Rozdział 28

4.4K 249 32
                                    

Obudziły mnie znajome głosy i podejrzane echo. Ostre białe światło wdzierało się pod moje powieki drażniąc moje oczy. Po chwili walki z własnymi odruchami, otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Po chwili dobrze wiedziałam gdzie jestem-laboratorium Bannera. Czyli byłam w Avengers Tower. Tylko jak?! Byłam w Seattle, na drugim końcu kraju! Przecież tylko zamknęłam oczy... Usiadłam na kozetce i spojrzenia osób, które tam były, przeniosły się na mnie.

-Jak się czujesz?-zapytała Natasha

-Dobrze...Chyba...-powiedziałam i rozejrzałam się dookoła.-Jakim cudem tu jestem?-zapytałam

-Pod tamtym budynkiem straciłaś przytomność-wtrącił Steve-przywiozłem cię tutaj.

-Co? Jak w ogóle...-próbowałam zebrać myśli. Steve tu był, ale..-Gdzie jest Tony?-zapytałam

-Może powinnaś jeszcze odpocząć-zaproponował Bruce.

-Gdzie jest?!-wydarłam się

Wszyscy spojrzeli się po sobie zakłopotani. Steve spuścił wzrok i utkwił go w podłodze, Natasha nerwowo zaczesywała włosy, Clint spacerował po pomieszczeniu.

-Steve...Powiedz coś! Byłeś tam przecież!-krzyczałam prawie na całe gardło.

-Hannah, wiesz co może powinnaś naprawdę jeszcze odpocząć-powiedziała Nat siadając koło mnie

-Ja nie jestem dzieckiem! Powie mi ktoś o, co chodzi, czy mam się sama dowiedzieć!

-Tony jest w szpitalu, skarbie.-powiedziała i spojrzała mi w oczy, które momentalnie napełniły się łzami.

-Gdzie?-zapytałam krótko

-To nie jest najlepszy..-zaczął Clint

-Gdzie?!-powtórzyłam pytanie

-W tej klinice niedaleko.-odpowiedział Banner

Wstałam i zabrałam swoją bluzę, zbierałam się do wyjścia. Kiedy byłam już przy drzwiach Clint złapał mnie za rękę.

-Hannah, zawiozę cię.-zaproponował

Zgodziłam się i pojechaliśmy pod podany adres. Cały czas miałam łzy w oczach, nie wiem dlaczego nie mogłam ich powstrzymać. Weszliśmy do nowoczesnego budynku, nie znosiłam szpitali. Pojechaliśmy na 4 piętro, szliśmy korytarzem w milczeniu. OIOM, serce stanęło mi w gardle. Clint chciał zaczekać na korytarzu, ale ubłagałam go żeby poszedł ze mną. Podeszliśmy do sali w której leżał mój ojciec. Stanęłam jak wyryta... Pełno sprzętu podłączonego do niego leżącego na łóżku. Był w śpiączce, nie wiadomo, kiedy się wybudzi. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. W środku byłam rozdarta, z jednej strony smutna, a z drugiej wściekła na Smith'a. Muszę go znaleźć i doprowadzić do odpowiedzialności za wszystko, ale na razie skończyłam przytulona do Clinta i zanosiłam się płaczem. Emocje się we mnie kotłowały, obrazy z wybuchu, porwania, dawnego życia mieszały się z chwilami szczęścia w Malibu. Wróciliśmy do Tower. W salonie czekali na nas Natasha i Steve. 

Postanowili, że nie mogę być sama w Malibu dlatego miałam zamieszkać w "moim" pokoju w Tower. Byłam zmęczona dlatego od razu poszłam spać. Niestety leżąc w łóżku nic nie dawało mi spać. Cały czas myślałam nad tym jak znaleźć agenta Hydry. W środku nocy udało mi się na szybko napisać program szpiegujący i udało mi się namierzyć jego obecne położenie. Brakowało mi tylko kogoś , kto mi pomoże. Fury'emu nie ufam, więc musiała to być osoba nie związana w jakikolwiek sposób z Avenegers lub TARCZĄ. Była tylko jedna osoba, która była w stanie mi pomóc. 

*Następny dzień-miejsce w którym znajduje się Will Smith*

-Peter, wiesz co masz robić?-zapytałam jeszcze Parkera, zanim zaczęliśmy.

-Tak, tylko czy nie możemy poprosić kogoś żeby nam pomógł?-zapytał Peter, a właściwie wtedy to już Spider-Man

-Już mówiłam ci, że lepiej kiedy załatwimy to we dwoje.-odpowiedziałam zakładając maskę na twarz.

Zakradliśmy się do pomieszczenia i zajęliśmy ustalone pozycje. Podeszłam do niego od tyłu i miałam go obezwładnić, ale odwrócił się gwałtownie i rzucił na mnie. Wymieniliśmy kilka ciosów. Kiedy udało mi się w końcu powalić go na ziemię podniósł jakąś blachę z podłogi i uderzył mnie nią. Z mojego łuku brwiowego trysnęła krew, mimo tego udało mi się odepchnąć go na tyle silnie, że wylądował w drugiej części pokoju, znowu próbował we mnie czymś rzucić, ale tym razem przeszkodził mu Peter. Obezwładnił go pajęczyną, a ja podeszłam do Willa i wstrzyknęłam mu lek usypiający. Zaciągnęliśmy nieprzytomnego agenta Hydry do auta, które znowu sobie "pożyczyłam". Postanowiliśmy pojechać od razu do Tower i dopiero wtedy wezwać TARCZĘ. Oczyściłam sobie ranę na głowie i wsiadłam na kierownicę. Ruszyliśmy żeby mieć z głowy już ten problem.

Wjeżdżaliśmy windą na piętro gdzie powinni być wszyscy. Drzwi otworzyły się i ud razu zauważyłam znaną mi sylwetkę ciemnoskórego mężczyzny. Pewnie wszyscy zaniepokoili się tym,że mogłam zrobić coś głupiego. Razem z Peterem zaciągnęliśmy wybudzonego już Smith'a do salonu. Wszyscy na nas spojrzeli.

-Miała do pana dzwonić agencie Fury.-powiedziałam na przywitanie

-A ja miałem właśnie wydać list gończy za tobą.-odparł krzyżując ręce

-Martwiliśmy się, że zrobisz coś...-zaczął Steve

-Nieodpowiedniego i głupiego?-zapytałam z sarkazmem-Skończyłam już z tym to był wyjątek. Oddaje go w ręce TARCZY, chociaż dobrze wiecie, że miałam możliwość zrobić coś bardzo głupiego.

-A co tu robi Parker?-zapytał Steve

-On mi pomagał.-odpowiedziałam szybko.-Peter możesz już iść zadzwonię, i dziękuję.-chłopak udał się szybko do windy i pojechał do domu.

-Nie mogłaś nas powiadomić-zaczął Fury, kiedy agenci TARCZY zabierali złoczyńce

-Chciałam załatwić to sama.

-Może jednak zdecydujesz się na pomoc w TARCZY?-zaproponował

-Teraz na pewno nie. Może kiedyś, jak dorosnę-odpowiedziałam z uśmiechem.

Fury pojechał, a ja poszłam się przebrać w normalne ubrania i przyszłam do salonu. Banner zszył mój łuk brwiowy i założył opatrunek który trochę przeszkadzał mi w patrzeniu, ale bywało gorzej Jedliśmy kolację, kiedy przyszła Pepper. Chciała ze mną porozmawiać. Powiedziała, że musi wyjechać i nie pokazywać się tutaj więcej. Podała mi list, który miałam później przekazać Stark'owi. Kiedy rozmawiałyśmy zrozumiałam, co problemem w ich związku. Ona wiecznie bała się o niego i po prostu to było dla niej za dużo, bała się o niego, bo go kochała, ale to było błędne koło. Postanowiła wyjechać do Europy. Pożegnałam się z nią i udałam do salonu. Siedzieliśmy tam do późna. Cały czas myślałam o tym, żeby wszystko dobrze się skończyło. 

-Może powinnaś iść spać?-zapytał Clint, kiedy zostaliśmy sami oglądając telewizję

-I tak nie zasnę...-odsapnęłam

-A może jednak zaśniesz? Powinnaś odpocząć.

-A ty powinieneś być w domu przy swojej rodzinie, a nie niańczyć mnie tutaj.-odparłam

-Pojadę, ale ty masz odpocząć.-postawił warunek Łucznik

-Dobra, już dobra...-powiedziałam i wstałam z kanapy-Idę do siebie.

Poszłam do pokoju i rzuciłam się na pościelone łóżko. Wpatrywałam się w miasto za oknem i myślałam, co zrobić żeby zasnąć. Sięgnęłam pierwszą lepszą książkę i zapaliłam lampkę nocną przy łóżku. Zanurzyłam się w lekturze chcąc zająć czymś myśli.

𝒁𝒂𝒈𝒖𝒃𝒊𝒐𝒏𝒂 (Część 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz