Rozdział 15

9K 563 18
                                    

Czekam na 400 gwiazdek ⭐️do całości wilczki! Jak się uda to będzie rozdział z perspektywy Jareda! A chyba warto, co? PS. To oczywiście oznacza, że nowy chap będzie jak stuknie 400 ⭐️, więc ten kto nie kliknął, serdecznie zachęcam! PS2. KOMENTUJCIE! Chce znać wasze odczucia!
------------------------------------------------------------------------------------
Gdy tylko wyszłam z pokoju, od razu spotkałam członków stada i do końca dnia cieszyłam się ich towarzystwem. Jared cały czas kręcił się w pobliżu, widziałam go i czułam, ale nie podchodził. Miałam wrażenie, ze dawał mi czas i możliwość spędzenia czasu z resztą. Wieczorem wróciłam do sypialni i zanim poszłam się wykąpać, po prostu położyłam się na łóżku z uśmiechem na ustach.

Nawet nie ruszyłam się z miejsca, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Wyczułam zapach Jareda jeszcze zanim znalazł się w pobliżu mojego pokoju. Mężczyzna wszedł, nie czekając na zaproszenie i od razu skierował się w kierunku łóżka. Usiadł na skraju i czekał aż na niego spojrzę. Podniosłam się na łokciach i zwróciłam na niego wzrok. Uśmiechnęłam się delikatnie, nie mogłam się powstrzymać. Alfa jednak nie odwzajemnił uśmiechu, w zamian tego poczułam zapach podniecenia.

Automatycznie się odsunęłam, szybko wstałam z łóżka i stanęłam koło okna. Żołądek zaczął mi się nieprzyjemnie zaciskać, dłonie stały się zimne i pokryte potem. Byłam tyłem do mężczyzny i czułam się jak w pułapce. Zapach nie malał, wręcz robił się coraz bardziej intensywny, gdy Jared zbliżał się do mnie. Zaczęłam coraz bardziej panikować, nerwowo rozglądałam się po pomieszczeniu. Bez namysłu odeszłam w stronę drzwi, aby stworzyć dystans między nami, czułam się osaczona. Spojrzałam na niego i już wiedziałam, że tak łatwo nie odpuści.

- Jared.. - zaczęłam cicho. Mężczyzna nic nie powiedział, tylko drastycznie zmniejszył odległość między naszymi ciałami. -Proszę Cię... Ja nie mogę, wiesz, że nie mogę. - starałam się za wszelką cenę przemówić mu do rozsądku, do jego ludzkiej strony, bo w tamtej chwili kierował nim wilk, a dokładniej jego popęd.

- Jeżeli tylko się postarasz i dasz swojej wilczycy Cię pochłonąć to będziesz mogła. - Powiedział cichym, głębokim, mocnym głosem, który wywołał przyjemne ciarki wzdłuż mojego kręgosłupa. Moja wilczyca wręcz drapała pod powierzchnią skóry chcąc za wszelką cenę się wydostać i w końcu połączyć się ze swoim partnerem. Jednak ludzka część wciąż pamiętała do czego jest zdolny.

- Nie. - powiedziałam tylko i postanowiłam wyjść z pokoju. Odwróciłam się od niego i chwyciłam za klamkę, ale nie miałam okazji jej nacisnąć, ponieważ Jared siłą odciągnął mnie od wrót wolności i postawił na środku pokoju.

- Dlaczego ciągle z tym walczysz?! Ze mną walczysz?! Przecież chcesz się ze mną sparować, czuję jak Twoja wilczyca na mnie reaguje! - krzyczał na mnie stając koło drzwi, odgradzając mnie od nich. Był bardzo wzburzony, od początku odmawiałam mu seksu i w najbliższej przyszłości nie miało się to zmienić. Kiedy zaczął do mnie podchodzić poczułam, że muszę coś zrobić, aby się ratować. Obawiałam się, że Alfa może chcieć mnie oznaczyć wbrew mojej woli. Jedynym wyjściem z pomieszczenia oprócz drzwi, które odpadały z wiadomych względów, były okna. Byłam na czwartym piętrze, więc teoretycznie nie miałam zbyt dużej szansy wyskoczyć i przeżyć. Ale pod moim oknem rosły gęste krzaki, a ja byłam wilkołakiem i Luną. Ponownie, nie wiele się zastanawiając, otworzyłam okno i wyskoczyłam.

Zmieniłam się w locie i wylądowałam ciężko na krzakach. Upadek dał ostro się we znaki, wycisnął powietrze z moich płuc. Poczułam promieniujący ból od mojego biodra wzdłuż żeber. Zawyłam cicho z bólu i zaczęłam się powoli wydrapywać z tych zarośli. Zanim zdążyłam wyjść koło mnie pojawiło się trzech mężczyzn i kilka szczeniaków, wszyscy zaalarmowani moim wyciem. Pomogli mi wyjść i zaproponowali zająć moimi ranami, i choć bardzo chciałam się zgodzić, to nie mogłam. Wiedziałam doskonale jak Jared by na to zareagował, a ja mimo wszystko nie chciałam psuć tego co do tej pory udało nam się zbudować. Grzecznie odmówiłam, ale wilki nie chciały zostawić mojego boku. Mimo wszystko upadłam z wysokości i byłam nie tylko poobijana ale także dość mocno podrapana.

Szepcząc [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz