedziała o czymś, z czego on nie zdawał sobie sprawy. I było to prawdą. Wiedziała wszystko, zupełnie wszystko. Wiedziała o udawanym związku, o uczuciach Keith'a, o ich dziwacznej miłości. Wiedziała o wszystkim, przez co Koreańczyk czuł się niemal zażenowany przez tę czternastolatkę. 

Była bardziej inteligentna, niż myślał. 

- Wiem, że nie jesteście parą, Keith. Wiem, że to wszystko to kłamstwo. 

Przełknął ślinę, zastanawiając się, czy znów wpadnie w atak paniki. Wręcz czuł jak całe ciało podsyła mu czerwone światełko, syrenę alarmową, która informowała go o tym , że znów robi się niebezpiecznie i jego emocje mogą wziąć górę. Przerwij to, Keith. 

Wiedział o tym, że zaczął się rumienić. Jego pokerowa twarz gdzieś zniknęła. Zaczął się również stresować tym, co teraz się stanie. Czy Cleo powie innym?

- Przecież my się umawiamy. - Mruknął do niej, jakby szukając ostatniej szansy na ochronienie ich sekretu. - Spotykaliśmy się... jakiś czas. 

Dziewczyna jednak pokręciła jedynie głową, kompletnie nie wierząc w jego słowa. W końcu doskonale znała spotykające się ze sobą pary, a Lance i Keith do takich nie należeli. 

- To niedorzeczne. Śmieszne. - Szeptał,  dociskając twarz do kolan, nie mogąc już powstrzymać uczucia bezradności, które zaczęło go otaczać. - Zgodziłem się jedynie na udawanie i darmowe pranie oraz jedzenie. Nie pisałem się na resztę... Na te oczy, biodra, przeuroczą miłość do maleństw i to śmieszne, ale wszystko za co go kocham... to miażdży mi serce.

- Próbowałeś mu o tym powiedzieć?  

Keith od razu spojrzał na nią tak, jakby właśnie straciła głowę. 

- Co? Nie, oczywiście, że nie! Nigdy mu nie powiem, nawet za milion lat tego nie zrobię. 

- No cóż. - Wymamrotała powoli, wciąż łagodząc ciekawość, która mimowolnie wpychała się do jej tonu głosu. - Może powinieneś to zrobić? Nie możesz tak tego w sobie dusić, Keith. 

- Nie, nie, nie. Nigdy. Nie chciałby już być moim przyjacielem. Pomyślałby, że wykorzystałem te całe święta dla siebie.

- A nie robisz tego? - Zapytała, unosząc jedną brew, przez co ten aż krzyknął.

- Nigdy bym go nie wykorzystał. Ani jego, ani całej tej "okazji". Nic bez jego pozwolenia. Chodzi mi o to... - Znów zaczął szukać odpowiednich słów, starając się też zapanować nad drżącym głosem.  - Co by się stało, gdyby wiedział, że go lubię? Gdybym go pocałował i nic nie powiedział, że własnie go lubię? - Aż zadrżał. - Myśli, że to wszystko jest udawane... Bo jest, jednak ja coś do niego czuję, ale wiem też, że po tych wszystkich sytuacjach mógłby już na zawsze przestać się do mnie odzywać. 

- Szczerze w to wątpię. - Zacisnęła usta w drobną linię i przemyślała dokładnie jego słowa. - Lance za bardzo cię lubi, by zrobić coś takiego. 

- Mówisz, że on lubi mnie w ten sposób? Romantyczny? - Zapytał, przełykając głośno ślinę, a nagły napływ niepokoju zakołatał jego sercem. - Czy to w ogóle możliwe?

- Tego nie wiem na pewno, ale nawet jeśli się dowiem, nie powiem ci. Musisz odkryć to na własną rękę. - Odparła, wsuwając za ucho kosmyk włosów i oboje w tej chwili zamilkli, myśląc nad tym mało wygodnym tematem. 

DIRTY LAUNDRY I TŁUMACZENIE IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz