18

85 3 0
                                    

Na moim łóźku leżał bukiet róż. Podeszłam powoli i chwyciłam go w dłonie oglądając szczegółowo. Było chyba z 20 róż, a przy jedynej czerwonej wstążce był bilecik.

Przyjdź na plaże o północy

Cxx

To raczej oczywiste od kogo to dostałam, jednak dalej jestem na niego zła i nie zamierzam nigdzie iść. On miał mnie w dupie, więc ja go też będęmieć w dupie.
Nie mogę ukrywać, że trochę zaczęło mi zależeć na tym debilu. Jednak nie na tyle by polecieć do niego i rzucić mu się w ramiona, ponieważ dał mi bukiet róż i "zaprosił" na plażę. Dobre sobie.
Położyłam się i próbowałam zasnąć, bo jednak zżerała mnie ciekawość co do tego. Po co miałam tam iść? O co chodzi Cameronowi? Dlaczego nagle daje mi bukiet kwiatów? To wszystko nie ma sensu.
Po dwóch godzinach próby snu, w końcu mi się to udało.

----

Wstałam około 1 popołudniu i zeszłam prosto na obiad, który o dziwo gotował mój tata. Jest poniedziałek, a tata powinnien być od rana w pracy. Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.

- Wziąłeś wolne?

- Tak, muszę trochę odpocząć i w końcu spedzoć czas z rodziną, więc stwierdziłem, że dzisiaj po obiedzie was gdzieś zabieram. - uśmiechnął się i wrzucił pokorojonego kurczaka do sosu pieczarkowego.

- A gdzie nas zabierasz? - zapytałam podekstytowana?

- Zobaczysz. - pocałował mnie w czoło i podszedł do lodówki. - Jednak wiem, że na pewno będziesz zadowolona.

W tym momencie chłopcy weszli do domu z pełnymi reklamówkami zakupów i położyli je od razu na wyspie kuchennej.

- Kupiliśmy wszystko co chciałes. - wysapała brzydsza wersja mnie. Opadł na krzesło tak jak reszta.

- Słońce rozpakujesz zakupy? - uśmiechnął się do mnie, więc od razu podeszłam do reklamówek. - A wy teraz sprzątacie salon, zrobiliście taki syf, ze to w głowie się nie mieści. - westchnął. - Do obiadu ma sie tam błyszczeć.

- Tatooo seeerio? No proszę, później posprzątamy.

- Macie 20 minut. - i tutaj już od razu wiedzieli, że są przegrani. Od razu ruszyli do piwnicy po rzeczy do sprzątania.

Zaśmiałam się i dalej rozpakowywałam zakupy. W końcu się za coś wzieli, ponieważ to zazwyczaj ja starałam się utrzymać porządek po tych małpach kiedy przesiedzieli cały dzień w salonie.

----

Po obiedzie każdy zaczął sie szykować na niespodziankę mojego taty. Oczywiście jedziemy wszyscy razem: tata, ja, Nathn, Mike, Alex i doczepił się Cameron. Nie wiem jak się zmieśmy w aucie, ale coś wykombinujemy zapewne. Pamiętam, że tata chciał kiedyś kupić wieksze auto, ponieważ zawsze jak gdzieś jedziemy to jeździmy w piątkę. Tata traktuje Mike'a i Alexa jak swoich synów, a oni go w pewnym stopniu nawet jak swojego ojca, zaadoptował ich w pewnym stopniu. I to jest cudowne.
Spojrzałam na salon przed wyjściem i musze przyznać, że chłopcy sie postarali.

Wyszłam i wszyscy czekali przy aucie. Gdy podeszłm tata wsiadł za kierwonicą, a Nathan bardzo szybko na miejsce pasażera. Super, czyli w 4 musimy zmieścić się na tyle.

- Nat, usiądź komuś na kolana, nie będziemy jechać długo, wiec nie będzie problemu. - tata spojrzał na nas przez okno kiedy próbowaliśmy ustalić jak siedzimy.

W końcu usiadłam Mike'owi na kolanach.
Cameron mnie unika, a w sumie to wręcz olewa całkowicie. Kiedy przed chwilą rozmawialiśmy i zwróciłam się do niego, to nawet nie zareagował, spojrzał an mnie kątem oka i mówił dalej do Alexa. Tak chce się gnój bawić to niech ma.

---------------------------------------------

Hi!

Jezuu wiem, ze zawalam z rozdziałami i ostatni był 3 miesiące temu..
Przepraszam i teraz przaz tą chwile wolnego postaram się trochę wiecej napisać, może mały maratonik.. Nie wiem, nie wiem

Pozdrawiam xx

HoydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz