Wakacje mijają dość spokojnie.
Wszystko jest tam jak było. Codzienne gry na konsoli, od czasu di czasu gra w piłke na boisku i obowiązkowe najlepsze, najcudowniejsze lody u pana Harolda.
Jedyna rzecz, która była inna to relacja pomiędzy mną, a Cameronem. Tak jak ustaliliśmy, tak było i mogę dodać, że pieprzymy się jak króliki. Na razie żaden z chłopaków nie zauważył co jest na plus.
Tata ponownie wrócił do pracy, przez co ponownie się zamęcza mimo, że staramy się by nie siedział po godzinach. Jednak żadko się udaje, niestety.- Debilko! - usłyszałam głos mojej podróby z kuchni. - Czemu zeżarłaś mnoej lody?!
- Nie zjadłam żadnych lodów! - odkrzyknełam oburzona przez oskarżenia skierowane w moją stronę. Na prawdę nie zjadłam tych lodów.
- To niby kto? - wszedł oburzony do salou, a wszyscy spojrzeli na niego.
- A jakie to były lody? - cicho zapytał Alex. Czyli już wiem kto jest sprawcą.
- Czekoladowo-waniliowe. - odpowieiał od razu Nate, ale zastanowił się chwile. - O ty! - rzucił się na blondyna.
- Przepraszam myślełem, że to lody Nat! - krzyknął.
- O ty! - krzyknełam oburzona i rzuciłam się na niego z poduszką, jak mój brat.
Przez przypadek po drodze uderzyłam Mike'a. Co było powodem wojny na poduszki, która zakończyła się wraz z wejściem naszego taty do salonu. Zatrzymaliśmy się w różnych, dziwnych pozycjach sapiąc, moje włosy były całe poplątane, a każdy z nas był spocony. Tata zaczął się śmiać i rzucił się na nas z pierwszą lepszą poduszką. Byłam w drużynie z tatą na czwórke pozostałych chłopaków.Uwielbiam tego mężczyne, który wychowuje nas najlepiej jak tylko może. Stara się by nam nic nie brakowało. Może czasem brakuje samego jego, ale szybko to nadrabia kiedy ma wolne, czy na przykład w takie dni jak ten. Wiem, że to wszystko też nie jest dla niego łatwe. Szczególnie wychowanie mnie, ale idealnie sobie radzi. Pamiętam rozmowę o pierwszej miesiączce czy o seksie. Było to cholernie krępujące dla nas obojga.
Nasz mama zmarła podczas porodu. Oddała za nas życie, przez co ja z Nate mieliśmy cholernie duże wyrzuty sumienia. Tata ciągle odciągał nas od tej myśly. Mimo braku matki, jesteśmy cudowną rodziną, co nie zmienia faktu, że chciałabym ją poznać, zobaczyć lub przytulić. Zapewne tacie też by było łatwiej, ale mamy siebie i wspieramy się wzajemnie.
Wygrałam z tatą kiedy wepchneliśmy ich wszystkich do piwnicy gdzie była pralnia. Przybiłam z tatą piątke w akompaniamęcie naszego śmiechu i ich stukania do drzwi.
W końcu po 5 minutach błagania wypuściliśmy ich i razem zabraliśmy się za robienie obiadu. A raczej jak z tatą go robiła, a chłopcy się wygłupiali. Przez co również nie było nudno.-----------------------------
Hi! ✋
Rozdział nie sprawdziny i orzepraszam za błedy..
Miłego czytania! ❤