Rozdział dwudziesty trzeci

789 50 2
                                    

-Zacznijmy od początku- powiedział Damon. -Czego chciał od ciebie Klaus?
-Mojej córki- rzekł.
-Po co?- zapytałem.
-Skąd mam wiedzieć. Nie zwierzał mi się z swoich zamiarów.
-Czyżby?- ponownie zajrzałem do telefonu mężczyzny.- Cytuję załatw braci, ja zajmę się resztą i dostaniesz to czego chcesz.
- Nic wam nie powiem- zarzekał się.
-Nie bądź tego taki pewien- rozgryzłem sobie nadgarstek i wcisnąłem mężczyźnie swoją krew do gardła, a potem zerwałem mu pierścień z palca.
-Nic ci to nie da- zaśmiał mi się w twarz.
-Stefan?- odezwał się Damon.-Szybko i boleśnie, czy długo i w katuszach?
-Przestańcie się patyczkować- do pomieszczenia wpadła Hayley z nożem kuchennym w dłoni.-Gdzie jest moja córka?!
-Nie wiem- odpowiedział.
-Co ci obiecywał?- zapytałem.
-Nic wam nie powiem- zaparł się.
-Hayley- nagl ni z tąd ni z owąd obok nas pojawił się Klaus. Stanęłiśmy zdębiali. -Uwolnijcie tego człowieka.
-Najpierw mi powiedz gdzie jest moja córka!- wrzasnęła bunetka.
-Mamo?- z głębi domu usłyszeliśmy głos dziewczynki. Kobieta złagodniała i wyszła.
-Gdzie jest Alice?- zapytał mój brat.
-Tam gdzie jej nie znajdziecie. Finn już o to zadbał- odpowiedział Pierwotny.
-Uważałem cię za swojego przyjaciela- rzekłem.
-Nadal nim jestem.
-Skończcie te melodramaty- opomniał się Damon.
-Dopiero zacząłem- powiedziałem i podniosłem z ziemi nóż, który zostawiła tu hybryda i poderżnąłem mężczyźnie gardło.- Spokojnie obudzi się za kilka godzin. Wychodzimy.

Tak kilka chwil później razem z przyjaciółmi i Elijah siedzieliśmy w salonie naszej rezydencji i głowiliśmy się gdzie Finn mógł zabrać Alice.
-Czekajcie- odezwała się Elena, patrząc na Elijah.-Skupiliśmy się na tym, że to Klaus stoi za ukryciem Alice, ale razem z nim współpracował Finn. Może to niego powinniśmy się jego uczepić.
-Dobrze kombimuje- poparła Caroline.
-Nie potrafię jej namierzyć, chroni ją bardzo silne zaklęcie- powiedziała Bonnie.
-W takim razie poszukajmy bezinteresownego męczennika- zasugerował Damon. 
-Potrzebuję rzeczy do niego należącej, albo krwi jego rodziny- przypmniała czarownica. Mikaelson upuścił kilka kropel cieczy na mapę. Wszyscy wpatrywaliśmy się w papier, ale nic się nie działo.-Jego też nie mogę znaleść.
-A dzieci?- zapytał Damon zapalając we mnie nadzieję, że jednak ich znajdziemy. Tak kilka kropel i mojej krwi nalazło się na mapie. Mimo to nadal nic się nie działo. Zrezygnowany wyszedłem z domu. Kroczyłem przed siebie w las nie zbaczając na nic. Starałem się mieć pustkę w głowie. Tak znalazłem się w ruinach mojego domu z 1864. Siadłem na kamiennej ławeczce. Jedynej rzeczy, która zachowała się bez szwanku. Trochę tęskniłem za tym domem. W końcu przeżyłem tu pierwsze siedemnaście lat mojego życia. Nie żałuję teraz nawet jakiego miałem ojca. Mimo, że nie mogę, to chciałbym do tego wróci. Oboje z Damonem byliśmy wtedy beztrosko żyjącymi chłopcami. Potem pojawiła sie panna Pierce i wszystko się zmieniło. Tak jak teraz w moim życiu zagościła Alice. Cały mój świat wywrócił się do góry nogami. Kiedy jest obok mam nieodparte wrażenie, że powiniem trzymać się od niej z daleka, ale gdy znika zaczynam wariować. Nagle w mojej głowie zaczęło się pojawiać sto tysięcy rzeczy, które chciałyby zrobić razem z matką moich dzieci.
Do domu wróciłem dopiero po zmroku. Damon siedział w salonie i wpatrywał się w kominek. Zaraz potem dołączyła do nas Elena i Allan, który nic nie wiedział.
-Co się dzieje?- zapytała bezgłośnie dziewczyna. Wzruszyłem tylko ramionami i poszedłem do pokoju Alice i położyłem się na jej łóżku. Po chwili zauważyłem, że obok mnie leży otwarty gruby notatnik. Ciekaw co jest w środku szybko go zamknąłem. Mimo wszystko nie chciałem sprawdzać dziewczyny. Rozmyślając o niej zasnąłem.
-Stefan- usłyszałem głos Alice w oddali. Rozejrzałem się wokół siebie. Stałem na podwórzu przed starą rezydencją mojego ojca.-Stefan.
-Gdzie jesteś?- zapytałem.
-Tutaj- znajomy głos ponownie się odezwał. Znów się rozejrzałem, ale nikogo nie było.
-To nie mnie masz zobaczyć- powiedziała.
-A co w takim razie?
-Twój dom- odparła kładąc nacisk na ostatnie słowo.-Każdy go ma.
-To jakaś zagadka??- zastanawiałem się.
-Tam, każdy czuje się bezpiecznie. Dom to też osoby, które go tworzą- dodała, a ja wróciłem z krainy marzeń do smutnej rzeczywistości. Usiadłem na łóżku i zastanawiałem się nad sensem tego snu.
*Tydzień później*
Przez ostatnie dni codziennie przychodziłem na ruiny mojego starego domu szukając odpowiedzi, albo chociaż wskazówki na rozwiązanie zagadki. W końcu zacząłem łączyć fakty. Finna, Klausa, Hope, dom, bezpieczeństwo i ludzi. Wszystko nasówało się samo z siebie. Czym prędzej wróciłem do domu w progu ogłaszając:
-Wiem gdzie może być Alice- każdy wtedy obecny wokół wbił we mnie swój wzrok.
____________________________________________
Hej ho! I jak wam się podoba? Gdzie też Finn mógł ukryć Alice? Czy tylko mi się wydaję, że Stefan popada w zauroczenie naszą Alice? Czekam na wsze opinie
Autorka

Wciąż wierzę | The Vampires DiaresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz