Rozdział 19

5.5K 292 53
                                    

*Perspektywa Hanny*

Pobiegłam na górę po swoje rzeczy i przy okazji pożegnać się ze wszystkimi. Zastanawiałam się czy Tony w ogóle zauważył prezent, ale kiedy wszedł na górę z pełną torbą uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Zobaczył :) Jeszcze raz wszystkich pożegnałam i weszliśmy ze Starkiem do windy, wszyscy czekali aż drzwi się zamkną. Zjeżdżaliśmy na dół w milczeniu. 

-Cieszę się, że wracamy do Malibu.-powiedziałam

-Ja też-odpowiedział i uśmiechnął się w moją stronę.

Weszliśmy do auta i pojechaliśmy na lotnisko. To był znowu inny samochód niż ten, którym przyjechaliśmy, ale kto mu zabroni zmieniać samochody, jak rękawiczki. W końcu ma do tego prawo. Kiedy lecieliśmy już nad miastem poczułam, że jestem naprawdę zmęczona. Serial w telewizorze pokładowym dłużył mi się potwornie. Oparłam głowę o okienko i przyglądałam się chmurom. Każda wydawała się wyjątkowa, ale po ostatnim locie wiem, że nie ma sensu robić zdjęć, bo potem okazuję się, że wszystkie są takie same. Po chwili moje oczy same się zamknęły.

Obudził mnie delikatny powiew powietrza na mojej twarzy, co oznaczało, że raczej nie jestem już w samolocie. Uchyliłam powieki, ale słońce zmusiło mnie abym je znowu zamknęła. Po chwili dopiero zrozumiałam, że Tony trzyma mnie na rękach i niesie do samochodu. Spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami.

-O, księżniczka się obudziła-powiedział kiedy zauważył, że już nie śpię

-Jesteśmy już na miejscu?-wymamrotałam

-Prawie, jeszcze tylko jazda samochodem i będziemy w domu.-odpowiedział.

-Aha to fajnie. Ale możesz mnie już puścić.-uśmiechnęłam się

-Nie chce cię puszczać, bo mi uciekniesz-zaśmiał się i postawił na ziemi koło auta po kilku metrach drogi.

-Nie ucieknę, chyba już nie mam po co-powiedziałam i usiadłam na miejscu pasażera, a Stark zajął miejsce kierowcy. Ruszyliśmy z piskiem opon w dobrze znanym mi kierunku. Oglądałam plaże wędrujące za szybą, była piękna pogoda. Podjechaliśmy pod dom i wjechaliśmy do garażu. Tego mi brakowało, spokoju i morza. Rozpakowałam swoje rzeczy w pokoju i posprzątałam pozostawiony bałagan. Otworzyłam taras i wszystkie okna. Wyszłam żeby popatrzeć na morze. Było lekko pomarszczone i piękne, i miałam wrażenie, że po prostu muszę iść na spacer po ciepłym piasku. Przebrałam się w biały, lekki kombinezon i ubrałam japonki, chociaż i tak potem je zdejmę. Nie chciałam obchodzić domu dookoła, więc zsunęłam się po gałęziach jakiegoś drzewa, które sięgało tarasu. Wylądowałam na miękkim piasku. Zapomniałam powiedzieć Tony'emu gdzie idę, a telefon zostawiłam w pokoju. Trudno.Podeszłam bliżej wody i popatrzyłam w niebo, był taki spokój... Zanurzyłam czubki palców w wodzie, była chłodna, ale wręcz idealna na taką pogodę. Spacerowałam po mokrym piaseczku i obserwowałam fale. Czułam się taka bezpieczna. Usiadłam na plaży i spoglądałam na horyzont. Przymknęłam oczy pogrążając się w marzeniach. Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego geniusza

-Mogłaś mnie zawołać, jak wychodziłaś.-powiedział i dosiadł się obok mnie

-Zapomniałam.-odpowiedziałam przepraszającym głosem

-Nie szkodzi. Podoba ci się tutaj? Czy jednak wolisz miasto?

-Wolę cisze i spokój...Tutaj jest idealnie. 

-To dobrze, bo coś czuję, że zostaniemy tu na dłużej.

-To znaczy?-zapytałam

-Nie będę jeździł już do firmy, przynajmniej na razie, a Avengers poradzą sobie trochę beze mnie

-Czyli będziesz cały czas tutaj?

-Tak.

-To świetnie.-odpowiedziałam z entuzjazmem

-A w ogóle to chciałem podziękować za prezent.-powiedział i wskazał na zegarek na ręce

-Myślałam, że ci się nie spodoba.

-Mi miałby się nie spodobać?!-oburzył się-Jest idealny.

Przespacerowaliśmy się jeszcze wzdłuż plaży i wróciliśmy do domu.Tym razem drzwiami. Zjedliśmy szybką kolacje, a potem Tony poszedł do warsztatu. Siedziałam na kanapie w salonie patrząc łapczywie na czerwony fortepian który stał kawałek dalej. Nie grałam na niczym od 10 lat, ale co tam, w końcu Stark i tak jest na dole i coś robi. Podeszłam do tego cudeńka. Chyba robił tu tylko za ozdobę w salonie. Ręka nadal się nie zaleczyła, ale chyba dam radę. Wysunęłam stołek i usiadłam, podniosłam klapę zasłaniającą klawisze, obejrzałam się czy na pewno Tony jest na dole. Głęboki oddech i zaczęłam grać.

Kiedy skończyłam obejrzałam się za siebie i kogo widzę? Uśmiechniętego Tony'ego, który stał w kuchni. Zmieszana zamknęłam klapę od klawiszy. 

-W końcu będzie jakiś użytek z tego fortepianu.-powiedział z szerokim uśmiechem

-Ile słyszałeś?-zapytałam, bo nigdy nie grałam przy kimś.

-Wszystko, nie wiedziałem, że umiesz grać.

-Kiedyś umiałam... Nie grałam 10 lat

-Woow, to świetnie ci poszło po takiej przerwie.

-Dzięki...-i już miałam wstać

-Zagraj mi coś jeszcze.-poprosił błagalnym tonem.

-Ale co? Nie umiem zbyt wiele

-Zagraj coś równie pięknego.-powiedział i dosiadł się do mnie

Spojrzałam na klawisze. Nie wiedziałam czy powinnam, ale zgrałam to, co chodziło mi po głowie. Melodia którą ułożyłam jako małe dziecko, kiedy zostawałam sama w domu grywałam ją, bo nie miałam komu powiedzieć jak się czuję... Zamknęłam oczy i zaczęłam grać.

Tony uważnie mi się przyglądał, czułam jego wzrok na sobie przez cały czas jak grałam. Kiedy skończyłam poczułam, jak kamień spadł mi serca. To było wszystko, co trzymałam w sobie przez tyle lat. Spojrzałam na Tony'ego, był w tej swojej zawieszce...Wstałam i poszłam szykować się do spania w swoim pokoju. Wykąpałam się w, pełnej piany, wannie i ubrałam się w miękką piżamę. Ręka już tak nie bolała. Położyłam się, dochodziła już północ. JARVIS zgasił światło w moim pokoju, przyłożyłam głowę do poduszki. Po chwili na szafce nocnej zawibrował mój telefon. SMS? O tej porze. Wyciągnęłam rękę po telefon i odblokowałam ekran. 1 nowa wiadomość

od:Steve

Hej i jak tam moja bohaterka? 

Odpowiedział tylko, że dojechaliśmy do domu i że idę spać. Jak napisałam, tak zrobiłam. Zawinęłam się pod kołdrą i patrzyłam przez chwilę za okno dopóki nie zasnęłam.

𝒁𝒂𝒈𝒖𝒃𝒊𝒐𝒏𝒂 (Część 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz