*Perspektywa Tony'ego*
Obudziłem się cały obolały na kanapie w warsztacie. Miałem potwornego kaca... Rozejrzałem się i dopiero po chwili zorientowałem się jaki tutaj jest bałagan. Poszedłem na górę po aspirynę i chciałem zobaczyć czy Hannah już wstała. Ona jest raczej rannym ptaszkiem, a dochodziło już południe. Siedziała na tarasie przy salonie owinięta w koc i popijała lemoniadę. Wziąłem tabletki i wyszedłem usiąść obok niej. Przywitała mnie gorącym uśmiechem. Powiedziałem jej o co chodziło z tą wczorajszą kłótnią z Rogersem, a ona wspomniała o SMS-ach od niego. Nie chciała nic mówić żebym się nie denerwował. Zadzwonił mój telefon, spojrzałem na ekran...Fury. Nie miałem zamiaru odbierać, więc schowałem telefon do kieszeni. Niestety dzwoniący był wyjątkowo natrętny, więc wyszedłem porozmawiać gdzieś indziej niż na dworze.
*Perspektywa Hanny*
Wstałam jak zawsze wcześnie rano, ale nie chciało mi się ruszyć z łóżka, więc przeczytałam jedną książkę i zeszłam na taras. Był chłodny wiatr i poszłam sięgnąć koc. I ponownie rozsiadłam się w fotelu. Po jakimś czasie przyszedł Tony, wyglądał koszmarnie, porozmawialiśmy chwilę o tym, co działo się wczoraj. Ktoś do niego cały czas wydzwaniał i w końcu musiał wyjść, a ja zostałam na tarasie przyglądając się plaży.
-Hannah jest naprawdę ważna sprawa w agencji i niestety muszę pojechać, wiem, że mówiłem, że zostanę, ale beze mnie się nie obędzie. To tylko na jeden dzień, góra dwa.-powiedział Tony kiedy wrócił na swoje miejsce.
-No trudno, jak musisz...-odpowiedziałam
-Ale nie możesz tu zostać sama, a zabrać cię nie mogę-zastanawiał się nad tym, co ze mną zrobić.
-Może jednak zostanę? Tutaj mi raczej nic nie grozi, a w razie czego mam JARVIS'a.-powiedziałam po chwili namysłu.
-Tam jakoś JARVIS nie zadziałał, nie wiem czy to dobry pomysł, ostatnim razem źle się to skończyło. Nie chcę powtórki i chyba ty też nie.
-Spokojnie poradzę sobie, z reszta nie muszę być cały czas sama. Możemy przecież wznowić lekcje z panią Curtis. Rano będę miała lekcje, potem będę się uczyć i zajmę się sobą.
-No nie wiem-Tony przewracał oczami-A co z lekarzem? Kto cię zawiezie?
-Coś wymyślimy. Nic się nie stanie.-nalegałam
-Zobaczymy, na razie nie mam za bardzo innego wyjścia, ale nie wiem czy to dobry pomysł.
-Będę dzwonić, pisać cokolwiek, nawet co minutę!-zdeklarowałam
-Dobrze niech będzie-Tony wreszcie się zdecydował, chociaż widziałam, że nie chętnie.
Poszłam na górę i zajęłam się szykowaniem notatnika na jutrzejsze zajęcia, a Tony w tym czasie umawiał nauczycielkę. Spojrzałam na moją biblioteczkę, był na niej niezły bałagan. Poukładałam wszystko jak należy. Zajęło mi to około godziny. Zeszłam na dół, a Tony był już gotowy do drogi.
-Jadę. Tylko jak wrócę chciałbym mieć jeszcze gdzie mieszkać, więc nie spal mi domu-powiedział na pożegnanie.
-Nie obiecuje-uśmiechnęłam się
-Ale tak na serio to uważaj na siebie i dzwoń gdyby coś-przypomniał i mnie przytulił
-Będę pamiętać, nie martw się.
Tony pojechał i wtedy do mnie dotarło, że jestem sama w wielkim domu. Bez nikogo tak, jak kiedyś... I jeszcze Bucky gdzieś biega sobie po świecie. Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam czytać. Musiałam zająć czymś myśli do czasu jutrzejszych zajęć, bo raczej nie usnę tej nocy.
CZYTASZ
𝒁𝒂𝒈𝒖𝒃𝒊𝒐𝒏𝒂 (Część 1)
FanfictionTony Stark staje w obliczu nowego wyzwania-wychowania nastolatki. Młoda dziewczyna jest w sporej rozterce o której obawia się powiedzieć komukolwiek. W dodatku cierpi z powodu straty matki i nagłej przeprowadzki. Oboje wiedzą o sobie tylko KIM są...