26 sierpień / wieczór
Ostatnie 5 dni sierpnia.
Zostało cholerne 5 dni do końca wakacji, więc teraz zaczną się najostrzejsze, największe imprezy i nie zamierzam z nich zrezygnować. 30 sierpnia będzie pożegnanie wakacji, co zawsze jest największą imprezą z wszystkich imprez w ciągu lata.Ostatni czas minął spokojnie. Spędzałam czas z chłopakami albo Aaronem, który jest na prawdę cudownym facetem i jest coś pomiędzy nami.
Cameron ostatnio się uspokoił, od wesołego miasteczka chodził przez jakiś tydzień jeszcze naburmuszony, jednak potem jakby mu przeszło. Przemyślałam słowa brata, że mógł się zakochać i co najbardziej przerażające zaczęłam zauważać takie małe rzeczy z strony Camerona. Momentami strasznie się o mnie troszczył, ukradkowe spojrzenia czy kiedy wychodziłam z Aaronem bym strasznie zły, przez co na przykład wyżywał się na chłopakach.Zależy mi na Cameronie, ale czy zależy mi na nim jak mu na mnie?
27 sierpień
Od rana w naszych głowach siedzi dzisiejsza impreza, pierwsza z ciągu.
Tata wczoraj rano wyjechał na delegację do 10 września, co jest dla nas ogromnym ułatwieniem bo nie będziemy się srać jak będziemy wracać do domu. Jednak on kombinował strasznie by nie jechać i nie zostawiać nas samych na ostatni tydzień sierpnia, gdyż bardzo dobrze wie co się dzieje wieczorami i w nocy. Cóż nie udało się...- Dzisiaj zaliczę. - usłyszałam głos Mike'a jak schodziłam po schodach.
- Zawsze zaliczasz stary. - mruknął Alex.
- Ale nie byle kogo, właśnie JĄ zaliczę.
- Kogo? - weszłam i rzuciłam się na kanapę koło Alexa, a on położył moje nogi na swoje kolana, kochany.
- Gwiazdeczkę szkolną. - wyszczerzył się.
- Lune? - prychnęłam, a on pokiwał dumny głową. - Życzę powodzenia, bo ona nie sypia z kim popadnie. Raczej trzyma się wąskiego grona jakim jest jej chłopak.
- Ona ma chłopaka?! - zapytał zszokowany.
- Noo, co ty nie wiedziałeś? Pod koniec roku szkolnego spiknęła się z tym Alanem z rocznika wyżej.
- Skąd ty to wiesz? - prychnął.
- Damska szatnia. - przewróciłam oczami, a on mruknął niezadowolony. - Może spróbuj do jej przyjaciółki Sky, podobno coś tam wzdychała do ciebie, a też jest mega ładna.
- Sky do mnie wzdychała? - zapytał zszokowany, a ja pokiwałam głową biorąc kanapkę z talerza. - Czemu ty mi nic nie mówiłaś.
- Mówiłam ci. - westchnęłam, przerywając mu.
- A ja zamierzam się bawić bez lasek dzisiaj. - dodał Nathan.
- Co za zmiana. - zaśmiał się Alex. - W końcu mi ktoś towarzystwa dotrzyma. - mruknął, a ja go dźgnęłam w bok, przez co pisnął i spojrzał na mnie oburzony.
- Ja często z tobą się bawię!
- No wiem wiem słońce. - zaśmiał się i wysłał mi buziaka.
Reszta poranka minęła nam na zwykłych rozmowach. Potem przyszedł Cameron z chińskim żarciem, którą zamówili chłopacy.
Usiadłam z moim pudełkiem na fotelu, Nathan, Mike i Alex siedzieli na kanapie, a Cameron na przeciwko mnie również na fotelu.
Chłopacy na kanapie wygłupiali się dzięki czemu nie jedliśmy w ciszy i panowała przyjemna atmosfera. Co chwile śmiałam się z nich i też dogadywałam. Jedyną cichą osobą w pomieszczeniu był Cameron, który jadł spokojnie lub od czasu do czasu jak zauważyłam przyglądał mi się z małym uśmiechem. Czasem wyglądało to przerażająco, bo wyglądał jak ksiądz, który przyszedł na plac zabaw. Okeeey...