#21 Tragedia

1.3K 117 10
                                    

Baekhyun

-Xiumin,ponieść mnie,nogi mi odpadaj.-Wyjęczałem ledwo idąc.
Może wczorajsze zakupy nie były tak męczące jak dziś.
-Radź sobie sam-zaśmiał się Xiu,biorąc idę mnie większość paczek-Jesteś za gruby.
-Ja?Nieprawda-Naburmuszyłem się udając urazę-ważę jedynie 58
-Spokojnie Baek tylko żartowałem-obaj parsknęliśmy śmiechem.
Powoli skierowaliśmy się do wejścia gdy nagle usłysz i pisk kobiet.
-Co się dzieje chodź Xiu sprawdzimy.-powiedziałem ciągnąć go za rękę.
-Wydaje mi się że to zły pomysł.-odparł lecz ja już go dociągnąłem na miejsce. Wszyscy leżeli na ziemi z rękami na głowach. Paru mężczyzn z broniami chodziło między nimi.
-Ręce do góry albo strzelam.-krzyknął jeden z nich.
Ja odruchowo podniosłem ręce ale mój towarzysz tego nie zrobił. Usłyszałem strzał. Rozejrzałem się do okola Xiumin leżał na podłodze.
-Xiu!! Xiumin!!! Wszystko w porządku? Gdzie cię postrzelił?- pytałem chłopaka który leżał na ziemi.
-Moja noga-powiedział ze łzami w oczach trzymając się za prawą nogę. Kucnąłem przy nim,-ze stresu zapomniałem jak powinienem pomoc koledze.Nagle zauważyłem krew,dużo krwi która jeszcze bardziej spotęgowała moje przerażenie.
-Boże,Xiumin!Trzymaj się.
Nagle poczułem ostre szarpnięcie do tyłu i zimno na gardle.
-Niech nikt się nie rusza,bo ktoś tu zaraz straci życie-wrzasnął jeden z napastników.
Moje serce natychmiast przyspieszyło, a z oczu popłynęły pojedyncze łzy,oddech przyspieszył ,a myśli biły się nawzajem.
Przecież ja jeszcze nie powiedziałem Sehunowi że go lubię. Że go potrzebuje.
-Jest tu jakiś lekarz albo pielęgniarka?- zapytał głośno. Jeden mężczyzna zaczął powoli się podnosić z podniesionymi rękoma.
-Ja jestem lekarzem.-powiedział.
-Chodź tu szybko i pomóż tej łamadze się pozbierać. Nie chcemy żadnych ofiar.- oznajmił facet za mną. Wydaje mi się że to lider tego całego towarzystwa trzyma mi nóż przy szyi.
-Zajmę się nim niech pan się nie martwi.-odpowiedział do rabusia.

Chen

Przykucnąłem przy chłopaku i szybko obejrzałem ranę.
-Masz szczęście kolego to tylko draśnięcie.-powiedziałem posyłając ciepły uśmiechem rannemu.
-Potrzebuje apteczki.- spojrzałem na bandziora.
-Jesteś lekarzem i nie masz apteczki?!-krzykną widocznie zirytowany kolega poszkodowanego.
-Mam w aucie. Ale gdzieś w galerii też powinna być.-powiedziałem spokojnie.
-Zanim to znajdziesz to on się wykrwawi-wrzasnął młody chłopak,który był nadal przetrzymywany przez napastników.
-Spokojnie,rana nie jest zbyt głęboka wiec nic mu nie będzie.-odpowiedziałem spokojnym tonem.
-Mamy apteczkę-powiedział facet z nożem w ręku i rzucił mi czerwone pudełko. Szybko zająłem się rannym. Po skończeniu opatrunku spojrzałem na poszkodowanego. Muszę przyznać że jest uroczy nawet bardzo.
-Bardzo dziękuje-wyszeptał powoli wstając.
-Oh nie ma sprawy-uśmiechnął się ciepło,co chłopak od razu odwzajemnił pomimo bólu który mu doskwierał.
-Usiądź może będzie ci wygodniej-pomogłem chłopakowi wstać.
-Zdobiłeś już wszystko?-nSpytał jeden z kolesi w masce.
Pokiwałem potwierdzającego głową.
-To do cholery ci ty tu jeszcze robisz wracaj na swoje miejsce-wrzasnął po czym popchnął mnie w stronę wystraszonego tłumu.
Chodź się starałem nie mogłem usunąć twarz chłopaka którego niedawno opatrywałem.
Ciekawe czy Yuri się o mnie martwi?

Mój NiewolnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz