Rozdział 15

2K 107 9
                                    

Kiedy pan Gibbs zaniósł Margaret do kubryku ruszył od razu do kajuty kapitana. Zauważył na twarzy dziewczyny znamie, które widział dawno temu.

Szybko wszedł na pokład i bez pukania wszedł do pomiszczenia. Jak zawsze Jack miał na soim biurko pełno map i sprzętów kartograficznych. On sam siedział na wygodnym krześle naprzeciwko meblą i patrzył na odebrany kawałek papieru.

-Jack!- podszedł bliżej biurka.- Widziałeś to co ja?

-Rum?- spytał nadal  patrząc na mapę.

-Nie. Chociaż przydał by się teraz- przyznał się.

Sparrow opuścił jedną ręke do podłogi i chwycił za butelkę trunku. Podniósł ją i rzucił w stronę Gibbsa. Mężczyzna chwycił za szyjkę i otworzył. Poczuł zanymu mu gorzki zapach i wypił kilka łyków. Po chwili odstawił alkochol na biurko kapitana i podparł się rakami o mebel.

-Przyznaj Jack widziałeś znamie.

-Nie musiałem na nie patrzeć by wiedzieć- powiedział smutno.

-Wyrosła Jack i to jak- zaśmiał się.-Podbna do ciebie.

-Nie- zaprzeczył ruchem głową.-Jest podobna do swojej matki. Tak samo uparta, pyskata i odważna jak mało kto- uniósł na chwilę kącik ust.

-Ale zostawiliśmy ją zupełnie nie na tej wyspie-zauważył korsarz.

-Pewnie uciekła i znalazła swoje miejsce w Santa Maria.

-Wiesz co Jacki? Jestem pewny, że historia lubi się powtarzać.

-Co masz namyśli panie Gibbsie?- spojrzał na niego.

-Czyźby nie Will Turner, kapitan Latającego Holendra, nie zakochał się w tym samym wieku co Henry w Elizabeth?

-Non sens- zaprzeczył.-Uważam, że Turner był nie co starszy.

-Może i masz racje. Ale i tak mniej więcej w tym samym wieku.

-Prawdopodobnie-wzruszył ramionamo.- Ale dlaczego historia ma się powtarzać?

-Tak jak jego ojciec ruszył na ratunek ukochanej. Tak samo rezykował życie i broni jej jak lew.

-Jeśli ta historia ma się powtorzyć wole by ta dziewczyna nie spaliła całego mojego rumu- mruknął Jack.- I pozwoliła Krakenowi mnie zjeść- wypił łyk rumi ze swojej butelki.

- No Krakenowi już nie, ale może czemuś innemu?- zażartował korsarz.

-Oby nic już podobnego nie istniało- zabełkotał.-Co myślisz o tej mapie?- spytał.

-Nie ma najmniekszego sensu Jack. Widziałem nie jedne mapy. Niektóre nie były zwyczajne i trudno było je rozszyfrować, ale ta bije wszystkie możliwe rekordy.

-Nasuwa się teraz jedno zasadnicze pytanie, panie Gibbs- powiedział pirat.- Dlaczego ta mapa jest taka ważna dla komodora i gubernatora z Santa Maria?

◇◇◇◇◇


Tego samego dnia w nocy Henry siedział na bocianym gnieździe ze swoją starą lornetką wypatrując daleki obszar wód.

Westchnął głośno i podparł się masztu i zsunął się z niej prosto na belki. Podkulił nogi do klatki piersiowej i zamknął oczy.

-Byłem ciekaw ile tam będziesz- uśmiechnął się.

-Jakoś nie widać twojej ciekawości skoro nie przyszedłeś ani razu- powiedziała cicho i usiadła tak samo jak chłopak tylko po drugiej stronie drewna.

Margaret Sparrow- Przeklęte wodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz