Wstałam o 12 z kacem. Na szczęście głowa nie bolała mnie aż tak mocno. Od razu gdy wstałam z łóżka zeszłam na dół. Poszłam do kuchni po butelkę wody, ale jej kuźwa nie było. Ani w lodówce, ani w szafce. Nigdzie, zero wody.
- Gdzie jest moja woda debile?! - wydarłam się.
- U nas! - odpowiedział Nate.
Weszłam wkurzona do salonu i zobaczyłam na stoliku przed telewizorem pół butelki wody. Szybko podbiegłam do stolika i zabrałam wodę. Odkręciłam i od razu zaczęłam pić. Usłyszałam śmiech i fuknięcia, ponieważ stałam centralnie przez telewizorem, a oni grali w jakąś grę. Odetchnęłam z ulgą gdy wypiłam całą wodę. Odwróciłam się do chłopaków i zamrugałam parę razy oczami. Było ich 4, a nie 3. Zaczęłam liczyć ich po kolei, przez co spojrzeli na mnie zdezorientowani. Mam kaca, jest 12, więc nie kontaktuję za bardzo z światem w tym momencie.
- Ty musisz być Cameron. - powiedziałam dopiero po 10 minutach.
- A ty, to.. - uśmiechnął się i wstał. Podszedł od mnie z wyciągniętą ręką. Patrzał mi prosto w oczy.
- Natasha. Siostra Nathaniela. - chwyciłam jego dłoń.
- Właśnie wyglądasz jak damska i ładniejsza wersja jego. - zaśmiał się.
- Dobra, a teraz cicho. Głowa mnie boli. - zabrałam rękę i wzięłam koc z fotela. Usiadłam po prawej stronie mojego brata i położyłam głowę na jego kolanach.
- Co siostrzyczko? Główka boli? - zachichotał. - Trzeba było tyle pić? Trzeba było tyle jarać? - zapytał przesłodzonym głosikiem, a ja z dołu posłałam mu mordercze spojrzenie.
- To widzę nieźle zabalowaliście. - zaśmiał się Cameron. Spojrzałam na niego. Jest przystojny. Brązowe, jasne włosy i piwne oczy, pełne usta, śliczny uśmiech, ostre rysy twarzy. Nie można powiedzieć, ze nie jest przystojny. Bo jest i to cholernie. Ale nie mój typ. Wolę gdy chłopak ma czarne włosy i niebieskie oczy, oh... to dopiero połączenie.
- Ona najbardziej. - Mike pokazał na mnie palcem.
- Alex, kochanie ty moje. Wiesz jak ja cię uwielbiam? - spojrzałam na blondyna. Spojrzał na mnie spojrzeniem typu 'czego ty znowu chcesz?' - Przyniesiesz mi tabletki na głowę i coś do picia? - uśmiechnęłam się szeroko. Chłopak jęknął i wstał z fotela. - Dziękuję! - zawołałam za nim.
Blondyn przyniósł mi tabletki, którą szybko zażyłam. Cameron i Nathan grali w fife, a Mike, i Alex o czymś gadali.
- Mogę zagrać? - zapytałam brata kiedy skończyli.
- Jasne. - powiedział, a ja szybko wstałam i chwyciłam pada.
- Kto ze mną gra? - uśmiechnęłam się do moich przyjaciół. - Chyba, że boicie się porażki z dziewczyną? - uśmiechnęłam się chytrze.
- Ja już z tobą nie gram. - prychnął Mike.
- Ja zagram. - uśmiechnął się kuzyn Mike'a. - To będzie łatwe zwycięstwo.
- Żebyś się nie zdziwił. - zaśmiał się Alexander.
Wybrałam moją ulubioną drużynę, jaką jest Barcelona. Zaczęliśmy grać i już w piątej minucie strzeliłam pierwszą bramkę. Cameron był widocznie zszokowany i zdezorientowany, dzięki czemu strzeliłam kolejną.
- To, że jestem dziewczyną, nie znaczy, że nie umiem grać. - zaśmiałam się i skupiłam się na grze.
- Po prostu masz farta. - powiedział w pełni przekonany swoich słów.
- Uwierz, że ona na prawdę umie grać. - Nathan stanął w mojej obronie.
- Dzięki braciszku. - zacmokałam w powietrzu.
Mecz skończył się wygraną dla mnie. 5:3, z czego byłam zadowolona.
=========================================
Hi! ✋
Data pisania: 25.04.2017
Data opublikowania: 11.04