#11

32 5 0
                                    

Następnego dnia wstałam równo z budzikiem. Tym razem go naładowałam. Wzięłam czystą bieliznę, czerne spodnie z dziurami i białą koszulkę ruszając do łazienki. Ubierając się zauważyłam na nogach dziwne plamy, których nie widziałam nigdy wcześniej. No nic po założeniu na siebie przygotowanych ciuchów wyszłam z toalety i ruszyłam na dół w celu zjedzenia śniadania od razu biorąc plecak ze sobą aby nie wracać już do swojego pokoju. Postanowiłam, że dzisiaj się nie maluje. Może to śmieszne, ale nie chce mi się. Jak później się okazało dobrze zrobiłam. Jedząc moje sniadanie przeglądałam instagrama. Po skończeniu posiłku umyłam zęby i wyszłam z domu biorąc swoją czarną skórzaną kurtkę. Dzisiaj bardzo szybko opuściłam dom. Stwierdziłam, że posiedze w parku. Idąc w stronę wybranego celu wybrałam numer Rebeci. Jeden sygnał, drugi, trzeci. Zwątpiłam, że odbierze, ale po czwartym sygnale usłyszałam jej głos.

- Słucham?

- Hej Rebeca. To ja, Izabella.

- Hej Iza. Jak tam u ciebie?

- Dobrze a u Ciebie?

- U mnie również. - w tle usłyszałam głos jej taty "Rebeco pakuj ostatnie kartony, jedziemy."

- Przeprowadzasz się?

- Tak, do Wilgstons.

- Jezu, naprawdę? - nie mogłam w to uwierzyć, że Rebeca przeprowadza się do miasta, w którym obecnie mieszkam.

- Naprawdę. Iza wybacz, muszę iść. Zobaczymy się za dwa dni. Dozobaczenia.

- Wybaczam. Dozobaczenia.

Rozłączając się poczułam wielką radość na sercu. Wchodząc do szkoły miałam wielkiego banana na twarzy. Ruszyłam do szafki po książki - jak zawsze - później ruszając pod klasę.

**

Po pierwszej lekcji ponownie poszłam pod szafkę. Ktoś tam stał. Ciemnowłosy chłopak ze starszej klasy. Wyglądał jakby na mnie czekał. Nie znam go. Podeszłam bliżej, w końcu to moja szafka.

-Izabella tak?

- Tak, a Ty to? - zaciekawiło mnie to, skąd zna moje imię.

- Kasper. Kumpel Erica.

- Yhym.

- Dobra, nie będę cię owijał w bawełnę. Posłuchaj - tak też zrobiłam. - Nie ufaj Ericowi. On jest inny niż może ci się wydawać. Pamiętaj moje słowa i jakby się ktoś pytał nic ode mnie nie wiesz. Jeżeli będziesz chciała wiedzieć coś więcej pisz na facebook'u. Kasper Wilson. - powiedział i poszedł.

"On jest inny niż może ci się wydawać"

Inny to znaczy jaki? O co takiego chodzi? Czemu on mi to powiedział? Czy to prawda? W mojej głowie zrodziło się pełno pytań. Lecz wszystkie myśli przerwał dzwonek, który oznacza, że zaczyna się matematyka. Na tej lekcji siedzę w ławce w Ellaną.

 
**

Robiąc któreś zadanie z kolei słabiej się poczułam. Miałam mroczki przed oczami. Poczułam ogromną pulsację w mojej głowie co sprawiało mi wielki ból. Odłożyłam długopis i z zaciekawieniem oraz strachem dotknęłam palcem nozdrzy, gdzie czułam krew. Po chwili widziałam ją na swoim zeszycie. Przerażona spojrzałam na Ellanę, a ona na mnie. Poinformowała nauczycielkę o tym, a mnie odcięło od świata. Zemdlałam.

*Ellana*

Spojrzałam na Izę i zauważyłam, że nos jej krwawi. Przeraziłam się. Powiedziałam to matematyczne, która do nas zaczęła podchodzić. Nagle Izabella zemdlała. Złapałam ją. Pani kazała dwóm chłopakom położyć ją na podłogę gdzie ułożyliśmy swoje bluzy. Sprawdziła oddech. Nie było go. Przerażona kazała mi zadzwonić na pogotowie, a sama zaczęła wykonywać sztuczne oddychanie. Po 5 minutach pogotowie przyjechało. Zabrali ją ze sobą. Nauczycielka próbowała zawiadomić rodziców. Niestety nie odebrali. Poprosiłam żeby mnie zabrała do szpitala. Pojechałyśmy za pozwoleniem wice dyrektora. Gdy dotarłyśmy udało mi się dodzwonić do rodziców Izabelli. Po chwili przyjechali do szpitala. Iza odzyskała oddech, ale nadal była nieprzytomna. Było już późno. Państwo Smith odwiozło mnie do domu i podziękowali za to że tam byłam i ich powiadomiłam. Sami też pojechali do domu.

*Izabella*

Budząc się byłam w zupełnie innym miejscu. Otworzyłam oczy, ale po chwili już tego żałowałam bo światło zaczęło mnie razić. Za moment przyzwyczaiłam się do światła i mogłam otworzyć oczy. Jestem w szpitalu. Zauważyłam że jestem przypięta do kroplówki i mam przyczepione jakieś kabelki, które sprawdzają chyba moje bicie serca.

- Widzę, że się obudziłaś. - odezwał się średniego wieku lekarz. - Jak się czujesz?

- Głowa mnie boli i czuję ukucia w klatce piersiowej. - zapisał to co powiedziałam.

- Pamiętasz co się stało?

- Tak. Byłam na matematyce i źle się poczułam. Miałam mroczki przed oczami, a z nosa leciała mi krew i wtedy zrobiło się ciemno i już nic nie pamiętam.

- Straciłaś przytomność wraz z oddechem. - uświadomił mnie lekarz.

- Co mi jest? - zapytałam niepewnie.

- Masz dosyć poważną wadę serca. Musimy wykonać jeszcze parę badań.

- Dobrze, a moi rodzice?

- Czekają na korytarzu. Zaraz przyjdą.

- Dobrze.

- Odpoczywaj, za 20 minut pójdziemy na badania. - powiedział i wyszedł z sali, a po chwili widziałam swoich rodziców.

- Córciu, Skarbie! - krzyknęła zapłakana mama.

- Asiu, kochanie, spokojnie. - powiedział zatroskany tata.

- Jak się czujesz? - zapytała przez łzy.

- Nawet dobrze. - moja rodzicielka przytuliła mnie.

- Co powiedział ci lekarz?

- Że mam dosyć poważną wadę serca. Jak to możliwe? - zapytałam spokojnym głosem.

- Twój dziadek ją miał.

- Przepraszam, ale muszę zabrać pańską córkę na badania. - odezwała się pielęgniarka.

Moi rodzice wyszli z sali, a mnie posadzono na wózku i zaprowadzono do pomieszczenia gdzie wykonano mi badanie.

**

Po 3 godzinach przyszedł do mnie lekarz z wynikami. Najpierw skierował się do moich rodziców.

- Okazało się, że wada serca to niejedyna choroba państwa córki.

- Co jeszcze jej jest? - zapytał tata bo mama nie mogła przez łzy.

Lekarz zasłonił zasłonki tak, żeby oddzieliły mnie od innych pacjentów.

- Bardzo mi przykro, ale państwa córka choruje na...

-----------------------------------------------------------------
Na co może chorować Izabella? Jak myślicie? Gwiazdkujcie i komentujcie. Do następnego✨❤

True Life Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz