Rozdział VIII - POPRAWIONY

91 1 0
                                    

Wyszłam z tego popieprzonego domu.

Damon tak jak powiedział, już czekał na mnie w swoim aucie.

Szybko otworzyłam drzwi i wsiadłam od strony pasażera.

Pochyliłam się do niego i bez słowa przytuliłam go, nie byłam w stanie nic więcej zrobić.

- Już dobrze mała, nie dam cię skrzywdzić. - pogłaskał mnie po głowie, przytulając mocniej. - A mogę cię zabrać, w jeszcze jedno miejsce ???

- Czemu nie. - uśmiechnęłam się do niego.

- No to jedziemy coś zjeść. Na co masz ochotę ??? - blondyn uśmiechnął się do mnie.

- Może być pancakes i do tego duża mocna kawa.

- Co ty na to, by pojechać do tego baru niedaleko szkoły?

- No okej.

* * *
Mają tu najlepszego śniadanie,  na jakie może pozwolić sobie każdy uczeń.Jesteśmy oboje w ostatniej klasie szkoły średniej, tyle, że ja na humanie, on na biochemii. Ja chcę iść na psychologię, on na kardiochirurgie. Rozmawiamy o przyszłości,  o uczelniach do, których złożymy papiery, by się dostać.

- Ale czemu chcesz zostać kardiologiem ? - zapytałam.

- A ty czemu psychologiem ? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Bo chcę pomóc ludziom z ich problemami... Bo wiem, przez co przeszli...

- No widzisz,  ja też. Bliska osoba zmarła, bo nie było odpowiedniego dawcy. Od tamtej chwili chcę, uratować komuś życie,  dając mu nowe zdrowe serce.

- Przykro mi,  że musiało się to spotkać,  byś mógł znaleźć swoje powołanie...

- A ile ty musiałaś przejść, by znaleźć swoje?

- Wiesz... Kiedyś miałam silną depresję, miałam też liczne myśli samobójcze... W sumie dalej jest trudno, ale nauczyłam się jakoś z tym żyć.

- To dlaczego pakujesz się w związki, które nie mają sensu?

- No niestety chyba tak, już musi być. .. Inaczej w życiu bym nie zrozumiała człowieka ze złamanym sercem... - spuszczam głowę bo czuje jak samotna łza wędruje po moim policzku.

Podniósł delikatnie moja głowę, bym na niego spojrzała. Patrzę w jego piękne oczy i nagle przyłapuje się na tym, że zastanawiam się jak smakują jego usta... Dziewczyno ogarnij się,  ty masz chłopaka!!! Nie, już nie masz... Czyli, że jestem wolna...

- Ojj...Skarbie...Nie płacz... - jego głos wyrywa mnie z moich rozmyślań.  Damon przytula mnie do siebie i całuje... Na chwilę zapominam o tym wszystkim.  O wszystkich swoich zmartwieniach... Jest tylko on... Jesteśmy tylko my...

* * *

Chłopak odwozi mnie do pod mój dom. Pocałował mnie w czoło i przytulił mocno.

- To do następnego. Może jutro na lunch??? - posyła mi jeden z tych łobuzierskich uśmiechów.
- Ok. Do jutra. - muskam go w policzek i wysiadam z auta.

* * *
Kiedy jestem już w domu,  od razu idę do swojego pokoju. Nie chciałabym spotkać swoich rodziców,  bo wiem, że skończyło by się to przesłuchaniem. Niby jestem już pełnoletnia, ale dalej się o mnie martwią i traktują jak małą dziewczynkę.
Idę po schodach na górę i widzę ich siedzących na kanapie przed telewizorem... Dobrze, że film jest na tyle głośno,  aby zagłuszyć skrzypienie starych schodów. Ten dom ma duszę,  wybudowali go moi dziadkowie,  ojciec spędził tu swoje dzieciństwo,  a po śmierci dziadka wszyscy przeprowadziliśmy się tutaj, by wesprzeć babcię. Nie wiem jak ona to przeżyła, ale wiem, że jest silną kobietą i to właśnie po niej mam ten trudny charakter. Jestem z tego powodu dumna, gdyż babcia jest cudowną osobą, jest prawdziwym aniołem i kiedyś była naprawdę piękna. Spoglądamna zdjęcia zawieszone na ścianie,  gdzie ona z dziadkiem byli jeszcze młodzi i zastanawiam się,  czy jest osoba, z którą chciałabym być do końca życia... Przy kim chciałbym się zestarzeć i patrzeć jak nasze wnuki dorastają... Nie wiem czemu, ale nagle przypominają mi się wszyscy moi byli...

Dziewczyna z problemamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz