Zacznijmy od tego, że historia miała miejsce w szkole muzycznej, na lekcji fortepianu.
Lekcja zaczęła się tak jak zwykle. Najpierw sprawy organizacyjne, a potem nuty i granie utworów.
Jak to czasem bywa, mój nauczyciel po dziesięciu minutach musiał na chwilę wyjść, nakazując mi grać.
No to grałam. Jeden utwór, drugi, trzeci, czwarty. Lekko poirytowana zerknęłam na zegarek, który poinformował mnie, że minęło trzydzieści minut lekcji.
Zaniepokojona wyszłam z sali i rozglądając się w poszukiwaniu zaginionego nauczyciela poszłam korytarzem. Będąc obok łazienki, usłyszałam męskie głosy i oczywiście poszłam w ich stronę.
— Myślę, że oni jednak za dużo zarabiają
— Może i tak, ale oglądałeś ostatni mecz?
— Pewnie, niezły był, ale dużo spalonych.
— Ale Lewandowski to jednak nieźle grał.
Wychyliłam się zza ściany i zgadnijcie kogo zobaczyłam. Tak, to był mój nauczyciel w najlepsze rozmawiający sobie z dyrektorem.
Już miałam przerwać tą miłą pogawędkę i przypomnieć nauczycielowi, że jednak moja lekcja wciąż trwa, ale ktoś mi przerwał.
— Nie idź do nich, to i tak nic nie da. Wierz mi, próbowałam, ale mnie zbył i kazał wracać do klasy — westchnęła, stojąc oparta o ścianę. — A moja lekcja trwa już okrągłe czterdzieści minut.
— Ile oni tu tak stoją? — spytałam.
— Myślę, że utkwili tu od razu po wyjściu z łazienki — powiedziała, a potem równocześnie spojrzałyśmy na nauczycieli.
— Jednak facet to facet — skwitowałyśmy, wzdychając i wróciłyśmy do naszych sal.
Piętnaście minut później mój nauczyciel wrócił do sali, oznajmiając, że lekcja się już skończyła.
A potem znowu wyszedł.
Cóż.
CZYTASZ
Wattpad wyznaje
عشوائيWattpadowa wersja „wyznajemy" oraz „anonimowe". Publikujemy śmieszne i nieśmieszne wpadki z życia codziennego.