Rozdział 25

4.2K 277 40
                                    

Obudziłam się, jak zawsze, o świcie. Wstałam i spojrzałam w kierunku biurka. On naprawdę spędził tutaj całą noc! Wariat. Powiedziałam sama do siebie i poszłam do łazienki, nie budząc Tony'ego. Kiedy przyszłam z powrotem do pokoju, Tony już się obudził.

-Lepiej się czujesz?-zapytał

-Tak, gorączka mi przeszła.-odpowiedziałam, tym razem zgodnie z prawdą.

Zeszliśmy na dół zjeść śniadanie. Nadal był jakiś dziwny, ale nie wiedziałam czy pytać o to, co go gryzie. Wypiłam kakao i udałam się na kanapę w salonie. Włączyłam telewizor na ostatnio oglądanym filmie i wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Tony poprosił żebym otworzyła, bo on sprzątał po śniadaniu. Za drzwiami stał Peter.

-Hej, wiesz, co zostawiłem tutaj zegarek, czy...-powiedział

-Wejdź, pewnie leży tam gdzie był.-zaprosiłam chłopaka do środka.

-O, Pan Stark, już pan wrócił?-zapytał, kiedy zauważył go w kuchni

-A liczyłeś na to, że mnie nie będzie?-Odparł Tony trochę poirytowany jego głupim pytaniem

-Nie, nie tylko...no Hannah mówiła, że Pana nie będzie...-tłumaczył się, ale dość słabo

-Jasne. Bierz, co swoje i uciekaj stąd-prychnął Tony i podał mu zegarek, który schował wcześniej w szufladzie.

Rozbawiona przyglądałam się ich kłótni. Stałam przy schodach i chciałam odprowadzić Parkera do drzwi, ale Stark mnie w tym ubiegł. Nie wiem czemu, ale kiedy obok mnie przechodził zmierzył mnie od góry do dołu, a ja starałam się ukryć mój głupi uśmieszek.

*Perspektywa Tony'ego*

Odprowadziłem niechcianego gościa do drzwi.

-Następnym razem lepiej zadzwoń, jak zamierzasz przyjść-skwitowałem sytuację

-Ale przecież..-tłumaczył się

-Myślisz, że głupi jestem?-odparłem

-Nie rozumiem-powiedział zakłopotany

-Przyszedłeś, bo miało mnie nie być, prawda?

-Taak-westchnął i spuścił wzrok

-Dam Ci dobrą radę. Najpierw zajmij się szkołą, a potem dziewczynami.

-Co?! Przecież wcale nie... - zwątpił zauważając moje spojrzenie - OK... Do widzenia...

Zamknąłem drzwi i poszedłem do salonu.

-Serio???? - zapytała z ironią Hannah

-Co? - zapytałem udając niewiniątko

-Mniejsza o to... - westchnęła. - na którą ten lekarz?

-Na 14:30, ale muszę jeszcze gdzieś wejść.

-OK. - odpowiedziała i podeszła do fortepianu.

-Miałaś oszczędzać rękę. - powiedziałem

-Nie powiesz, że nie chcesz posłuchać...

Uśmiechnąłem się i usiadłem w salonie. Hannah zagrała kilka znanych melodii i poszła do siebie. Jej gra mnie uspokoiła... Cały czas miałem zszargane nerwy po wczorajszych wydarzeniach. Gdybym mógł już bym był w Nowym Jorku i zajął się Kapitanem, ale był jeden powód dla którego nie chciałem tego robić - Hannah...
Ona teraz chciała unikać takich sytuacji, zacząć normalne życie, zapomnieć o Black Revenge, a moja wojna z kapitanem by jej tego nie ułatwiła. Postanowiłem, że zrezygnuje z pracy z Avengers i współpracę z TARCZĄ. Tak by było najlepiej. Chociaż nadal byłbym Iron-man'em, bo to jednak część mnie. 

Pojechaliśmy na wizytę lekarską i na szczęście wszystko było w porządku, dlatego spokojnie wróciliśmy do domu. Po kilku minutach dostałem wiadomość, kupiłem już nowy telefon, od nikogo innego, jak od Pepper.

od: Pepper 

Tony wiem, że nie chcesz mnie już znać, ale potrzebuję twojej pomocy...dowiedziałam się czegoś czego nie powinnam i teraz  mam kłopoty. Błagam! Jestem teraz w Seattle. Nie mam już nikogo kto mógłby mi pomóc. 

******

Chciałam tylko poinformować czytających, że bardzo, ale to BARDZO dziękuje za wsparcie mojej pracy! Ale jednocześnie mam przykrą wiadomość... opowieść najpewniej zakończy się na 30 rozdziałach :( miała się skończyć 9 części temu, więc i tak ją przeciągam :D

Jeżeli ktoś będzie wstanie mnie przekonać może pojawić się część druga ;) (zarys już jest) Jeszcze raz dziękuję za natchnienie do pisania!!! Życzę miłych wakacji <3 <3 <3


𝒁𝒂𝒈𝒖𝒃𝒊𝒐𝒏𝒂 (Część 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz