Kochani jesteście niesamowici! 🙈😘Dziękuje bardzo za 11 tys wyświetleń i ponad tysiąc gwiazdek! 😍😍 Szalejecie nie ma co! Powiem szczerze że nie sądziłam iż dobijem do takiego wyniku! ❤️❤️❤️
Z zaliczeniem nie poszło, ale no trudno, poprawka za dwa tygodnie.
Póki co odpoczywam w domku na świętach, staram się nie przytyć 15kg (jak to zwykle bywa w okresie świątecznym) i pisze rozdziały.
_____________________________________________Przez te kilka następnych dni sprawy miały się dość... dziwnie. Większość wilkołaków płci męskiej, szczególnie na pozycji od gammy w górę, kręciła się koło mnie powarkując na siebie nawzajem i pozostałych członków stada. Jared bił ich wszystkich na głowę. Nie odstępował mnie praktycznie na krok, cały czas musiał być przy mnie. Z tego też powodu przez pierwsze dwa dni spał na kanapie w moim domku, a następnie po wielkiej kłótni przenieśliśmy się do rezydencji. Westchnęłam lekko na wspomnienie naszej "wymiany zdań".
~ Mam już tego dość! Jestem Twoim Partnerem i się o Ciebie martwię! Potrzebuje Cię obok siebie! Przez dwa dni znosiłem spanie na kanapie jak jakiś idiota ale to już jest koniec! ~ mówił wkurzonym głosem Jared. Sama musiałam przyznać że od kilku dni lepiej się czuje w jego towarzystwie.
~ Dobrze. ~ powiedziałam tylko.
~ Tak nie może być! Chce żyć z Tobą i ... czekaj co? Zgadzasz się? ~ mężczyzna już chyba odruchowo był gotowy na moja odmowę i szykował dalszą tyradę.
~ Tak. ~ powiedziałam śmiejąc się z niego.
~ Ale jak to? Tak po prostu? ~ Naprawdę nie mogłam powstrzymać rozbawienia.
~ Tak po prostu. Zamieszkam z Tobą, ale pracować nadal chciałabym w moim domu. Czy to Ci odpowiada? ~ zapytałam
~ Tak. ~ odpowiedział po prostu, wciąż będąc w ciężkim szoku.
Roześmiałam się na to wspomnienie. Dlatego od tygodnia mieszkam w domu Alfy i śpię z nim w jednym łóżku. On zadowolony, ja zadowolona, każdy szczęśliwy i tak ma być.
Siedziałam na kanapie w salonie rezydencji i oglądałam jakiś serial gdy nagle do budynku wbiegła Amelia. Rozwiane włosy, rozbiegany wzrok, jednym słowem wyglądała jakby ją coś goniło. Gdy mnie zobaczyła, doskoczyła do mnie w trybie natychmiastowym. Kobieta po prostu chwyciła mnie z rękę i pociągnęła z kanapy. Gdy weszłyśmy do gabinetu Jareda, ta w końcu wyglądała na spokojniejszą.
- Amelia? Coś się dzieje? Dlaczego wyglądasz jakby sam diabeł Cię gonił? - Nie rozumiałam jej zachowania.
- Przyszły wyniki. - powiedziała tylko. Zdziwiona popatrzyłam na nią, nic nie rozumiejącym, wzrokiem.
- To dobrze? - powiedziałam pytającym tonem. Amelia jakby wybudziła się z transu i spojrzała na mnie oburzona a później niesamowicie radosna.
- No oczywiście, ze dobrze, kobieto Ty się jeszcze pytasz! Jared już wie? - Chyba nigdy nie byłam tak skołowana w całym swoim bardzo długim życiu jak w tym momencie.
- Że przyszły wyniki? No chyba nie? A powinien? - Nie wiem czy ona była bardziej skonfundowana czy ja.
- Ale o czym ty mówisz? - zapytała ostrożnie.
- Sama nie wiem! - wyrzuciłam ręce do góry w rozpaczy. - Mówisz mi o jakiś wynikach, pytasz się czy Alfa wie, a później jeszcze na mnie krzyczysz. - rozłożyłam ręce, bo już sama nie wiedziałam co mam myśleć . Wilczyca roześmiała się szczerze i mnie przytuliła.
- Przyszły wyniki Twojej krwi. Jesteś w ciąży. - Jak stałam, tak usiadłam.
Milion myśli przeleciało mi przez głowę, zaczęłam się zastanawiać jak będzie teraz wyglądało moje życie i przede wszystkim ile będzie trwało. Poczułam jakbym miała cały ciężar świata na barkach.
- Czy to dlatego wilki zachowują się tak dziwnie? - zapytałam nie patrząc nawet na kobietę.
- Tak, wydaje mi się, ze podświadomie wyczuły zmiany w Tobie. Sama wiesz, że są niesamowicie opiekuńczy dla swojej Luny. W stanie błogosławionym tym bardziej. - powiedziała szczęśliwie.
- To świetnie. - powiedziałam z przekąsem. - Chyba muszę powiedzieć Jaredowi?
Wyszłam z gabinetu nawet nie patrząc na Amelię. Miałam kompletnym mętlik w głowie. To nie jest najlepszy czas na posiadanie potomka, szczególnie z wrogim stadem w pobliżu.
Znalazłam mężczyznę na polanie parę minut od domu. Przez te kilka minut jak szlam, próbowałam sobie ułożyć w głowie jak przekaże mu te wieści. Polana to miejsce gdzie wilkołaki albo trenowały, albo odbywały się tam pikniki i ogólnie wydarzenia dla całego stada. Jared zauważył mnie i podszedł od razu porzucając swoje dotychczasowe zajęcie.
- Wszystko Ok? Nigdy mnie tu nie odwiedzasz. Coś się stało? - zarzucił mnie wieloma pytaniami na raz. Chwycialam go za rękę i odciągnęłam jeszcze kawałek na bok, aby chociaż pozorować odrobine prywatności.
- Będziemy mieli dziecko. - postanowiłam zrzucić bombę od razu.
- No tak, pewnie, wiadomo, ale myślałem że chcesz jeszcze poczekać, ale jeśli chcesz to możemy się od razu zabrać za robienie dziecka. - powiedział ze śmiechem.
- Nie, Jared, posłuchaj. Będziemy mieli dziecko. - powiedziałam już lekko zirytowana.
- No ja rozumiem Kochanie, powiedziałbym nawet że więcej niż jedno. - Czy on jest głupi czy głupi?
- Nie, Pacanie! JESTEM W CIĄŻY. - wydarlam się wkurzona. Jak on może nie rozumieć co ja do niego mówię, czy ja tak wiele wymagam?!
Pacan stał z ultra kretyńskim wyrazem twarzy. No aż mi go było żal, jak tak patrzyłam. Przysięgam ze ten facet jest gorszy niż Internet Explorer. Zanim coś się załaduje w jego mózgu mijają wieki.
- Ale jak to? Że teraz? - zapytał. Nie wytrzymałam i strzeliłem sobie facepalma. Słyszałam śmiech wilków za nami. Tamci już dawno zorientowali się, co próbuje przekazać, ale widać że Alfa nie jest pod tym względem bardzo rozumny.
- Nie, wiesz, za rok! - Mój głos aż ociekał sarkazmem.
Postanowiłam zostawić Pacana w szponach pozostałych wilków i wrócić do domu. Tyle emocji mi chyba starczy na jeden dzień.
CZYTASZ
Szepcząc [ZAKOŃCZONE]
WerewolfNie jest nas dużo, dlatego gdy się pojawiamy każdy zabiega o naszą uwagę, względy a także przychylność. Nie ma ani jednego stada, ani jednego Alfy który nie chciałby mieć takiej jak ja w swojej watasze. A jednak... On nie był przekonany. Książka zwi...