Obudziłam się coś po dziesiątej, Lill jeszcze spała więc postanowiłam, że zacznę robić śniadanie. Założyłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół. Zaczęłam robić śniadanie. Włączyłam radio i wzięłam się do pracy. Usłyszałam dzwonek do drzwi, pośpiesznym krokiem podeszłam do drzwi.
- Cześć Emma, słuchaj moja żona rodzi czy mogłabyś zająć się Max'em ? - spytał się mnie roztrzęsiony pan Linton.
- Tak oczywiście - odpowiedziałam. Wzięłam Max'a i zamknęłam drzwi.
- Gdzie Lill? - spytał się mnie chłopczyk.
- Śpi jeszcze, ale możesz iść ją obudzić jak chcesz - odpowiedziałam mu - musisz iść na góre i drzwi od razu koło schodów.
- Dobzie - powiedział i pobiegł na górę.Wróciłam do kuchni i dokończyłam robić śniadanie. Dzieciaki zbiegły na dół i zajęły miejsca przy stole.
- Smacznego - powiedziałam do nich kładąc im tosty z nutellą. Bardzo mnie zastanawiało jak tam u pani Monica'i postanowiłam, że po śniadaniu wykonam telefon do pana Derek'a.
- Ciociu czy moziemy iść do oglodu się pobawic - spytała się mnie Lill.
- Jasne idźcie - odpowiedziałam jej. Posprzątałam po śniadaniu i wykonałam telefon do pana Lintona.- Dzień dobry dzwonię żeby się spytać co u pana żony
- Urodziła mi prześliczną córeczkę nazywa się May'a.
- Bardzo ładne imię.
- Po Max'a przyjadę za jakieś dziesięć minut.
- Dobrze do zobaczenia.
- Dowidzenia Emmo.Jestem bardzo ciekawa jak wygląda córeczka moich pracodawców. Wyszłam na ogród żeby zawołać Max'a.
- Max'iu tata zaraz po ciebie będzie - powiedziałam do chłopca.
- A nie mogię jeście zostać? Ploseee - chłopczyk zrobił smutną minę i zaczął prosić.
- Dobrze pogadam z twoim tatą - odpowiedziałam mu. Mój telefon zaczął dzwonić, spojrzałam na wyświetlacz " Taylor <3 ".T: Witaj kochanie
E: O hej misiu
T: Jak tam u ciebie?
E: Wszystko w porządku a u ciebie?
T: Też, mam dla ciebie niespodziankę
E: Jaką?
T: Wykupiłem sobie bilet do Hiszpanii na jutro
E: Na prawdę tak się cieszę - zaczęł piszczeć do telefonu.
T: Aniołku ja wiem, że się cieszysz ale zaraz o głuchnę - powiedział. Zaśmiałam się na jego słowa.
E: Przepraszam - odpowiedziałam mu. Usłyszałam dzwonek do drzwi - misiu zadzwonię później pa buziaki. - rozłączyłam się.Podbiegłam do drzwi i je otworzyłam.
- Witaj Emmo gdzie jest Max? - zapytał się mnie mężczyzna.
- W ogródku bawi się z moją kuzynką. On bardzo chce zostać tutaj jeszcze, nie będzie problemu? Odprowadziłabym go przed siedemnastą do domu - usmiechnęłam się do niego.
- No dobrze - odpowiedział uśmiechem. Odszedł a ja zamknęłam drzwi. Zadzwoniłam do Harry'ego poinformować go o tym, że jutro przylatuje Taylor.E: Cześć słuchaj jest sprawa
H: No co się dzieje?
E: Jutro przylatuje do mnie mój chłopak.
H: No okej, to ja zadzwonie do mamy Lill żeby wzięła ją od ciebie dzisiaj wieczorem okej?
E: No dobrze to papa
H: No pa - rozłączył się.Nie miałam zbytnio co robić więc napisałam sms do Arthur'a czy gdzieś pojedziemy z Max'em i Lill'ką.
Do Arthur
Zabierzesz gdzieś mnie i dzieciaki? :DOd Arthur
Jasne zaraz będę ;)Włożyłam telefon do kieszeni, wróciłam do ogrodu aby zawołać Max'a i Lill'ę.
- Wracajcie już - zawołałam, dzieci nie chętnie przyszły do domu.
- A ciemu musieliśmy jus psyjsc? - spytała się mnie Lill.
- Bo zaraz będziemy gdzieś jechać - odpowiedziałam - poczekajcie chwilę - wyjęłam telefon z kieszeni bo dawał oznaki, że ktoś do mnie dzwoni, był to Damian.D: Cześć Em
E: Hej, co się dzieje? Słyszę głosie, że jesteś spięty.
D: Spotkamy się w parku za jakieś dziesięć minut?
E: No dobrze. - rozłączyłam się.Czyli Arthur będzie musiał sam zająć się dziećmi. Ktoś zapukał do drzwi podbiegłam do nich i je otworzyłam.
- No i jestem. Jedziemy? - spytał się mnie Arthur.
- Będziesz musiał sam jechać z nimi - odpowiedziałam mu.
- A dlaczego? - spytał się mnie.
- Muszę iść na spotkanie z przyjacielem - odpowiedziałam mu.
- No dobrze. Lilly Max chodźcie - wykrzyczał Arthur. Dzieci przybiegły i odjechali. Ja szybko pobiegłam na górę żeby się przebrać. Ubralam siwy crop top z rekawkiem trzy czwarte, białe szorty z wysokim stanem i moje czarne buty nike. Zaczesałam włosy w koka i zbiegłam na dół. Opuściłam dom i poszłam wcześniej umówione miejsce. Na ławce zobaczyłam siedzącego Damiana. Pośpiesznym krokiem podeszłam do ławki i przywitałam się z przyjacielem.- Hej - przytuliłam go.
- Hej - oddał uścisk.
- To co się dzieje? - spytałam go.
- Pamiętasz jak przyszłaś do mnie zapłakana? - spojrzał na mnie. Kiwnęłam znacząco głową. - ja się wtedy o ciebie założyłem ale od razu zerwałem ten zakład. - powiedział nie odrywając wzroku odemnie. Jego słowa bardzo mnie zabolały. Moje oczy zrobiły się szkliste.
- O co chodziło w tym zakładzie? - spytalam wycieracjąc polik.
- Miałem cię przeruchać, ale jak zobaczyłem cię wtedy w drzwiach zrozumiałem jakim jestem debilem. - odpowiedział.
- Muszę to przemyśleć - odeszłam z miejsca i pobiegłam do domu. Przy moich drzwiach zobaczyłam Jess i Carl'a. Podeszłam do nich odkluczając drzwi.- A wy znowu razem? - spytałam się ich posyłając uśmiech im obu.
- Jak widzisz - odpowiedział mi Carl. Weszliśmy do środka i zaczeliśmy rozmawiać. Po jakiś dwóch godzinach opuścili mój dom. Arthur przywiózł maluchy do domu. Pobawili się jeszcze chwilę i zjawiła się ciocia która przyjechała po Lill'ę.- Cześć ciociu - przywitałam się z blondynką. Rodzice Lill rozwiedli się jakieś trzy miesiące temu.
- Hej kochanie - odpowiedziała mi. Wzięła Lill'ę za rączkę i opuściły dom.
**********
- No Max ty też będziesz musiał już iść - powiedziałam do chłopca nalewając mu soku.
- Nio dobzie - odpowiedział. Wypił sok i odprowadziłam go do domu. Zarobiłam dzisiaj czterysta dwadzieścia euro, które odłożyłam do słoika w którym zbieram pieniądze na dalsze życie z Taylor'em.---------------------
Jest i rozdział. Wszystkie błędy poprawie jak będę miała laptopa. A teraz do zobaczenia :)
![](https://img.wattpad.com/cover/106325725-288-k403156.jpg)
CZYTASZ
All over again
Novela JuvenilJest to druga część '' Zakochany w przyjaciółce ''. Emma wyjechała do Hiszpanii po tym jak jej mama zmarła. Ma obok siebie nowych przyjaciół i kochającego brata Harry'ego. Jak jej losy potoczą się dalej zobaczycie czytając to książkę zapraszam :)...