Rozdział 8

1.9K 119 9
                                    

2/4 Maraton

  Przyjechali. Na głównym placu w Santa Maria zebrało się całe miasto. Wszyscy mieszkańcy przyszli zobaczyć egzekucję tej hołoty.

Margaret nadal miała zamknięte oczy. Słyszała wyraźnie płacz kobiet, modlitwy do Boga oraz błaganie ludzi o pomoc. Wiedziała, że to nic nie da. Zaraz wszyscy zginął i nawet Pan tego nie zmieni. Mogli jedynie prosić o pójście do nieba lub czyśćca.

Otwarła powieki i rozejrzała się dookoła. Znajome twarze, uliczki, domy i stragany. To było jej życie. Uciekanie żołnierzom, kradzież i czasami handel różnorakiego towaru. A to wszystko zmieniła głupia mapa. Przeklinała swój upór bo właśnie dzięki nie mu trafiła na stryczek.

Powóz zatrzymał się. Dwójka żołnierzy podeszło do wozu i otworzyła drzwiczki.

-Najpierw ty!- warknął jeden z nich.

Margaret poczuła szarpnięcie za ramie a w następnej chwili padła na drogę. Mężczyźni podnieśli ją i przez tłum przeprowadzili pod szubienicę. Dziewczyna kroczyła z uniesioną głową by nie okazać strachu przed ludnością wyspy.

Gdy podeszli pod deskę kat, ubrany w skórzaną maskę na całą twarzy i tunikę również ze skóry, poluzował węzeł i nałożył go na szyję Margaret. Ścisnął sznurem przy samej skórze dziewczyny i podszedł do dźwigni. Spojrzała na nią. Jedno małe pchnięcie i już po niej.

-Cisza!- wykrzyczał komodor.-Gubernator przemawia.

Tłum ucichł i spojrzał na podest gdzie siedziała elita wyspy i ważne osobistości. Gubernator wstał z ławki i odchrząknął.

-Ta kobieta- wskazał palcem na Margaret.-Została skazana za uprawianie czarnej magii i próbę zaczarowania komodora Jamesa- wskazał na blondyna.- Niniejszym przewinieniem karą jest... stryczek.

Wszyscy na placu bili brawa mężczyźnie i wiwatowali. Margaret doskonale wiedziała, że to nie prawda. To było kłamstwo i winna jest temu mapa.

Gdy kat chwycił za dźwignię dziewczyna wykrzyczała:

-Prawo ostatniego słowa!

Każdy zamilkł i nie śmiał się ruszyć.

-Mam prawo do ostatniego słowa-spojrzała na gubernatora.

Wiedział doskonale, że nie mógł się sprzeciwić temu prawu. Przeklną pod nosem i udzielił pozwolenia ruchem ręki.

-Mieszkańcy Santa Maria!- wykrzyczała i spojrzała na ludzi.- Zostałam skazana za czary, które nigdy wywołałam. Nie rzuciłam uroku na komodorze, ale chce powiedzieć tylko jedno!- spojrzała na starca.- Smaż się w piekle gubernatorze! Oraz cała szlachta na wyspie! Niech żyje sprawiedliwość i prawda!Precz z kłamstwem i tyranią!

Kat wiedział, że to odpowiednia chwila na pociągnięcie drążka. Chwycił obiema rękami dźwigni i pociągnął do siebie. Klapa powoli opadała a dziewczyna spadając powiedziała:

-Nie jestem winna.

Wtem na placu wybuchło zamieszanie a dziewczyna została złapana. Westchnęła z ulgą i spojrzała na swojego wybawiciela. A był nim...

Margaret Sparrow- Przeklęte wodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz