Było naprawdę mgliście; to stało się bardzo szybko i on po prostu runął na ziemię. W jednym momencie szedł wraz ze swoim synem ruchliwą, londyńską ulicą, a w następnym głośny krzyk pojawił się wokoło, a on leżał na ziemi z bólem głowy, gdy jego syn napierał na jego klatkę piersiową. Ledwo mógł zobaczyć ludzi wokół niego, tylko śpieszące się nogi mijały go, nie martwili się tym, że on i jego małe dziecko są na ziemi, oczywiście kręcąc się z bólu.
Nie było nikogo chętnego do pomocy? Nie widzieli go? Nie martwili się? Jeśli nie chcieli mu pomóc, mogli chociaż pomóc jego małemu chłopczykowi. Słyszał jego płacz, jednak przez potworny ból był całkiem bezradny. Bardzo pragnął mu pomóc, ale wszystko wokół zaczynało robić się czarne; jego wzrok zanikał z każdą kolejną sekundą. Chciał krzyczeć, czy nawet zachowywać się jak skończony szaleniec, byleby tylko znaleźć kogoś, kto pomoże jego synkowi. To była ostatnia rzecz, którą miał nadzieję, że ktoś zrobi, zanim nie będzie już w stanie utrzymać oczu otwartych i świat spowije ciemność.
Ludzie mogli się zastanawiać, dlaczego tak młody chłopak jak on przechadzał się po Londynie z dzieckiem w środku dnia. Nie powinien być na uniwersytecie i studiować, aby zdobyć wykształcenie? Czy ten mały chłopczyk nie powinien być w żłobku albo ze swoją mamą? Nie wyglądał przecież na więcej niż 18 lat , prawda?
Owszem, Harry powinien, chłopiec również, ale niecałe dwa lata wcześniej Jamie Styles, syn Harry'ego Stylesa narodził się i drastycznie zmienił jego życie.
Nie był pewny co tak naprawdę się stało, miał wrażenie, że byli ostrożni. Widocznie nie tak ostrożni, jak sądził, ponieważ już po dwóch miesiącach randkowania, dziewczyna przyszła do niego z płaczem i oznajmiła, że jest w ciąży.
Dostał szału, oczywiście. No bo kto kompletnie się takiej sytuacji nie spodziewający zareagowałby inaczej? Ale nie chciał pozbyć się dziecka. Wolał wziąć za nie odpowiedzialność, nie zważając na to, jak dużo zmian wnosiło to do jego życia.
Miał nadzieję, że może jego mama to zrozumie i pomoże mu; niestety był w błędzie. Jego mama wściekła się i rozczarowała tak bardzo, że wytknęła mu wszystkie rzeczy, na końcu każąc mu iść do piekła i wynosić się z jej domu. Tak też zrobił.
Przeniósł się do swojej dziewczyny tego samego dnia. Była kilka lat starsza od niego i miała swoje mieszkanie, więc z radością go przygarnęła. Żył tam parę miesięcy, pomagając tak bardzo, jak tylko mógł, ponieważ nie musiał akurat być w szkole czy pracy.
To wszystko stawało się jednak coraz bardziej zwariowane; spojrzenia, szepty i plotki były zbyt wielkim ciężarem dla obojga młodych rodziców, więc kilka miesięcy przed tym, jak ich mały synek przyszedł na świat, spakowali swoje rzeczy i przenieśli się do Londynu, gdzie mieli nadzieję na nowy start.
Na początku było im bardzo trudno. Gabrielle nie mogła pracować, ponieważ była w ciąży, a nieważne, do jak dużej ilości prac Harry aplikował, nikt nie chciał go przyjąć. W końcu jednak udało im się przez to przejść i byli szczęśliwi.
Wtedy Jamie się urodził i wszystko trochę się skomplikowało. Gabrielle zadecydowała, że póki Harry nie będzie w stanie zdobyć pracy, powinien zostać w domu z Jamiem, a ona w tym czasie załatwi sobie pracę. System ten okazał się świetny, w dodatku Harry wręcz go uwielbiał. Harry kochał swojego syna i chociaż stracił wszystkich swoich przyjaciół i rodzinę, nie oddałby Jamiego za nic. Stał się on Harry'ego życiem i tak miało już zostać do końca jego życia.
Myślał, że w końcu znajdzie pracę, więc będzie w stanie wspierać swoją dziewczynę swego syna, ale w tamtym momencie po prostu dobrze mu było z tym, że mógł zostać w domu i czuwać nad swoim małym, pięknym chłopcem.

CZYTASZ
In Lack Of Hearts (tłumaczenie pl)
Fiksi PenggemarHarry miał tylko 17 lat, kiedy jego syn Jamie przyszedł na świat. To był dosłownie najlepszy dzień jego życia. Kochał swoją dziewczynę bardzo mocno i posiadanie z nią dziecka było jedną z najlepszych rzeczy w życiu Harry'ego - nawet jeśli to oznacza...