Rozdział 24

5.5K 379 30
                                    

Przepraszam, że tak słabo dodaje, miałam dodawać regularnie 💔🙈 ale mam jedną poprawkę we wrześniu i się przygotowuje do niej 😩 Przepraszam też, że rozdział krótki, obiecuje poprawę! ❤️
_____________________________________________________________________________
Kolejne dni zlewały mi się w jedność, a świat widziałam jedynie przez mgłę bólu. Szybka regeneracja wilkołaków tylko zachęcała moich oprawców do kolejnych ciosów. Jedyny moment który wychwyciłam to ten, w którym doszło do poronienia. Mój pierwszy krzyk od długiego czasu rozniósł się po czterech ścianach celi.

Po tym zdarzeniu zupełnie odcięłam się od rzeczywistości. Odpłynęłam do świata mojej podświadomości i tam egzystowałam. Nie wiedziałam i nie chciałam nawet wiedzieć co się dzieje z moim ciałem. Straciłam nadzieję na ratunek, odcięłam się także od Przodkiń. Krążyłam we własnym umyśle, czułam że mój ból po stracie dziecka tylko wzmocnił moje zdolności. Odczucia związane z poronienia odrzuciłam, schowałam je głęboko. Wiedziałam, że jeżeli kiedyś znów wrócę do własnego ciała wtedy także wrócą odczucia, ale póki co one mnie nie interesowały. Czasem pojawiała się ta piękna myśl, że Jared w postaci wilka przybiega aby mnie uratować, ale szybko odchodziła w niepamięć.

Odłączenie umysłu od ciała to pozornie prosty zabieg, który jednak wymaga bardzo dużych zdolności. Należy zrezygnować z wszelkich połączeń, zostawiając tylko jedną cienką nić pozwalającą się z powrotem połączyć. Dużo łatwiej jest sie odciąć niż wrócić do ciała, dlatego powroty udają się tylko nielicznym Szeptuchą i najczęściej zajmują bardzo dużo czasu. Proces jest długotrwały, mozolny i niekiedy także bolesny. Kiedy następuje odłączenie, trafia się do jednokolorowego miejsca, a jego barwa zależy od charakteru. Moje błękitne miejsce było bardzo odprężające, tutaj osiągnęłam maksymalny spokój. Lewitując w nim miałam czas na przemyślenia a przede wszystkim na trenowanie nowych zdolności.

Nagle poczułam jakieś szarpnięcie. Nie widziałam co się dzieję do momentu gdy zauważyłam, ze cieniutka nić jest przywiązana do mojego nadgarstka i mnie ciągnie. Kiedy odpowiedziałam pociągnięciem znalazłam się w stanie zawieszenia. Widziałam co się dzieje z moim ciałem, ale nie mogłam nic zrobić. Dopiero w momencie kiedy jeden z oprychów zaczął ściągać moje majtki, zdałam sobie sprawę co się dzieję. Skupiłam całą swoją uwagę aby wrócić do ciała. Kosztowało mnie to bardzo dużo wysiłku i cierpienia, ale nie mogłam pozwolić aby ten facet obdarł mnie z ostatniej rzeczy jaką miałam, czyli godności.

Wróciłam do siebie kiedy moja bielizna znajdowała się w okolicy kolan. Z całych sił odepchnęła oprycha, używając jego własnej energii wdarłem się do jego umysłu i zniszczyłam go całkowicie. Dopiero po chwili dotarło do mnie co się stało, przez co przeżyłam mały szok. Nigdy wcześniej nie byłam w stanie wykorzystać energii innej osoby. Ubrałam się i postanowiłam ten cyrk w którym się znajdowałam. Roztrzaskałam zamek w drzwiach tym co przyniósł mężczyzna do pomieszczenia. Wyszłam z niego i od razu poczułam niesamowitą potrzebę skierowania się na zewnątrz. Szlam jak w transie przez krótki korytarz, aż znalazłam się na przeciwko wielkich przeszklonych drzwi. Kiedy je otworzyłam, uderzył we mnie wiatr a tym samym niesamowita ilośc energii wpłynęła do mojego ciała. Wzięłam głęboki oddech, pierwszy odkąd znalazłam się w tym miejscu. Całe zmęczenie i ból odeszło w niepamięć, czułam się silna, pełna energii ale przede wszystkim wolna.

Widząc jak mój oprawca biegnie aby mnie pojmać, odwróciłam się do niego twarzą i zaczęłam tyłem schodzić po schodach. Gdy moja stopa dotknęła gołej ziemi, rzuciłam pierwszym uderzeniem w stosunku do wrogich wilków. Słyszałam, jak akurat w tym momencie, watacha Jareda podbiega z drugiej strony ale byłam zbyt zajęta. Czerpiąc energię z pobliskich drzew, gdyż znajdowaliśmy się w środku lasu, rzuciłam drugim i ostatnim uderzeniem. Było ono tak silne, że roztrzaskało umysły wszystkich znajdujących się w domu. Ogromna fala energetycznej nienawiści, która opuściła moje ciało miała odzwierciedlenie w rozbitych oknach, drzwiach i ścianach. Z miejscach w którym mnie więziono nie zostało nic, oprócz sterty gruzu i paru ciał. Z dziką satysfakcją patrzyłam na moje dzieło. Nie mogłam wyjść z podziwu, przepełniała mnie duma. Uwolniłam się od potwora który mnie przetrzymywał, bił, głodził, spowodował poronienie i chciał zgwałcić.

Dopiero po chwili zaczęły do mnie docierać dźwięki pochodzące od mojej watachy. Wyczułam podchodzącą do mnie postać, lecz pozostałym na swoim miejscu. Dopiero gdy poczułam oddech Jareda na swoim karku, drgnęłam. Odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy.

Stojąc twarzą w twarz z wilkami, zauważyłam ich przerażone i współczujące miny. Nie byłam pewna w jakim stanie dokładnie jest moje ciało, czułam że organizm funkcjonuje na adrenalinie. Zdałam sobie sprawę, że moje oczy wciąż są schowane za lekką mgłą, a wiatr targa mi włosy. Postanowiłam wyjść z tego stanu i wtedy uderzył we mnie ból. Powinnam powiedzieć agonia, ponieważ gdy tylko go poczułam zrobiło mi się ciemno za oczami i zemdlałam.

Obudziłam się w starej sypialni. Mojej sypialni z rezydencji alfy. Ledwo otworzyłam oczy a ból momentalnie wycisnął ze mnie oddech. Zamknęłam oczy aby choć trochę zminimalizować to odczucie. Po chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Lekko uniosła powieki i zobaczyłam Jareda. Podszedł do łóżka i ostrożnie usiadł na jego brzegu. Popatrzył na mnie niesamowicie smutnymi oczami, a ja momentalnie wiedziałam jaki temat chce poruszyć. Rzuciłam mu tylko proszące spojrzenie i odwróciłam wzrok. Nie byłam w stanie na niego patrzeć. Wiedziałam, że obwiniał mnie za śmierć naszego synka. Jedynego męskiego potomka jakiego by ode mnie dostał. Poczucie winy i obrzydzenia do siebie nie dawała mi spokoju. Teraz wszystkie uczucia do mnie wróciły ze zdwojoną siłą, a ja nie mogąc ich ogarnąć zaczęłam się krztusić.

Natychmiast w pokoju pojawił się lekarz, który po nieudanych próbach uspokojenia mnie, dał mi dożylnie środek nasenny. Zamroczona, powoli odpływała w krainę snów, która dla mnie już na zawsze miała być krainą koszmarów.

Szepcząc [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz