*Luke*
Nie byłem pewny gdy dzwoniłem do Izabelli, ale na szczęście się zgodziła. Skoro będę po nią za godzinę, a do jej domu idę w 15 minut to mam trochę czasu żeby się ogarnąć. Ubrałem spodenki moro, białą koszulkę i moje ulubione czarne newbalansy. Wychodząc z pokoju zauważył mnie tata, który wyjątkowo nie był w pracy.
-Synu gdzie wychodzisz?
-Umówiłem się z koleżanką.
-Skąd ją znasz?
-Jesteśmy razem w klasie. Chcesz zobaczyć jej zdjęcie? - wiem że ojciec jest bardzo ciekawy jak ona wygląda.
-Jasne że chce.
Więc pokazałem mu zdjęcie dziewczyny.

-Jest bardzo śliczna.
-Wiem, a teraz wybacz muszę już iść.
-Jasne baw się dobrze z tą ślicznotką.
Po słowach ojca uśmiechnąłem się i wyszedłem z domu. Podążając w stronę mieszkania dziewczyny patrzyłem na zdjęcie, które pokazałem tacie. Przyznałem mu rację, jest bardzo śliczna, taka radosna. Ma śliczne oczka i te jej jasne włosy, a aparat na zębach dodaje jej słodkości. Nim się obejrzałem byłem pod domem Izy, więc zadzwoniłem dzwonkiem i po chwili drzwi otworzyła moja piękna blondyneczka. Ymm czy ja powiedziałem moja??
- Hej śliczna -powiedziałem przytulając dziewczyne.
- No hej -odpowiedziała wychodząc z domu.
- Pięknie wyglądasz. -czekajcie czy ja się rumienie?! Nie to niemożliwe. Oby tego nie zauważyła.
-Dziękuję. Ty również wyglądasz niczego sobie z tymi rumieńcami. -lekko się uśmiechnęła- To gdzie mnie zabierasz?
-Do parku. Co Ty na to?
-Dobry pomysł.
Po tym ruszyliśmy w stronę wybranego przeze mnie miejsca. Park znajdował się jakieś 5 minut od domu Izy. Początkowo szliśmy w ciszy i chyba żadne z nas nie miało odwagi jej przerwać.
-Too... Dlaczego chciałeś się spotkać? -szczerze nie wiedziałem co jej odpowiedzieć.
-Hmm...wtedy w lodziarni Ellana sporo mówiła o mnie, ale nie usłyszałem nic o Tobie. Dlatego chciałem się spotkać i się lepiej poznać.
-No więc co chciałbyś o mnie wiedzieć?
-Co tylko mogę.
-Zrobimy tak. Będziesz zadawał pytania, a ja będę na nie odpowiadać, ale Ty również bo dużo o Tobie nie wiem. - miała świetny pomysł z tymi pytaniami.
-Okey, mi pasuje. No więc nie znam nawet podstawowej rzeczy o Tobie, jakie masz nazwisko?
-Smith. Izabella Smith proszę pana - po tych słowach zaczęła się śmiać, a ja razem z nią - a Ty?
-Colins. Luke Colins proszę pani - znowu zaczęliśmy się śmiać. - masz rodzeństwo?
-Tak, mam młodszą o 2 lata siostrę, Magdę,a Ty?
-Mam starszego brata aktualnie ma 24 lata i nie mam z nim kontaktu.
-Przykro mi.
-Nic się nie stało.
-To dlaczego nie masz z nim kontaktu?
-Wyjechał na studia do Londynu i już tam został. Ma dobrą pracę i żonę. Więc nie mam mu tego za złe bo jest tam szczęśliwy.
-Okey.
-Jakie masz drugie imię piękna?- po moich słowach Iza się chyba zarumieniła, nie jestem pewien.
-Sofia, a Ty pięknisiu?
- Wojtek.
-Czemu drugie imię masz polskie? - zapytała z zaciekawieniem.
-To ze względu na dziadka, który mocno chorował. Dwa miesiące przed moimi narodzinami on zmarł, a pochodzeniem był Polakiem i miał właśnie na imię Wojtek.
-Znów mi przykro. Przepraszam, że przeze mnie wspominasz dziadka.
-Nic się nie stało. - uśmiechnąłem się do dziewczyny, aby nie czuła się winna.
Rozmawialiśmy tak spacerując po parku, później zabrałem dziewczynę do lodziarni, w której byliśmy wczoraj.
*Izabella*
Gdy weszliśmy do lodziarni znowu usłyszałam jego głos.
-Jaki smak sobie życzysz Sofio? - zapamiętał moje drugie imię. Poczułam jakby...motylki w brzuchu??
-Miętowy poproszę. -lekko się uśmiechnęłam
Luke kazał poczekać mi na zewnątrz bo w środku było bardzo duszno. Po około 5 minutach ujrzałam blondyna idącego w moją stronę z dwoma rożkami.
-Ten dla Ciebie -podał mi lód o smaku miętowym - a to dla mnie - sobie kupił chyba wiśniowy, nie jestem do końca pewna.
Jedząc lody szliśmy już w stronę mojego domu. Cały czas rozmawiając.
-W poniedziałek pójdziemy razem do szkoły?
-Jasne, czemu nie? - miał dobry pomysł, droga by o wiele szybciej minęła.
-Skoro mamy w poniedziałek na 9 to będę po Ciebie o 8:40 pasuje Ci?
-Okey, a Ellana nie idzie?
-Słyszałem, że jest chora. Ma grypę i całymi dniami śpi.
-Oki.- po tym byliśmy już pod moim domem i musieliśmy się pożegnać.
-Skoro jesteśmy już pod Twoim domkiem to do poniedziałku piękna. -przytulił mnie na pożegnanie. Czy On znowu powiedział do mnie piękna?? Miło mi się robi jak tak do mnie mówi, ale znamy się co dopiero od wczoraj.
-Do poniedziałku.
Weszłam do domu, spojrzałam na zegar, który wisi we werandzie i była już godzina 16. Wow sporo czasu spędziłam z Lukiem. Zdjęłam buty i weszłam w głąb domu oświadczając, że wróciłam. W salonie siedziała cała moja rodzinka, oglądała jakiś film. Dołączyłam się, ale po około 10 minutach mama zawołała mnie do kuchni gdzie sama chwile wcześniej się udała. Nie sądziłam że już zacznie się wypytywać o Luka.
----------------------------------------------------------- Do następnego✨😘
CZYTASZ
True Life
KurzgeschichtenOna -> Izabella 15 lat Oni -> Luke 15 lat -> Eric 16 lat Czy wspomnienia i brak młodszego brata zmienią przyszłość Izabelli? Czy przeprowadzka i nowa szkoła pomogą Jej w zapomnieniu wszystkich błędów? Jak będzie się toczyło życie bardzo wrażl...