Harry mógł usłyszeć głosy na długo przed tym, nim wszedł do jakiegokolwiek pomieszczenia, w którym teraz się znajdował, ale nie mógł w pełni zidentyfikować, gdzie słyszał te głosy, nim ktoś nie wypowiedział jego imienia. Czy to ta osoba, o której myślał?
Zamarzł w miejscu i był całkowicie pewien, że bicie jego serca, było słyszalne w całym pokoju.
Dobrze wiedział, że prawdopodobnie powinien jakoś zareagować, może poprzez zdjęcie opaski, tak by mógł zobaczyć co się aktualnie dzieje. By zobaczyć, gdzie jest i dlaczego Louis tam był, ale nie mógł. Nie mógł się w ogóle poruszyć, ale czuł, że ktoś przewraca go troszeczkę.
- Harry?
Jego imię zostało wypowiedziane ponownie i teraz był całkowicie pewny, kto do niego mówi. Co się tutaj dzieje do diabła? Gdzie on jest? Jak to się stało? Czy Sandra wciąż tu jest? Jak go tu przyprowadziła?
Nie był przygotowany na zostanie dotkniętym i kiedy został, przewrócił się i prawdopodobnie upadłby ciężko na podłogę, gdyby ktoś nie przytrzymał go w talii.
Wziął kilka sekund, by się upewnić, iż stoi na swoich stopach i nie upadnie ponownie. Czuł ręce wokół swojej talii, trzymające go troszeczkę ciaśniej, prawdopodobnie robiąc tę samą rzecz co on. Kiedy czuł, iż może stać ponownie, w końcu zdjął opaskę.
Nie mógł dojrzeć prawie niczego, kiedy jego oczy starały się skupić. Wiedział, że nie stoi twarzą do Louisa, więc nie spodziewał się, że go zobaczy, gdy zdejmie opaskę. Właściwie nie spodziewał się zobaczyć kogokolwiek, więc odskoczył w ramionach Louisa, kiedy pierwszą rzeczą, którą zobaczył, było grono ludzi szczerzących się do niego.
Miał dość dobre przypuszczenie kim oni wszyscy są, ale jedynymi ludźmi, których znał byli Liam, Danielle, Niall, Zayn i Sandra. Brakowało tylko jednej osoby i nie mógł nic poradzić na to, że czuł się trochę rozczarowany, nawet jeśli prawdopodobnie nie ma żadnego powodu, by tu był.
Czuł się, jakby godziny upłynęły, a nikt nie ośmielił się wypowiedzieć ani jednego słowa. Harry wciąż się nie odwrócił, Louis wciąż nie puścił jego talii i wszystkie osoby przed nim, wciąż się szczerzyły. Przez to trochę wariował. Zdecydował, że powinien być tym, który przerwie ciszę.
- Co się dzieje?
Jego głos był chrapliwy i suchy, jakby nie był używany od lat. To zajęło tylko parę sekund, nim ktoś nie wręczył mu szklanki z wodą w jego dłonie. Nawet nie usłyszał, że ktoś się obok niego porusza. Spojrzał prawidłowo, dziękując temu, kto mu to dał i spotkał dziewczynę, wiedział, że jest ona siostrą Louisa. Ona tylko się uśmiechnęła i mrugnęła do niego, nim nie powróciła do reszty tłumu. On i Louis byli jedynymi stojącymi na środku pokoju.
Wyglądało na to, że każdy przed nim chciał mu odpowiedzieć, wszyscy otworzyli swe usta i patrzyli wokół, jakby nie wiedzieli, czy powinni. Sandra była jedyną, która to zrobiła.
- Harry, nie wiem, czy się teraz na mnie wściekniesz, czy nie, ale muszę to zrobić. Jesteś taką wspaniałą osobą i nie zasługujesz na cokolwiek, co ci się przydarzyło w życiu. W dniu, w którym cię poznałam widziałam jak bardzo tęsknisz za Jamiem oraz za chłopcami również. I nawet jeśli wciąż mówiłeś mi, iż jest w porządku, wiedziałam, że tak naprawdę nie jest i iż nie będzie, póki ponownie nie zobaczysz swojego syna.
Wzięła głęboki wdech, nim kontynuowała.
- Jest coś, czego o mnie nie wiesz, ale nie powiem ci tego teraz, gdyż zasługujesz, aby dowiedzieć się tego na osobności, więc porozmawiamy o tym później. Chcę tylko, żebyś wiedział, że wszystko, co zrobiłam, zrobiłam dla ciebie, ponieważ zasługujesz na to. Planowałam ten dzień od tygodni i chciałam, by był specjalny. Oryginalnie chciałam zaczekać do twoich urodzin, ale nie mogłam już patrzeć na tak nędznego ciebie. Nie chciałam, byś ranił siebie jeszcze dłużej.
Harry'emu tak wiele myśli krążyło po głowie, że czuł zawroty głowy. Jest tak wiele rzeczy, o które chciałby zapytać, powiedzieć i prawdopodobnie wykrzyczeć, ale była tylko jedna rzecz, która była dla niego ważna w tej chwili i zapytał o to, gdy był pewny, że Sandra skończyła mówić.
- Gdzie jest Jamie?
Nieobecność jego syna sprawiała, że trochę się martwił. Wszyscy ci ludzie, których nie widział od miesięcy albo nie widział wcale stali naprzeciwko niego, ale jedynej osoby, którą najbardziej chciał zobaczyć, tu nie było. Dlaczego go nie było? Mógł poczuć, jak Louis sztywnieje za nim, prawdopodobnie oczekując, że odwróci się i co najmniej na niego spojrzy. Nie był jeszcze gotowy, by to zrobić.
- Jest w sypialni, odbywa drzemkę. Prawdopodobnie wstanie niedługo. Chcesz, żebym ci go przyniosła?
Harry mógł jedynie skinąć głową, kiedy oglądał jak Danielle wchodzi do sypialni Louisa. Dobrze było wiedzieć, że nie spał sam.
~*~
W sekundzie, gdy zobaczył, kto stoi w jego mieszkaniu, jego myśli odeszły. Wszystkie rzeczy, które chciał powiedzieć Harry'emu, kiedy w końcu go zobaczy, po prostu zniknęły. Harry właśnie tu stał, przed nim, w jego mieszkaniu.
Mógł zobaczyć, jak Harry zastyga i zaczyna się cofać o kawałek, więc podszedł w jego kierunku, by móc go przytrzymać, gdyby spadł. Kiedy był pewien, że nie on idzie do przodu. Harry nie wypowiedział jeszcze ani jednego słowa i wciąż miał na sobie opaskę, więc Louis wykorzystał szansę i wymówił jego imię ponownie.
- Harry?
Gdy dotknął Harry'ego, by skupić jego uwagę, Harry właśnie upadał do tyłu, ale on był tam, aby go złapać i pomóc mu się utrzymać. Uznał to za dobry znak, że Harry go nie odepchnął ani nie zamarł. Właściwie był pewny, że Harry nachylił się troszeczkę do niego, ale nie mógł tego powiedzieć z przekonaniem. Nie mógł nic na to poradzić, że czuł się trochę rozczarowany, kiedy Harry nie odwrócił się, by na niego spojrzeć.
Cisza w pomieszczeniu była prawie nie do zniesienia, nikt nie wiedział co powiedzieć, wypuścili westchnienia ulgi, kiedy Harry przemówił jako pierwszy. Jego głos był chrapliwy i Louis natychmiast odwrócił się do swojej siostry, by dała mu szklankę wody. Była już przednim i prawie dotarła w tym czasie do Harry'ego, nim on nie odwrócił swojej głowy.
Sandra była pierwszą z tłumu, która przemówiła, odkąd on wszedł do mieszkania i zgodził się ze wszystkim, co powiedziała Harry'emu. Miał nadzieję, że powie mu, te same rzeczy niedługo.
Jego jelita skręciły się, kiedy Harry nie odwrócił się, by popatrzeć na niego, zanim nie zapytał o Jamiego. Spojrzał na wszystkich innych ludzi w pokoju z wyjątkiem jego. Wiedział, iż Jamie jest jego priorytetem i w pełni to rozumiał, ale nie mógł poradzić nic na to, że czuł się troszeczkę samolubny, iż nie dostał tych pięknych zielonych oczów, których nie widział od dłuższego czasu.
Był w stanie go oderwać i dać Harry'emu trochę przestrzeni z Jamiem, kiedy poczuł, że ktoś łapie go za nadgarstek, głaszcząc go przez chwilę, nim nie zniknęło, więc mógł odejść i Harry mógł dotrzeć do swojego syna i wziąć go w swoje ramiona.
Żadne słowo nie zostało wypowiedziane, ale Louis wiedział, iż to był znak, że porozmawiają później na osobności. I mógł się z tym pogodzić, przynajmniej Harry go nie ignorował. Poza tym oglądanie płaczu Harry'ego trzymającego ciasno swego syna jest czymś, czego Louis nigdy nie zapomni.
Gdyby wszyscy ludzie, którzy myśleli, że Harry nie zasługuje na to, by być ojcem, byliby tu, aby zobaczyć scenkę odgrywającą się przed nim, od razu zmieniliby swoje zdanie.
Harry Styles był najlepszym ojcem, jakiego widział i najpiękniejszą osobą, która weszła do jego życia tak niespodziewanie.
------------------------------------
Zapraszam na nowe tłumaczenie -> Standing on the Edge of Forever
CZYTASZ
In Lack Of Hearts (tłumaczenie pl)
FanficHarry miał tylko 17 lat, kiedy jego syn Jamie przyszedł na świat. To był dosłownie najlepszy dzień jego życia. Kochał swoją dziewczynę bardzo mocno i posiadanie z nią dziecka było jedną z najlepszych rzeczy w życiu Harry'ego - nawet jeśli to oznacza...