Rozdział 18

5K 326 32
                                    

*Perspektywa Tony'ego*

Wróciliśmy, po pełnym nerwów spotkaniu z Fury'm, do domu. Przywitała nas cisza i bałagan w kuchni. Czego Rogers nie rozumie w prośbie "Miej na nią oko". Poszedłem już trochę zły do pokoju Hanny, nikogo. Rogersa też nie było. Natasha mówiła żebym się nie denerwował, akurat słuchałem. Taki problem przypilnować nastolatkę żeby siedziała w domu?! Siedziałem wkurzony na kanapie przed wejściem do windy i czekałem na moment, kiedy będę mógł w końcu dorwać Rogers'a za jego blond czuprynkę. Po kilku godzinach winda  w końcu zajechała na piętro. Steve i Hannah weszli do środka, ale widząc mnie trochę się zawahali

-Czy to aż takie trudne usiedzieć z nią w domu!-krzyknąłem na Steve'a

-Spokojnie, byliśmy w kinie i od razu wróciliśmy.-odpowiedział, za spokojnie

-A telefony od czego?! Trzeba było chociaż napisać gdzie zamierzacie wyjść.-odpowiedziałem

-Podobno ja miałem jej pilnować, a nie mówić ci o wszystkim, co się dzieje w danej minucie

-To nie znaczy, że miałem nic nie wiedzieć! Gdyby coś się stało...-nie dokończyłem

-Ale się nie stało Tony!-Rogers podniósł na mnie głos

Wziąłem głęboki oddech tłumiąc złość. Nie dość, że go nie znoszę od zawsze to jeszcze musiałem z nim zostawić moją córkę, bo nie było wyboru. Podczas naszej nadzwyczaj krótkiej kłótni Hannah ani razu się nie odezwała. Stała tylko z tyłu i przyglądała się nam z oburzeniem. Poszła do swojego pokoju. Spojrzałem na Kapitana i nadal zły, ale nie tak bardzo jak na początku, poszedłem do warsztatu. Musiałem spakować kilka rzeczy, bo mieliśmy z Hanną jechać do Malibu tylko, że Fury nam przeszkodził. Kiedy już byłem gotowy rozejrzałem się po warsztacie. Wszystko było na swoim miejscu, przynajmniej do czasu kiedy sobie przypomniałem o jednej rzeczy i nie mogłem jej znaleźć. Przewróciłem cały warsztat do góry nogami. Jak to jest, że taki geniusz jak ja nie może znaleźć jednej małej rzeczy! Krzątałem się pod biurkiem przerzucając jakieś papiery.

-Może Ci pomogę-usłyszałem za sobą głos Hanny i natychmiast chciałem wstać, ale zapomniałem o biurku, więc nabiłem sobie niezłego guza na głowie.

-Nie, chyba sobie poradzę-powiedziałem, kiedy już wydostałem się spod stołu, ocierając bolące miejsce.

-Dzisiaj  chyba masz pecha do stłuczek, jak widać nie tylko z moją pięścią.-uśmiechnęła się

-Jak widać...-odparłem-Spakowana?

-Od wczoraj jestem gotowa.

-Sroki, że nie pojechaliśmy o ustalonej godzinie, ale sama wiesz już jaki jest Fury.

-Wiem...I przepraszam, że nie napisałam.

-Nie szkodzi, nie ważne.

-Ale byłeś zły jak nie wiem.-powiedziała

-Tak, ale nie na ciebie. Rogers denerwuje mnie od kilku dni, nie wiem dlaczego.

-Rozumiem. Ale nie było źle.-powiedziała i patrzyła na moją reakcję.

-To znaczy?-dopytałem

-Myślałam, że Steve, no jakby to normalnie ująć...będzie zachowywał się jak pajac, albo jak tyran, ale było nawet...miło?-powiedziała, a ja znów poczułem złość.

-Aha.-powiedziałem chłodno i sięgnąłem papiery z podłogi-Jak ręka?

-Lepiej.-odpowiedziała, ale tak bez żadnego uczucia.

-To dobrze.-odpowiedziałem i zająłem się swoimi sprawami-Za dwie godziny lecimy. Pożegnaj się jak chcesz z innymi.-powiedziałem nie patrząc w jej stronę.

Poszła na górę zostawiając na moim biurku mała paczuszkę z kokardką. Przyczepiona karteczka wskazywała na to, że to paczka dla mnie. "Od Hanny dla Tony'ego" Rozwiązałem kokardę i otworzyłem pudełko. W środku był przepiękny zegarek, w moim stylu. Ogromna tarcza i pełno bajerów. Pod poduszeczką na krócej umieszczony był zegarek znalazłem liścik. Otworzyłem go i zacząłem czytać

Tony, wiem że ten zegarek nie jest drogi ani nie jest odpowiedni dla Tony'ego Starka jakiego wszyscy znają, ale jest prezentem ode mnie. Chciałam Ci jakoś podziękować za to, że doceniłeś mnie taką jaką jestem. Wiem, że moja przeszłość jest okropna, ciężko mi z tym każdego dnia, biorąc pod uwagę twoje idealne, obecne życie jestem anomalią, która pewnie narobi ci jeszcze kłopotów. Chociaż mam nadzieję, że nie. Mam nadzieję, że nie będę dla ciebie problemem. Chciałabym żeby nic już nam nie przeszkodziło w normalnym życiu. No prawie normalnym, pomijając fakt, że mój ojciec okazał się być super-bohaterem walczącym ze złem na świecie to może będziemy normalną rodziną. Kocham cie bardzo!
Twoja Hannah

Złożyłem liścik i schowałem do kartonika. Trafiła w mój czuły punkt-rodzina. Coś czego mi brakowało od zawsze. Założyłem zegarek, a swojego Rolexa wrzuciłem do szuflady. Dziewczyna rzeczywiście znała mój gust. Chwyciłem torbę z rzeczami i poszedłem na górę.

𝒁𝒂𝒈𝒖𝒃𝒊𝒐𝒏𝒂 (Część 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz