Rozdział trzydziesty drugi

683 42 17
                                    

Starłam spływającą łzę i tak szybko jak to możliwe wyszłam z posiadłości Lookwoodów. Idąc przed siebie i pozwalając na to by łzy bezceremonialnie wypływały mi z oczu myślałam o tym co powinnam teraz zrobić. Odruchowo położyłam rękę na brzuchu. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Tak rozmyślając przeszłam całą drogę do domu. Rozejrzałam się po swoim pokoju. Na biurku leżało pudełko ze zdjęciami ślubnymi. Wzięłam kartonik do ręki i przejrzałam fotografie.
-Można?- usłyszałam pukanie do drzwi.
-Wejdź- mruknęłam. Mężczyzna usiadł obok mnie.-Potrzebujesz czegoś?
-Nie. A w właściwie to tak. Chciałem przeprosić za nasze zachowanie wtedy, gdy został ogłoszony konkurs.
-Jesteś żałosny, Elijah. Dwa tygodnie zbierałeś się z przeprosinami?
-Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie- powiedział.
-Zostaw mnie samą- rzekłam. Wampir zrobił to co kazałam, ale na łóżku położył małe, czarne pudełko. Z początku nie zwróciłam na to uwagi. Jakiś czas później głodna zeszłam do kuchni. Przygotowałam jedzenie i wróciłam z nim do pokoju. Drzwi zamknęłam na klucz, pochłonęłam posiłek i położyłam się spać. 

Z błogiego stanu wybudziło mnie pukanie do drzwi. Ociężale zwlekłam się z materaca, przekręciłam klucz w zamku i odwróciłam się w stronę okna.
-Dobrze się czujesz?- usłyszałam głos męża.
-Lekko skołowana, ale wszystko jest w porządku- odparłam oschle. Chłopak podszedł do mnie i chciał pocałować, ale odsunęłam się. 
-Co cię łączy z Mitsey?- zapytałam bez owijania w bawełnę.
-Nic- odparł.
-Nie chrzań!- wściekłam się.- Widziałam jak się całowaliście!
-Co??? Nie pocałowałem jej- zaprzeczył.
-W czym ona jest lepsza? Wyższa? Ma piękne i długie nogi? Talia osy ci zaimponowała? Czy piękne blond włosy? Co ci we mnie przeszkadza? To, że jestem gruba jak wieloryb, czy dobija cię różnica wieku?!- byłam naprawdę zła, ale oprócz tego przygniatała mnie niewyobrażalna rozpacz.

*Stefan*
Wiedziałem, że ją zraniłem swoim zachowaniem. Spojrzała mi głęboko w oczy i ledwo słyszalnym głosem wyszeptała:
-Zostaw mnie- lecz ja i tak doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że ciągle myśli o tym jak bardzo mnie kocha. Odparłem:
-Ja ciebie też- i mocno pocałowałem jej usta. Dziewczyna nie odwzajemniła gestu.
-Śpisz na kanapie- oznajmiła wychodząc z pokoju. Najwyraźniej nie chciała mnie teraz widzieć. Poszedłem do swojego pokoju i sięgnąłem po pamiętnik. Spisałem w nim swoje przemyślenia z ostatnich dni.
-Czego chcesz?- zapytałem zanim dziewczyna zdążyła się odezwać.
-Przeprosić- wymamrotała.
-Trochę za późno. Mogłaś najpierw pomyśleć, zanim postanowiłaś mnie pocałować.
-Przepraszam. Naprawdę.
-Powiedz to mojej żonie- burknąłem.
-Żonie??
-Tak, miesiąc temu wziąłem ślub z kobietą mojego życia. Jednym gestem wszystko zostało zniszczone.
-Powinnaś już pójść- w drzwiach stanęła Alice. Brunetka podeszła do mnie i chwyciła za dłoń.-Nie masz tu czego szukać- Mitsey wyszła, a my dalej trzymaliśmy się za ręce. Spojrzałem na nią, ona na mnie.
-Zapomnijmy o tym popołudniu- poprosiła. Uśmiechnąłem się i złączyłem nasze usta w pocałunku.
-Spacer?- zaproponowałem.
-Nie, byłam teraz u mamy, na cmentarzu. Obejrzyjmy jakiś film.
-Wybierz coś, a ja pójdę poszukać pop cornu- wskazałem laptopa, który leżał na stole. Piętnaście minut później siedziałem na łóżku, Alice usadowiła się mi między nogami i opierała się plecami o moją klatkę piersiową. Na kolanach miała komputer. Zajadając się słonymi przekąskami i czekoladą ogladaliśmy "Pamiętnik pisany miłością". To znaczy Alice oglądała, bo ja byłem skupiony na mojej żonie, tym że moje ręce spoczywały na jej ciążowym brzuchu i wsłuchiwałem się w dźwięk bicia serca malutkich istotek, które Alice w sobie od pięciu miesięcy. Wtem dziewczyna położyła swoje dłonie na moich i przycisnęła je mocnej do ciała. Poczułem delikatne ruchy w środku niej. Oboje uśmiechnęliśmy się jednocześnie.
-Nie mogłam się doczekać by ci to pokazać- powiedziała. Po raz kolejny coś poruszyło się pod moimi rękami. Wypełniło mnie nieopisane szczęście. Wiedziałem, że Alice czuje to samo. Może nawet mocniej. Teraz żadne z nas nie zwracało uwagi na film. Liczyły się tylko dzieci i wyczekiwane na ich kolejne ruchy.
-Masz na jutro jakieś plany?- zapytała dziewczyna.
-Nic ważnego- odparłem wyrwany z transu.
-Pójdziesz ze mną na badanie USG?- spytała.
-Mogę?- nie uwierzyłem.
-Naturalnie. W końcu jesteś ich ojcem.
-Z przyjemnością- odparłem. Alice usiadła przodem do mnie, a potem pocałowała.
-Jeszcze cztery miesiące i będziemy mieć w domu niezły jazgot- stwierdziła.
-Ale za to jaki kochany- dodałem.
-Idę pod prysznic- oznajmiła i podniosła się z łóżka. Zrobiłem to samo i krocząc za dziewczyną zgarnąłem dresy i koszulkę.
-Co ty robisz?- zapytała.
-Jak to co? Idę z tobą- powiedziałem.
-I tak śpisz na kanapie w salonie- rzekła, a mi mina zrzedła. Jak ona tak może? No jak?
____________________________________________
Hej ho! I jak wam się podoba? Chwila załamania zażegnana... Uff. Stefan i Alice już nie długo stworzą wspaniałą pięcioosobową rodzinę. Mam do was pytanie. Jakiej płci mają być dzieci? Np.: trzy dziewczynki, trzech chłopców, dwie dziewczynki i chłopiec, albo na odwrót. Jakie nadać dzieciom imiona? Czekam na wasze propozycje
Autorka
P.S Przypomninam o możliwości zadawania pytań do Q&A pod poprzednim rozdziałem.

Wciąż wierzę | The Vampires DiaresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz