Rozdział 8: Komplikacje
Harry zaczął się budzić. Pierwsze co dotarło do jego świadomości to straszliwy ból głowy. Spróbował usiąść, ale natychmiast opadł na łóżko czując mdłości. Czuł się rozbity i bardzo spragniony. Po nieudanej próbie wstania z łóżka zrezygnował na razie z kolejnych, zaczął się jednak zastanawiać nad tym, która jest godzina. Po chwili chłopak doszedł do wniosku, że właściwie to nie wie nawet, czy to jeszcze jest ten sam dzień. Nie pamiętał bowiem, kiedy wrócił do domu Hagrida. Gryfon lekko zmarszczył brwi. Miał nadzieję że gajowy nie był świadkiem nagłego ataku rozpaczy, który jak pamiętał Harry, nagle go ogarnął. Czuł, że chyba zapadłby się pod ziemię, gdyby tak rzeczywiście było i nie był pewien, jak powinien się zachować w momencie, gdy pojawi się półolbrzym. „... Wolałbym jednak, by tego nie widział ..." chłopak ciężko westchnął i zastanowił się przez chwilę, stwierdził, że potwornie chce mu się pić, że dłużej już nie wytrzyma, po czym podjął kolejną próbę wstania z łóżka. Tym razem powoli i ostrożnie usiadł na brzegu posłania, rozglądając się za czymś do picia, ale po chwili zesztywniał, zapominając o swojej palącej potrzebie. Usłyszał bowiem dźwięk kroków zbliżających się do chaty. Przez chwilę Harry poczuł panikę, jednak po namyśle stwierdził, że tylko Hagrid mógł tak głośno się poruszać i odetchnął nieco. Po chwili gajowy stanął w progu i Gryfon już wiedział, że się nie pomylił.
— Harry, już wstałeś? Jak się czujesz? — Zapytał z troską półolbrzym.
— Oh ... Całkiem nieźle, ale mam ogromnego kaca. — Westchnął Harry przełykając z trudem ślinę, bo pragnienie odezwało się ponownie, gdy tylko pomyślał o piciu.
— Nie dziwię się Harry, każdy by padł po takiej ilości ognistej jaką wczoraj pochłonąłeś i to w tak krótkim czasie, chyba pobiłeś rekord. Uwierz mi, w życiu nie widziałem osoby, która tak szybko wypiła whisky jak ty, a miałem do czynienia z niejednym mistrzem kieliszka. — Gajowy zachichotał sięgając po coś do kieszeni.
— Nigdy więcej, chyba już żadna siła nie zmusi mnie do picia. I pomyśleć, że dorośli to piją z własnej woli. — Harry starał się pokręcić z niedowierzaniem głową, ale natychmiast znieruchomiał i skrzywił się z bólu. Głowa mu pękała, a pokój lekko zafalował przy próbie energicznego ruchu. Nie było dobrze. Harry westchnął ponownie z rezygnacją.
— Mam coś co powinno ci pomóc. — Głos gajowego i widok jego ręki podającej jakąś fiolkę z eliksirem wlał otuchę do serca Gryfona. Harry odebrał i otworzył fiolkę, czujnie powąchał zawartość. Zapach był mu nieznany, czyli raczej nigdy nie zażywał tego specyfiku. Postanowił więc zapytać, zanim go wypije:
— Co to za eliksir? Nigdy nie widziałem takiego i prawdopodobnie nigdy go też nie warzyliśmy z Snape'em.
— Nie dziwię się Harry, w końcu to eliksir na kaca. — Zaśmiał się Hagrid. — Profesor Snape prędzej by przestał nauczać, niż pokazał wam, uczniom, jak warzyć taki eliksir. Wyobrażasz sobie, jakie byłyby tego skutki?
— Domyślam się, ale pewnie można go dostać w sklepie w Hogsmeade. — Odparł Harry pewnym tonem.
— Owszem można, jeśli jesteś skory zapłacić trzydzieści galeonów za jedną fiolkę. — Uśmiech Hagrida był szczery, mimo uszczypliwości kolejnego zdania. — Musiałbyś być naprawdę zdesperowany by tyle zapłacić, nie? No i sprzedają go tylko pełnoletnim, co również jest dodatkowym utrudnieniem dla młodego nabywcy.
— Oh ... W takim razie oddam ci jutro pieniądze za niego Hagridzie. — Powiedział odrobinę zakłopotany Gryfon.
— W porządku Harry, nie musisz się tym przejmować, mam go po znajomości. — Odpowiedział na to półolbrzym puszczając oczko. — Często dostarczam Severusowi zioła z mojego ogródka, a czasem kilka z Zakazanego Lasu, więc jeżeli czasem poproszę go o jakieś eliksiry, pomimo wielkiego marudzenia, dostarcza mi je poprzez Pomfrey.
CZYTASZ
Signum Temporis
FanfictionDzięki jasnowidzącej Kasandrze, Tom Riddle - uczeń Hogwartu, dowiaduje się, że ktoś jest mu Przeznaczony i to też ktoś ze szkoły. Pozostawia dla Przeznaczonego w skrytce dziennik, zabezpieczony za pomocą magii krwi. Harry w swoich czasach odnajduje...