~ 28 ~ + 1k 🎥

6K 297 31
                                    

*Zawsze się wzruszam przy piosence z mediów, więc mam nadzieję, że i was wraz z tym rozdziałem również wywoła niesamowite emocje :) *

Stanęłam przed domem Filipa. Wahałam się, ponieważ nie rozmawiałam z nim od dwóch tygodni. Wsadziłam dłonie do kieszeni zastanawiając się co robić. Z moich oczu nadal płynęły łzy wymieszane z padającym deszczem. Musiałam podjąć decyzję więc szybko zadzwoniłam dzwonkiem. Chciałam się zapaść pod ziemię. Czekałam i nic. Widziałam palące się światło, więc ponowiłam próbę. Nadal nic. Stwierdziłam, że nikt mi nie otworzy i obróciłam się by odejść. W tym momencie drzwi zaskrzypiały. Odwróciłam głowę a w progu stanął on.

- Maja? - zapytał cichym głosem.
- Hej... - szepnęłam.

Stał w progu bez koszulki i w spodniach dresowych. Włosy miał potargane jakby dopiero co wstał z łóżka. Nie wytrzymałam i z płaczem wróciłam padając mu w ramiona.

- Co się stało?
- Moi rodzice... - zaczęłam szlochając w jego klatkę piersiową.
- Fifciuś, kto to? - usłyszałam piszczący głos jakiejś dziewczyny, który dobiegał z domu.

Z jego domu. Oderwałam się i popatrzyłam na blondyna. Teraz zrozumiałam, że zapewne przerwałam mu miłosne igraszki z dziewczyną, dlatego też wyglądał tak jak wygląda.
- A. To ja nie będę wam przeszkadzać. - powiedziałam wycierając oczy w rękaw. Ruszyłam do wyjścia jednak chłopak złapał mnie za rękę i zatrzymał.

- Co się stało? - ponowił pytanie.
- Nieważne. Twoja dziewczy...
- Kuzynka. - przerwał mi - I nie będzie miała nic przeciwko, że wejdziesz. Poza tym jesteś cała przemarznięta i przemoczona. Nigdzie Cię nie puszczę. Chodź i mów co się dzieje.

Powiedział, delikatnie wciągając mnie do środka i zamykając drzwi. Stanął przede mną łapiąc mnie za ramiona i patrząc mi w oczy. Ja unikałam obserwowania go i jego wzroku.

- Moja mama... Powiedziała mi przed chwilą, że... Że jestem adoptowana. - odrzekłam wpatrując się w przemoczone czubki moich butów.
Czułam, że chłopak mnie przytula i gładzi po plecach. Nie mogłam go nie objąć. Potrzebowałam tego. Musiałam się komuś wyżalić.
- Gosia! - zawołał chłopak dziewczynę, która przyszła z salonu i stanęła przede mną.
- Taaa? - zapytała.
- Zrobisz nam dwie gorące czekolady i zaniesiesz do mojego pokoju? - zapytał Filip.
- Jasne. - rzekła patrząc na mnie i się uśmiechając.
- A ty chodź ze mną. - mówił spokojnym głosem blondyn trzymając mnie za rękę i prowadząc na górę.

Jego dłoń była tak przyjemnie ciepła i miękka. Weszliśmy do jego pokoju, w którym miałam już okazję bywać.

- Przepraszam, że zawracam Ci głowę ale musiałam z kimś porozmawiać.
- Nie przejmuj się. - rzekł wyciągając z szafki jakieś ubrania.
- I tak mi... - zaczęłam ale Filip mi przerwał.
- Ściągaj te mokre ciuchy. Tu masz jakiś mój t-shirt i dresy. Idź wziąć ciepłą kąpiel i nie płacz już. Zaraz porozmawiamy. - rzekł podając mi swoje ubrania.
- Dziękuję. - wydukałam i udałam się do łazienki.

Popatrzyłam na siebie w lustrze. Wyglądałam okropnie. Faktycznie byłam cała mokra. Szybko pozbyłam się z siebie ciężkich od wsiąkniętego deszczu ubrań. Weszłam pod kabinę i wzięłam prysznic. Ciepły strumień ogrzał moje ciało i już nie trzęsłam się z zimna. Szybko wytarłam się milutkim w dotyku ręcznikiem i założyłam na siebie ubrania chłopaka. Rozczesałam włosy i wróciłam do pokoju. Blondyn miał już założoną koszulkę i stawiał obok łóżka dwa kubki z parującym napojem.
- Wskakuj pod kołdrę. - powiedział wskazując głową na jego dosyć duże łóżko. Podał mi kubek z czekoladą i usiadł obok mnie.

- Dziękuję. - odpowiedziałam.
- A teraz powiedz mi wszystko od początku.

Ze łzami w oczach zaczęłam mu opowiadać całą historię.
- Usłyszałam, całkiem przypadkiem rozmowę mamy z ciocią. Dowiedziałam się, że ja i mój brat zostaliśmy adoptowani gdy miałam 2 latka. Nasi rodzice zginęli w wypadku, ale przeczuwali że coś może się stać. Dlatego poprosili, żeby w razie czego ta kobieta zajęła się nami. A moja ciocia, jest rodzoną siostrą mojej biologicznej matki lecz zaraz po pogrzebie wyjechała do Stanów ponieważ bała się i była zrozpaczona. Nie potrafiła się nami zaopiekować. Ukrywały to przed nami przez cały ten czas. Alan jakiś czas temu dowiedział się o tym, też całkiem przypadkiem. Rozumiesz? On wiedział i nic mi o tym nie powiedział. On... On... Też ukrywał to przede mną... - ostatnie słowa wypowiadałam tak cicho, że sama je ledwie usłyszałam.

Kto się czubi, ten się lubi ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz