Na moim łóźku leżał bukiet róż. Podeszłam powoli i chwyciłam go w dłonie oglądając szczegółowo. Było chyba z 20 róż, a przy jedynej czerwonej wstążce był bilecik.
Przyjdź na plaże o północy
Cxx
To raczej oczywiste od kogo to dostałam, jednak dalej jestem na niego zła i nie zamierzam nigdzie iść. On miał mnie w dupie, więc ja go też będęmieć w dupie.
Nie mogę ukrywać, że trochę zaczęło mi zależeć na tym debilu. Jednak nie na tyle by polecieć do niego i rzucić mu się w ramiona, ponieważ dał mi bukiet róż i "zaprosił" na plażę. Dobre sobie.
Położyłam się i próbowałam zasnąć, bo jednak zżerała mnie ciekawość co do tego. Po co miałam tam iść? O co chodzi Cameronowi? Dlaczego nagle daje mi bukiet kwiatów? To wszystko nie ma sensu.
Po dwóch godzinach próby snu, w końcu mi się to udało.----
Wstałam około 1 popołudniu i zeszłam prosto na obiad, który o dziwo gotował mój tata. Jest poniedziałek, a tata powinnien być od rana w pracy. Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
- Wziąłeś wolne?
- Tak, muszę trochę odpocząć i w końcu spedzoć czas z rodziną, więc stwierdziłem, że dzisiaj po obiedzie was gdzieś zabieram. - uśmiechnął się i wrzucił pokorojonego kurczaka do sosu pieczarkowego.
- A gdzie nas zabierasz? - zapytałam podekstytowana?
- Zobaczysz. - pocałował mnie w czoło i podszedł do lodówki. - Jednak wiem, że na pewno będziesz zadowolona.
W tym momencie chłopcy weszli do domu z pełnymi reklamówkami zakupów i położyli je od razu na wyspie kuchennej.
- Kupiliśmy wszystko co chciałes. - wysapała brzydsza wersja mnie. Opadł na krzesło tak jak reszta.
- Słońce rozpakujesz zakupy? - uśmiechnął się do mnie, więc od razu podeszłam do reklamówek. - A wy teraz sprzątacie salon, zrobiliście taki syf, ze to w głowie się nie mieści. - westchnął. - Do obiadu ma sie tam błyszczeć.
- Tatooo seeerio? No proszę, później posprzątamy.
- Macie 20 minut. - i tutaj już od razu wiedzieli, że są przegrani. Od razu ruszyli do piwnicy po rzeczy do sprzątania.
Zaśmiałam się i dalej rozpakowywałam zakupy. W końcu się za coś wzieli, ponieważ to zazwyczaj ja starałam się utrzymać porządek po tych małpach kiedy przesiedzieli cały dzień w salonie.
----
Po obiedzie każdy zaczął sie szykować na niespodziankę mojego taty. Oczywiście jedziemy wszyscy razem: tata, ja, Nathn, Mike, Alex i doczepił się Cameron. Nie wiem jak się zmieśmy w aucie, ale coś wykombinujemy zapewne. Pamiętam, że tata chciał kiedyś kupić wieksze auto, ponieważ zawsze jak gdzieś jedziemy to jeździmy w piątkę. Tata traktuje Mike'a i Alexa jak swoich synów, a oni go w pewnym stopniu nawet jak swojego ojca, zaadoptował ich w pewnym stopniu. I to jest cudowne.
Spojrzałam na salon przed wyjściem i musze przyznać, że chłopcy sie postarali.Wyszłam i wszyscy czekali przy aucie. Gdy podeszłm tata wsiadł za kierwonicą, a Nathan bardzo szybko na miejsce pasażera. Super, czyli w 4 musimy zmieścić się na tyle.
- Nat, usiądź komuś na kolana, nie będziemy jechać długo, wiec nie będzie problemu. - tata spojrzał na nas przez okno kiedy próbowaliśmy ustalić jak siedzimy.
W końcu usiadłam Mike'owi na kolanach.
Cameron mnie unika, a w sumie to wręcz olewa całkowicie. Kiedy przed chwilą rozmawialiśmy i zwróciłam się do niego, to nawet nie zareagował, spojrzał an mnie kątem oka i mówił dalej do Alexa. Tak chce się gnój bawić to niech ma.---------------------------------------------
Hi!
Jezuu wiem, ze zawalam z rozdziałami i ostatni był 3 miesiące temu..
Przepraszam i teraz przaz tą chwile wolnego postaram się trochę wiecej napisać, może mały maratonik.. Nie wiem, nie wiemPozdrawiam xx