Rozdział 6

7.6K 432 127
                                    

Budynek był ogromny i nowoczesny. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać, co ja tutaj właściwie robię. Powinnam się nie wychylać i siedzieć w domu. Weszliśmy do windy i pojechaliśmy do piętra gdzie mieszkali Avengersi. Kiedy drzwi windy się otworzyły przynajmniej zrozumiałam czemu w warsztacie u Tony'ego jest taki bałagan. Nikogo nie było. Wyjechali na jakąś misje i nic nie powiedzieli Strakowi, bo wiedzieli, że miał spędzić dzień ze mną.

-Trudno poznasz ich innym razem-powiedział.-Możemy iść obejrzeć ciekawsze miejsce niż tą salę rozpaczy. Takiego bałaganu dawno tu nie było.

-Możemy-odpowiedziałam.

-Nie masz humoru?-zapytał

-Nie, po prostu jestem zmęczona podróżą. Ale to nie problem-powiedziałam i wyciągnęłam z torebki puszkę energetyka.

-Ja jestem przyzwyczajony do takiej trasy. Może jednak chcesz odpocząć?

-Nie. Możemy iść.

W czasie zwiedzania Tower do Starka cały czas wydzwaniał telefon. Ani razu nie odebrał, ewentualnie odrzucał połączenie. Kiedy skończyliśmy zwiedzanie nie miał już takiego dobrego humoru, jak na początku. Zostawił mnie w swoim biurze i wyszedł w pilnej sprawie.

Usiadłam na fotelu i odwróciłam go tak, żeby móc patrzeć na miasto. Poznałam kilka osób które tu pracują, zadawali mi mnóstwo pytań, ale na większość odpowiadał Tony z czego bardzo się cieszyłam. Zaczęłam się bawić kołyską Newtona, która stała na biurku. Znowu wróciła do mnie myśl, że gdyby nie on, moja mama, by żyła. Dlaczego musiał pojawić się w jej życiu! Zaczęłam być wściekła. Próbowałam się opanować, ale nic nie pomagało.

Wyszłam do łazienki. Usiadłam na podłodze i zaczęłam się zastanawiać czy nie lepiej było by po prostu uciec. Mam tutaj różne drogi ucieczki. Nie chciałam robić tego, co kazała mi głowa... Miałam pozbyć się ojca? O nie tego nie zrobię! Prędzej sama się zabiję. Jeżeli ja nie zniknę to on i tak to zrobi. Dlaczego w drodze do Malibu musiałam spotkać tego dziwnego faceta. To on mi nagadał o moim ojcu niestworzonych rzeczy. Nie pamiętam jak się nazywa, ale przedstawił mi się jako Bucky. Z resztą z jego wyglądem trudno go nie zapamiętać. Siedziałam cały czas w łazience i słyszałam, jak Stark wraca do biura wściekły, bo krzyczał na jakąś sekretarkę, że miała coś załatwić, a tego nie zrobiła. Kiedy usłyszałam, jak kobieta zamyka drzwi, wyszłam z łazienki.

-Coś się stało?-zapytałam.

-Nic ważnego- opowiedział pod nosem- gdzie byłaś?

-W łazience. Pepper wtedy dzwoniła, prawda?-zapytałam, bo dobrze wiedziałam, że ona potrafiła zepsuć mu humor.

-Tak...ale nie ważne. Pokaże ci gdzie będziesz spała tej nocy, ja będę musiał wyjść. Wrócę rano. Ktoś na pewno się tobą zajmie w tym czasie, wiesz powie co i gdzie.

-Ok, ale wrócisz rano? A nie jak w domu, że potem nie było cię kilka dni?

-Wrócę na pewno.

Zaprowadził mnie na piętro gdzie znajdowały się pokoje Avengersów i ulokował mnie w mnie w przytulnym pokoju na końcu korytarza. Kiedy mnie tam ulokował od razu gdzieś wyszedł, a ja miałam chwilę dla siebie. Obejrzałam kilka odcinków mojego ulubionego serialu. Zaczął mnie zastanawiać ten Bucky... Może skoro zna Tony'ego to on zna też jego. Spojrzałam na podłączona do mnie sieć Wi-Fi. Zaopatrywała ona cały budynek w Internet, więc jeżeli na jakiś serwerach są dane o takiej osobie może uda mi się czegoś dowiedzieć.

Obejście zabezpieczeń zajęło mi trochę czasu, ale przynajmniej wiadomo, że dane są bezpieczne. Tak jakby, bo ja i tak się do nich dostałam ;) wpisałam kilka słów kluczowych i znalazłam informacje o agentach KGB i o usuwaniu wspomnień, o projekcie Zimowych Żołnierzy. To wszystko brzmiało tak nieprawdopodobnie, że można było w to uwierzyć. Jeżeli Bucky... tzn James Barnes jest tą osobą, którą spotkałam w drodze tutaj to nikt nie jest bezpieczny. Teraz mam prawdziwy problem, powinnam to chyba komuś powiedzieć. Tylko komu? Zaczęłam się bać, kiedy przypomniałam sobie, że dałam mu swojego mejla.

W nocy nie mogłam zasnąć, kiedy w końcu przymknęłam oczy obudziły mnie hałasy w korytarzu. Avengersi wrócili po misji do domu. Swoim zachowaniem byli by wstanie obudzić trupa! Nagle jakaś kobieta krzyknęła na resztę:

-Przymknąć się! Na lodówce jest kartka od Narcyza.-uśmiechnęłam się pod kołdrą.-Jego córka śpi w ostatnim pokoju, a on musiał gdzieś wyjść.

-Świetnie, chodźmy się przywitać-powiedział męski głos

-Rogers! Jest trzecia w nocy.

-A no tak.

Po tych słowach w końcu usnęłam. Może im wszystko powiem, kiedy rano wstanę. Chyba można im zaufać. Bo Tony na pewno nie wróci rano. Pokłócił się z Pepper, więc wróci najwcześniej wieczorem następnego dnia...

𝒁𝒂𝒈𝒖𝒃𝒊𝒐𝒏𝒂 (Część 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz