Rozdział 23

4.3K 283 58
                                    

*Perspektywa Tony'go*

W drodze do siedziby TARCZY zacząłem się zastanawiać czy podjąłem dobra decyzje zostawiając Hannę w domu. Wiem, że ma 17 lat, ale i tak się martwię. Jedna rzecz mnie tylko uspokaja-Bucky już jej nie grozi. TARCZA schwytała i próbują pozbyć się z jego głowy zadania Hydry. Nie zmienia to faktu, że nadal jestem wściekły na niego i na Rogersa. Fury przywitał mnie ze sztucznym uśmiechem na twarzy.

-Tony! Dobrze, że przyjechałeś...-zaczął

-Załatwmy to szybko, bo muszę wracać, sam dobrze wiesz czemu-przerwałem mu

-Jasne, ale to nie będzie sprawa na kilka minut.-odpowiedział poważnie

-Ma być szybko. O co chodzi?

-To nie takie proste.... To jest związane z Barnes'em.

-No to dawaj, jak dla mnie to jest proste. Jest mordercą, porwał Hannę i należy do części Hydry

-Ale jest jeszcze coś. I to ma też związek z kapitanem...i z tobą

*Perspektywa Hanny*

Budzik zadzwonił wcześnie rano. nie chciało mi się zwlekać z łóżka, ale musiałam się uszykować. Ubrałam się w to, co uszykowałam sobie wieczorem i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Był zimny dzień, więc jadłam w salonie. Towarzystwa dotrzymywała mi telewizja. Głupio się czułam w pustym domu. W dodatku miałam jakieś złe przeczucie w związku z wyjazdem Tony'ego. Pani Curtis przyszła punktualnie, a lekcje trwały aż do pory obiadowej. Stwierdziłam, że przygotuję coś sama, bo mam dosyć zamawianego jedzenia. Nie żeby było nie dobre, ale nie ma to jak własnoręcznie przygotowany obiad. Przygotowałam omlet z warzywami i rozsiadłam się w salonie. Oczywiście, jak na moje szczęście przystało, ubrudziłam spodnie i musiałam iść się przebrać na górę. Wzięłam z szafy czarne legginsy i brudnozieloną tunikę na ramiączka. Ubrałam skórzane sandałki i zaczesałam długie włosy w wysoki luźny kucyk. Miałam zamiar przejść się na spacer po plaży i wtedy ktoś zadzwonił do drzwi. Zbiegłam po schodach i otworzyłam. Za nimi stał, nieco zaskoczony młody chłopak chyba w moim wieku.

-Yyy... jest może Pan Stark?-zapytał po chwili niezręcznej ciszy

-Nie ma, wyjechał.-odpowiedziałam-Ale mogę do niego zadzwonić, jeżeli to coś ważnego.

-Nie, to znaczy byłem z nim umówiony, ale to może zaczekać...-odpowiedział-Ja może pójdę.

-A o co chodzi?-dopytałam

-Nie ważne-odparł.-A kim ty jesteś?-zapytał, bo chyba to było pierwsze, co przyszło mu do głowy,kiedy zobaczył mnie po drugiej stronie drzwi

-To chyba ja powinnam zapytać.-odpowiedziałam z przekąsem

-A no tak! Nie przedstawiłem się. Jestem Peter.

-Peter?

-Peter Parker.-sprecyzował odpowiedź.

-Aha. Gdzieś słyszałam to nazwisko...Mniejsza, ja jestem Hannah. Hannah Stark.-przedstawiłam się.

-Ty się nazywasz Stark?-zapytał z jeszcze większym zdziwieniem. A ja dostałam SMS i szybko go odczytałam. 

od:Tony

Może przyjść do domu taki chłopak-Peter Parker. Zapomniałem, że miał przyjść. Jak chcesz to może wejść. JARVIS przekaże mu to, po co przyszedł. 

-Jak chcesz to wejdź. JARVIS ma podobno to po, co przyszedłeś. 

Zaprosiłam go do środka i inteligencja przekazała mu jakieś instrukcje. Oczywiście musiałam wyjaśnić mu kim ja właściwie jestem, bo wiercił mi dziurę w brzuchu. Zaproponowałam żeby został do kolacji, bo on i ja raczej nie mieliśmy, co robić. A wolałam jednak żeby ktoś był w domu. Kiedy, po części mój gość, pojechał do domu ja rozsiadłam się wygodnie w salonie i oglądałam jakiś nudny stary film. Przysnęłam i znów miałam koszmary, nie tylko związane z ostatnimi wydarzeniami, ale też z mamą. Obudziłam się wymęczona snem. Zrobiło mi się duszno, więc wyszłam na taras. Usiadłam na krześle i wyjęłam telefon. Dzwonić, nie dzwonić... Zastanawiałam się wpatrując się w numer telefonu Tony'ego...

𝒁𝒂𝒈𝒖𝒃𝒊𝒐𝒏𝒂 (Część 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz