Kiedy pan Gibbs zaniósł Margaret do kubryku ruszył od razu do kajuty kapitana. Zauważył na twarzy dziewczyny znamie, które widział dawno temu.
Szybko wszedł na pokład i bez pukania wszedł do pomiszczenia. Jak zawsze Jack miał na soim biurko pełno map i sprzętów kartograficznych. On sam siedział na wygodnym krześle naprzeciwko meblą i patrzył na odebrany kawałek papieru.
-Jack!- podszedł bliżej biurka.- Widziałeś to co ja?
-Rum?- spytał nadal patrząc na mapę.
-Nie. Chociaż przydał by się teraz- przyznał się.
Sparrow opuścił jedną ręke do podłogi i chwycił za butelkę trunku. Podniósł ją i rzucił w stronę Gibbsa. Mężczyzna chwycił za szyjkę i otworzył. Poczuł zanymu mu gorzki zapach i wypił kilka łyków. Po chwili odstawił alkochol na biurko kapitana i podparł się rakami o mebel.
-Przyznaj Jack widziałeś znamie.
-Nie musiałem na nie patrzeć by wiedzieć- powiedział smutno.
-Wyrosła Jack i to jak- zaśmiał się.-Podbna do ciebie.
-Nie- zaprzeczył ruchem głową.-Jest podobna do swojej matki. Tak samo uparta, pyskata i odważna jak mało kto- uniósł na chwilę kącik ust.
-Ale zostawiliśmy ją zupełnie nie na tej wyspie-zauważył korsarz.
-Pewnie uciekła i znalazła swoje miejsce w Santa Maria.
-Wiesz co Jacki? Jestem pewny, że historia lubi się powtarzać.
-Co masz namyśli panie Gibbsie?- spojrzał na niego.
-Czyźby nie Will Turner, kapitan Latającego Holendra, nie zakochał się w tym samym wieku co Henry w Elizabeth?
-Non sens- zaprzeczył.-Uważam, że Turner był nie co starszy.
-Może i masz racje. Ale i tak mniej więcej w tym samym wieku.
-Prawdopodobnie-wzruszył ramionamo.- Ale dlaczego historia ma się powtarzać?
-Tak jak jego ojciec ruszył na ratunek ukochanej. Tak samo rezykował życie i broni jej jak lew.
-Jeśli ta historia ma się powtorzyć wole by ta dziewczyna nie spaliła całego mojego rumu- mruknął Jack.- I pozwoliła Krakenowi mnie zjeść- wypił łyk rumi ze swojej butelki.
- No Krakenowi już nie, ale może czemuś innemu?- zażartował korsarz.
-Oby nic już podobnego nie istniało- zabełkotał.-Co myślisz o tej mapie?- spytał.
-Nie ma najmniekszego sensu Jack. Widziałem nie jedne mapy. Niektóre nie były zwyczajne i trudno było je rozszyfrować, ale ta bije wszystkie możliwe rekordy.
-Nasuwa się teraz jedno zasadnicze pytanie, panie Gibbs- powiedział pirat.- Dlaczego ta mapa jest taka ważna dla komodora i gubernatora z Santa Maria?
◇◇◇◇◇
Tego samego dnia w nocy Henry siedział na bocianym gnieździe ze swoją starą lornetką wypatrując daleki obszar wód.Westchnął głośno i podparł się masztu i zsunął się z niej prosto na belki. Podkulił nogi do klatki piersiowej i zamknął oczy.
-Byłem ciekaw ile tam będziesz- uśmiechnął się.
-Jakoś nie widać twojej ciekawości skoro nie przyszedłeś ani razu- powiedziała cicho i usiadła tak samo jak chłopak tylko po drugiej stronie drewna.
CZYTASZ
Margaret Sparrow- Przeklęte wody
FanfictionSiedemnastoletnia Margaret wiodła spokojne życie złodziejki gdy pewnego razu dostała bardzo niebezpieczne zlecenie. Miała ukraść pewną mapę, która podobno prowadziła do skarbu Trytona. Kiedy miała oddać przedmiot została schwytana przez okoliczną st...