Rozdział 37: Zranione serca

10.1K 539 673
                                    

Rozdział 37: Zranione serca

Kryjówka Grindelwalda znajdowała się aktualnie w jednej z wielu kamienic. Budynek opustoszał dość szybko, kiedy czarnoksiężnik postanowił się tam zainstalować, a Cadan nie zamierzał trwonić czasu na zastanawianie się co przytrafiło się mugolom, którzy ją wcześniej zasiedlali. W zasadzie wątpił, by nadal żyli.

Szedł na spotkanie z Grindelwaldem, przemierzając długi korytarz. Mijał w drodze kilku ludzi Gellerta. Wielu skinęło mu zwyczajnie głową na powitanie zajmując się swoimi sprawami, ale była także grupa innych, którzy zawieszali na nim czujny wzrok na dłużej i obserwowali podejrzliwie. W zasadzie przywykł do tego. Kiedy się tutaj pojawiał, jego ruchy były śledzone w celu sprawdzenia dokąd się udaje, ale też po to, by wypatrzeć jego słabe punkty. Była to istna strata energii z ich strony. Nawet gdyby był zmęczony, czy też obolały z jakiegoś powodu i tak by im tego nie okazał. Kiedyś pewnie tak, ale teraz już by sobie na taką nieostrożność nie pozwolił. Z tego też powodu żaden z nich nie stanowił dla niego zagrożenia.

Doszedł w końcu do czarnych, najbardziej oddalonych w głąb korytarza drzwi. Zapukał i zaczekał na pozwolenie wejścia. Po chwili drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem zawiasów. Wszedł do środka bez wahania i zamknął za sobą drzwi. Grindelwald siedział za biurkiem i pisał coś na pergaminie. Nie spojrzał nawet na wchodzącego, tylko od razu zarządził:

– Usiądź Cadanie. Zajmie mi to jeszcze chwilę.

Reid wobec tego usiadł w jednym z dwóch foteli stojących przed biurkiem i uzbroił się w cierpliwość. Z braku zajęcia przyglądał się temu co leżało na biurku. Koperta, która tam spoczywała sugerowała, że Gellert pisze list do Ministerstwa. To było dość symptomatyczne. Z reguły nie przykładał aż takiej uwagi do formalności chyba, że ktoś go zainteresował. Wtedy był skłonny do poświęceń nakierowanych na jeden cel: by zebrać na temat danej osoby jak najwięcej różnorodnych informacji, które później studiował i z których wyciągał odpowiednie wnioski.

Jak Cadan mimochodem zauważył, aktualnie uwaga Gellerta skupiła się na Johnie Wair. Reid spotkał go już wcześniej. Urzędnik nie zrobił na nim jakiegoś szczególnego wrażenia i nie spodziewał się zainteresowania tym człowiekiem ze strony swojego Pana. Doszły go jednak słuchy, że Wair był już tutaj dwukrotnie. Co prawda dałoby się to wyjaśnić. Ministerstwo wyznaczyło tego właśnie człowieka, jako jedną z osób do komunikowania się między innymi z Gellertem, ale mimo to...

– Co takiego zajmuje twoje myśli? – padło pytanie rzucone jakby mimochodem przez jego Pana i przerwało zamyślenie Cadana. Grindelwald nie przerwał pisania, nic nie wskazywało na to, że zamierza sprawdzić to o co pytał za pomocą Legilimencji, wypadało pospieszyć się z odpowiedzią:

– John Wair zajmuje ostatnio sporo twojego czasu... zastanawiam się dlaczego.

– Okazał się być interesującym człowiekiem. Ma otwarty umysł, podsuwa pod rozwagę ciekawe pomysły... Przecież to dzięki niemu jednym z sędziów Turnieju będzie Kasandra Tralawney. Tą kandydaturę rzuciłem jako żart. Wydawało się, że nikt nie wykazał zainteresowania i przejdzie bez echa. Po dwóch dniach jednak, Wair przyszedł z wiadomością, że skłonił ją do współpracy. Potrafisz to sobie wyobrazić? Wieszczka jest bardzo ważną personą. Zastanawia mnie jakich argumentów użył, by ją przekonać. Ciekawe... musiały być rzeczywiście mocne tym bardziej, że nie ukrywałem przed nim, że jakiś czas temu próbowałem się z nią skontaktować. Zawsze mi umykała, ukrywała się.

– W takim razie teraz...

– Na czas Turnieju jest nietykalna, a jej udział zostanie ogłoszony dopiero w dniu eliminacji. Tak zostało ustalone. Przystałem na ten warunek. Zdecydowałem, że i tak mam z tego zysk. Będę miał sposobność poznać ją osobiście, podyskutować. Zorientować się w jej poglądach. Zapoznać się z jej punktem widzenia w wielu sprawach, przedstawić kilka własnych spostrzeżeń i argumentów. John Wair zupełnie niespodziewanie umożliwił mi to. To zastanawiający osobnik. Nawet ja mam problemy, by go przejrzeć. Dopóki jesteśmy po tej samej stronie, nie mam zamiaru negować jego niektórych działań zwłaszcza, gdy są mi na rękę. Nie wolno jednak spoczywać na laurach i trzeba mieć oczy otwarte.

Signum TemporisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz