Rozdział 14

1.9K 91 4
                                    

Powoli wybudzała się ze snu. Otworzyła jedno oko, ale od razu je zamknęła. Ponownie spróbowała czynności aż nie przyzwyczaiła się do jasności.

Nadal była na statku przywiązana do głównego masztu ze zgrają piratów. Już lepiej być nie może.

-Obudziło się nasze słoneczko- usłyszała rozbawiony głos.

Westchnęła zirytowana i spojrzała na Jacka Sparrowa, kapitana Czarnej Perły.

-Czego chcesz?- wyszeptała.

-Przepraszam co?- spytał "głuchy" kapitan.

-Powiedziała czego chcesz Jack- powiedział zdenerwowany Henry.- Możemy ją już uwolnić?

-Spokojnie Turner- uśmiechnął się do niego i spojrzał na dziewczynę.-Musi nam wyjaśnić znaczenie tej mapy.

-A czyli największy podróżnik i zarazem kapitan wszpaniałej Czarnej Perły nie wie jak się czyta z mapy?- spytała sarkastycznie.

-Uważasz mnie za idola?

-Uważam cię za pijanego pirat, który więzi niewinne osoby- odparła.

-A czy ci, którzy cię uwięzili w Santa Maria uważali cię za winną?- przymrużył oczy.

Nic nie powiedziała. Doskonale wiedziała, że była winna, ale nie za te przestępstwo co trzeba. Chcieli tylko zatuszować sprawę kradzieży mapy. Jak stara zasada mówi: rzadnych świadków.

-Byłam winna, ale nie za to co trzeba- powiędziała przez zaciśnięte zęby.

-Ale jednak byłaś w lochu i zaznałaś smaku porażki. Ale powiedzmi złotko- przybliżył się do Margaret.- Do czego prowadzi ta mapa?- pokazał jej papier.

-Dokąś.

-To nie odpowiedź.

-To nie pytanie- odbiła piłeczkę.

Usłyszała śmiech. Wszyscy spojrzeli na Turnera, który próbował zachować powagę sytuacji. Do tej pory sama nie wie dlaczego uśmiechnęła się na ten widok.

-Panie Turner dlaczego pan się śmieje?- spytał z powagą kapitan.

Ale nie odpowiedział. Cały czas patrzył na Margaret jakby chciał czytać w jej myślach. Dziewczyna również spoglądała na piękne brązowe oczy mężczyzny. Sama wiedziała, że jeśli przegra tą "bitwe" dam mu tym satysfakcje i jego duma będzie aż lśnić.

Przegrała. Jej głowa zawisła i próbowała powtrzymać lecące łzy. Turner uśmiechnął się i podszedł do dziewczyny.

-Dokąd  prowadzi ta mapa?- spytał podkreślając każdy wyraz.

-Nie wiem- wyszeptała.

-Co?- zdziwił się chłopak.

-Nie wiem- powiedziała głośniej.- Nie wiem do kogo lub czego prowadzi ta mapa!- krzyknęła.

-Jak możesz nie wiedzieć o rzeczy, którą miałaś przez całe życie?- spytał Gibbs.

-Ja ją ukradłam- przyznała się.

-Ukradłaś?- zapytał Jack.

-To było zlecenie- zaczęła opowiadać.- W Santa Maria byłam złodziejką, która po latach kradzieży dostała uznanie na ulicy i tytuł królowej- uśmiechnęła się lekko.- Dzięki temu tytułowił tylko ja, w tym zapyziałym mieście, okradałam wyższe sfery. To miała być szybka akcja. Wejść, zabrać i sprytnie wyjść.

-Ale nie poszło po twojej myśli?- spytał kapitan.

-Zobaczył mnie komodor. Uciekłam przez okno i do miasta. Tam żołnierze  sprawdzali wszystkim kobietom nadgarstki.

-Nadgarski?- zapytał jeden z piratów.

-Komodor wypatrzył moje bransolety  jak skoczyłam a próbowałam je zakryć.

-Co jest pod nimi?- spytał Jack.

Zamilkła. Na pewno nic nie powie na ten temat. Zamknęła ten rozdział już dawno  temu kiedy postanowiła ruszyć dalej i nie patrzeć za sobą.

Henry zobaczył w jej oczach strach i smutek. Jak opatrywał jej nadgarstki zapamiętał tamte blizny. Szczególnie dwie wielkie litery. Na prawym "N" na lewym "P". Tylko co mogły znaczyć?

-Nic co by interesowało pirata- warknęła i spojrzała mu prosto w nocy.

-Posłuchaj złotko- powiedział zdenerwowany.-Ja tu jestem kapitanem. Jesteś na moi statku i tu zobowiązują moje prawa.

-Zauważ kapitanie...- zaakcentowała ostatnie słowo.-... , że nie jestem twoim korsarzem. Nie zwerbowałeś mnie, więc twoje słowo nic dla mnie nie znaczy- uśmiechnęła się tryjumfale.

-Ale w każdej chwili mogę cię wyrzucić za burtę- zauważył Jack.

-To dlaczego tego dotąd nie zrobiłeś?

-Obiecał mi trzy beczki rumu- skrzywił się i pokazał na Turnera palcem.

-Czy ty zawsze musiś płacić mu rumem?- spytała zirytowana.

W odpowiedzi Henry wzruszył ramionami i podszedł do Sparrowa.

-Czy możemy ją odwiązać?

-Najpierw mapa.

-Ale ona nic o niej nie wie!- zdenerwował się szatyn.

-Pewno, że wie tylko nie chce nam powiedzieć.

-Słyszałeś? To było tylko zlecenie! Żadnych szczególnych informacji. Tylko gdzie, kto i kiedy- wycedził przez zęby.

- Cóź- uśmiechnął się ukazując rząd złotych zębów.-Skoro to było tylko zlecenje. Możesz ją odwiązać- chłopak natychmiast zaczął rozplątywać sznury.- i wyrzucić za burtę- dokończył.

Henry odwiązał do końca sznur. Lina opadła na deski a dziewczyna straciła grunt pod nogami. Nie miała już siły by wstać. Turner spojrzał na Jacka.

-Oszalałeś? Jest odwodniona i nie ma siły by nawet wstać- pokazał na nią ręką.

-Drogi koleżko- ściszył głos i podszedł bliżej chłopaka.-Na tym statku obowiązują zasady. Jeśli dziewczyna nic nie wie to po co ją tu trzymać?

-Żeby, przeżyła. Jakbyś nie zauważył jesteśmy na środku morza. Ona przecież zginie!

-Panie Gibbs- podszedł do niego przyjaciel.-Zabrać tą damulkę do kubryku.

-Ay, ay kapitanie.- odpowiedział

-Nie Jack!- zaprotestował Turner i ruszył powtrzymać byłego żeglarza angielskiej floty.

Jednak Jack miał inne zamiary. Skinął głową na dwóch mężczyzn, którzy pochwycili Turnera i trzymali w żelaznym uścisku. Chłopak zaczął się wyrywać, ale to nic nie dało.

W tym czasie pan Gibbs podszedł do dziewczyny i powiesił przez ramię. Dziewczyna jakby przez mgłę widziała chłopaka, który chciał się wyrwać i podejść do niej oraz kapitana Czarnej Perły, który w głowie miał już idealny plan by rozszyfrować zagadkę tajemniczej mapy.

_________

Hejka!

Chyba długo mnie tu nie było? Ciekawe co oznaczają te dwie wypalone litery? Czyżby cwany Jack wiedział o skarbie Trytona? A co się dzieje z komodorem Jamesem?

Na te pytania odpowiedzi znajdziecie w następnym rozdziale!

Do zobaczenia

Wasza Weird_phone

Margaret Sparrow- Przeklęte wodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz