Rozdział 8

7.1K 404 45
                                    

Przez cały seans filmowy spoglądałam na telefon w nadziei, że Tony zadzwoni albo napisze, a drugiej strony patrzyłam ze strachem, bo co jeśli on napisze? Jeżeli chodzi o Avengers to są naprawdę w porządku. Po filmie graliśmy w jakieś gry planszowe przy których bawiłam się jak nigdy. Ze wszystkimi mogłam porozmawiać. Tylko Rogers nagle zmienił zachowanie wobec mnie. Oni podobno nie wiedzą czyją jestem córką i mam nadzieję, że Steve się nie domyślił. bo jeśli tak to mogą mnie znienawidzić. Dobrze wiem, że Maya Hansen narobiła im trochę kłopotów.

W jednej, w wolniejszej od rozgrywek, chwili zapytałam o, co chodzi z tymi całymi Zimowymi Żołnierzami. Nie chcieli mi za dużo powiedzieć, ale dowiedziałam się tyle, że Barnes był kimś bliskim Steve'a, dlatego nie chciałam mówić o ostatnim zajściu przy wszystkich. Koło pierwszej w nocy drzwi windy się otworzyły i do pomieszczenia wszedł Stark.

-No w końcu, ile można się szlajać klubach?-zapytał na przywitanie Steve

-Nie byłem tam gdzie myślisz Rogers. Musiałem załatwić jedną sprawę-opowiedział zmęczonym głosem

-Ja pójdę do siebie-powiedziałam i starałam się jak najszybciej dostać do pokoju. 

Usiadłam na łóżku i spojrzałam na notebooka. Podjęłam wtedy decyzję-muszę powiedzieć, nie chodzi tu przecież tylko o mnie. Usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę!-krzyknęłam.

-Hannah, przepraszam, że tak późno, ale miałem ważną sprawę.-powiedział Tony, kiedy dosiadł się do mnie.

-Nie szkodzi. Spędziłam czas z Avengers'ami.-uśmiechnęłam się

-Nie zamęczyli cię? Mam dla ciebie prezent.-wręczył mi ciężki kartonik. W środku były trzy brakujące mi książki.

-Dziękuję,tych mi brakuje. 

-Nie ma za co.

-Byłeś u Pepper, prawda?-zapytałam

-Tak... Ale nie ważne.

-Ok. Chciałam pogadać...-powiedziałam, trochę się denerwowałam

-O czym?- w tym momencie wzięłam głęboki oddech...

Opowiedziałam mu o tym, jak spotkałam dziwnego faceta w drodze do niego, o mejlu, o zakupach. Chyba przez cały czas jak tu byłam nie widziałam go takiego poważnego. Przynajmniej wiedziałam wtedy, że dobrze zrobiłam mówiąc mu o tym. Poszłam z nim do wszystkich, a on powiedział o co chodziło. Wszyscy stali się nagle poważni, zaczęłam się obawiać, że  będzie z tego jakaś większa afera. Nawet Steve miał kamienną twarz. Wiedziałam, że Bucky był dla niego kimś ważnym. A tu dociera do niego taka informacja.

Miałam mówić im o każdym sygnale od Bucky'ego i miałam nigdzie nie wychodzić sama. Przynajmniej wtedy czułam się bezpieczna. Dopóki Fury nie przyszedł i nie wysłał Avengers na jakąś ważną misje. A z nim nie było nawet możliwości jakiejkolwiek dyskusji.

Tony nie chciał mnie zostawiać samej, ale nie miał wyboru. Miałam dzwonić, gdyby coś się działo. Chciałam pożegnać Avengers przed wyjściem,więc siedziałam na kanapie koło windy. Wszyscy byli już gotowi i pomachali mi na pożegnanie. 

Po pierwszy widziałam Starka w zbroi i powiem, że wyglądał w niej naprawdę,jak superbohater. Może kiedyś będzie moim bohaterem? :)

𝒁𝒂𝒈𝒖𝒃𝒊𝒐𝒏𝒂 (Część 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz