Jak wspomniałam w poprzednim rozdziale to, czy kowen w New Forest rzeczywiście istniał, a Gerald Gardner był jego członkiem, jest jednym z najciekawszych wątków we wczesnej historii wicca. Podstawowy problem polega na tym, że nie ma jednoznacznych dowodów, które potwierdzałyby lub zaprzeczały temu, że w latach 30. XX wieku w okolicach Highcliffe działała grupa osób parających się magią. W tym rozdziale przybliżę wam więc argumenty zarówno przeciwników, jak i zwolenników istnienia kowenu w New Forest, byście sami mogli to ocenić. Zacznijmy od tych pierwszych.
Sceptycy dysponują szeregiem dowodów na to, że historia przedstawiona przez Gardnera kompletnie nie trzyma się kupy. Na początku twierdzili, że nic nie wskazuje na to, że „stara" Dorothy (ta, w której domu miała się odbyć inicjacja) istniała, a teoria pradawnych praktyk magicznych, których miała być spadkobierczynią, także jest mocno wątpliwa. Poza tym, w pismach twórcy wicca łatwo można odnaleźć inspiracje współczesnymi mu tekstami okultystycznymi, nad czym zresztą intensywnie pracowała wspomniana wcześniej Doreen Valiente. Oprócz inspiracji pracami Charlesa Lelanda i Margaret Alice Murray, Gardner z pewnością pozostawał pod wielkim wpływem Aleistera Crowleya, członka Hermetycznego Zakonu Złotego Świtu.
Tak wygląda fragment przykładowej Księgi Cieni, spisanej przez współczesnego wiccanina. Pamiętajcie, że takiej prawdziwej, oryginalnej Księgi nie znajdziecie w formie PDFa w sieci.
Przeciwnicy istnienia kowenu w New Forest wskazują też, że doktryna dopiero powstającej wicca zmieniała się wraz z upływem czasu. Początkowo jej twórca zdawał się preferować elitarną, ceremonialną magię w duchu Złotego Świtu, jednak z czasem zaczął tworzył prostsze rytuały, które mogli wykonywać zwykli ludzie. Stopniowo rezygnował z wątków judeochrześcijańskich o mocno gnostyckich cechach, zamieniając je na myśli neopogańskie, mające swój rodowód w omawianych już publikacjach Aradia. Ewangelia czarownic oraz Witch-Cult in Western Europe. W późniejszym okresie przyjął także wątki zawarte w dziełach pisarzy takich jak Robert Graves czy Edwin Oliver James, a także poeta Rudyard Kipling. Ewidentnie więc nie otrzymał jednego spójnego przekazu - zdaje się, że dobierał pewne elementy, sklejając je w sposób, który uznawał za stosowny.
Niektórzy badacze przypuszczają, że Gardner mógł się także inspirować twórczością Dion Fortune, brytyjską okultystką popularną w latach 20. XX wieku. Chociaż zasłynęła ona bardziej jako propagatorka kabały, to jednak w swoich dziełach kładła duży nacisk na kobieco-lunarny aspekt boskości. Jako absolwentka psychologii była też pod wielkim wpływem koncepcji Carla Gustava Junga. Nie ulega wątpliwości, że Gerald Gardner znał koncepcję Fortune, a jak wskazują internetowe źródła, był w posiadaniu przynajmniej dwóch jej powieści. Inspiracje pracami Dion mogą wyjaśniać, dlaczego w wicca szczególnie podkreśla się rolę Bogini i aspekt rytualny, oraz dlaczego to właśnie myśl Junga (a nie na przykład Zygmunta Freuda) zajmuje ważne miejsce w doktrynie dzisiejszego czarownictwa.
Wreszcie, jako ostateczny dowód na to, że kowenu w New Forest nie było, sceptycy podają różnice, pojawiające się w książkach Gardnera. Porównując tylko dwie z nich – A Goddess Arrives z 1938 roku oraz Witchcraft Today wydaną szesnaście lat później – można łatwo zauważyć znaczącą różnicę w podejściu autora do czarownictwa. W pierwszej z wymienionych pozycji praktyki występującej tam czarownicy, Dayonis, są dosyć mocno wyśmiane, nie pojawia się ani jedna wzmianka na temat Bogini (jedynym wspomnianym bóstwem jest Jask), nie ma też śladów rytuałów charakterystycznych dla tradycyjnego wicca. Z kolei w drugiej z wymienionych publikacji te wątki już się pojawiają i, co więcej, są dosyć mocno uwypuklone. Te różnice mogą dowodzić, że pod koniec lat 30. XX wieku Gardner wciąż jeszcze nie wymyślił wierzeń i praktyk dla swojej religii.
Ale może też być inaczej – bo co, jeżeli rozbieżności występują właśnie dlatego, że w czasie między publikacjami Gardner był inicjowany?
Zwolennicy istnienia kowenu w New Forest zadają właśnie takie pytanie. Wskazują oni, że gwałtowna zmiana w poglądzie na czarownictwo jaka zaszła między publikacją A Goddess Arrives, a High Magic's Aid* i Witchcraft Today, musiała mieć jakiś powód. Powodem tym mogło być właśnie spotkanie z czarownicami i inicjacja do ich kultu.
Tak wygląda okładka "High Magic Aid". Zwróćcie uwagę na autora. Scire, to magiczny pseudonim Gardnera, którego użył chyba tylko w tej pracy. A może o czymś nie wiemy?
Co więcej istnieją przesłanki wskazujące na to, że „stara" Dorothy (zwana też Dafo) jednak istniała. Pod tym przydomkiem ukrywać się mogła niejaka Dorothy Clutterbuck, do której należał dom, w którym inicjowany miał być Gardner. Doreen Valiente, która przeprowadziła szereg badań dotyczących początków wicca, odkryła akt urodzenia hipotetycznej „starej" Dorothy, a także akt zawarcia małżeństwa i akt zgonu. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku znaleziono także jej pamiętniki, w których liczne były odwołania do pogańskich bóstw oraz duchów natury. Clutterbuck wiele razy wspominała też tajemniczą królową, w której widziała uosobienie sił natury. Kobieta nie określa się nigdzie jako czarownica, jednak możliwe, że nie zrobiła tego w obawie przed karą na mocy wciąż obowiązującego The Witchcraft Act.
Nawet jeśli przyjmiemy, że stara Dorothy istniała i że rzeczywiście nazywała się Dorothy Clutterbuck, nie można jednoznacznie stwierdzić, czy rzeczywiście należała do kowenu w New Forest (o ile on istniał), a jeśli tak, to czy Gardner został przez nią inicjowany. Prawdopodobne jest jednak, że przyszły założyciel wicca poznał Dorothy w 1938 roku, a potem współpracował z nią w tak zwanym Zakonie Cortona.
Philip Heselton przeprowadził badania, które miały na celu zidentyfikowanie pozostałych członków domniemanego kowenu w New Forest. Według niego, oprócz Edith Woodford-Grimes i „starej" Dorothy Clutterbuck, do grupy tej należeli także: rodzeństwo Ernie i Suzie Mason oraz Rosetta Fudze, a także Rosamund Sabine, członkini Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku i pisarka Katherine Oldmeadow. Istnienie kowenu w New Forest (niekoniecznie w wymienionym składzie) potwierdzają także inne źródła, na przykład niezwiązana z gardnerowskim wicca czarownica Sybil Leek.
Jak widać, zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy istnienia kowenu w New Forest dysponują różnymi argumentami na poparcie swoich tez. Niektóre są dosyć mocne, inne – przyznacie sami – oparte trochę na domysłach i przypuszczeniach, a te łatwo nagiąć do swojej woli. Ostatecznie jednak kwestia nie została rozwiązana. Niezależnie od tego, czy kowen w New Forest istniał, czy też nie, jedno jest pewne – założycielem wicca bezsprzecznie był Gerald Gardner. I o tym warto pamiętać.
______________________________________________
*To była ta książka, którą Gardner próbował zniechęcić Doreen Valiente do dołączenia do swojego kowenu.
CZYTASZ
Czarownice naszych czasów ✔
NonfiksiCzarownice kojarzą się nam głównie z baśniami, legendami i fantastyką. A co jeżeli Wam powiem, że one istnieją naprawdę? Co prawda nie noszą spiczastych kapeluszy i potarganych szat, ale i bez tego łatwo wpaść na ich trop. Ba, być może właśnie dziś...