Rozdział 2

3.6K 163 61
                                    

Legolas? Jak to możliwe?
-Zielony Liść, doprawdy? -zapytałam.
Niech sobie to książątko nie myśli, że jestem jakimś ścierwem.

-Znasz Sindarin. A jak cię zwą? -zapytał mnie z ciekawością.
"Jaki wścibski"

-Ja jestem Lethien. -odpowiedziałam śmiało do niego. Usiadł koło mnie.

-W pierwotnym elfickim to znaczy.. Zielony Liść. -utwierdził się w przekonaniu jasnowłosy elf.

Tę rozmowę przerwał wysoki, również o blond długich włosach dumny elf, który sprawiał wrażenie wyniosłego.
Na jego znak Legolas uśmiechnął się do mnie i wyszedł.
__________________________
-Jak z twoim samopoczuciem? -zapytał się mnie.

-A z kim mam przyjemność rozmawiać? -odpowiedziałam do elfa kulturalnym tonem.
Elf wyprostował się dumnie;

-Jestem władcą tego królestwa.

-Czy to znaczy, że rozmawiam z samym Thranduilem? -odrzekłam zaszczycona. Kiedy uśmiechnął się skromnie, wstałam, mimo mojej rannej nogi i ukłoniłam się przed nim. Zanim odszedł, opiekun zaprowadził mnie do mojej komnaty, co mogło świadczyć, że komuś zależy, abym tu została.

__________________________
Ta komnata była cudowna, dosłownie jak z bajki. Lothlorien pokazało mi swoją majestatyczność i elegancję, ale czegoś takiego nie widziałam nigdy.
Od razu rzuciło mi się w oczy ogromne lustro, udekorowane wdzięcznymi światełkami. Podziwiając stare mury, zorientowałam się, jaka ta komnata jest ogromna. Na samym końcu pokoju stały dwa łoża. Jedno z ciemnego drewna, trochę zarysowane. Drugie zaś było jasne, dorównywało pierwszemu klasą, jednak nowsze i przyozdobione lekkim baldachimem, tak długim, że sięgającym aż do ziemi. Mimo, że łoże było wysokie.
Strażnik był na tyle miły, że pozwolił mi wybrać łoże. Urzekł mnie ten baldachim. Usiadłam na łoże, podtrzymując się jedną ręką opiekuna, drugą drewnianej komody.
Nie musiałam się rozpakowywać, bo moje rzeczy zostały gdzieś na polu bitwy. Tylko jedno mi zostało. Naszyjnik który dostałam od Galadrieli, pamiątka dzieciństwa, najcenniejszy skarb. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi. Ujrzałam długie do pasa, złote włosy. Legolas.
__________________________
To nie był on. Do pokoju weszła dziewczyna, prawdopodobnie elfka. Była szczupła i wysoka, z jasnymi włosami. Wydawała się miła, ale nie wiedziałam kto to jest. Bo w końcu została pomylona z Legolasem... Elfka nie zauważyła mnie na początku, ale po kilku sekundach podeszła bliżej;

-Mae govannen! -zawołała swoim dźwięcznym, delikatnym głosem.
Miłe przywitanie.

Be my princessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz