Maraton!!1/4
Odsunęli się od siebie, gdy zabrakło im powietrza. Henry pomógł jej wstać i spojrzał na jej twarz. Nieskazitelna, karaibska skóra. Ciemnobrązowe włosy. Oczy w przepięknym odcieniu brązu.
-Chyba powinnismy iść- powiedział lekko jąkający się.- Może uda nam się po drodze znaleść Jacka i Gibsa.
Margaret kiwnęła głową. Turner złączył rękę dziewczyny ze swoją i ruszyli w głąb tajemniczej jaskini. Musieli uważać, nie wiadomo jakie stwory zamieszkują te groty oraz przez tą świecącą roślinę podłoże było śliskie.
Im głębiej się zapuszczali tym niebieskie światło zdawało się zanikać. Mimo tego nie bali się, ponieważ czuli się bezpiecznie w swoim towarzystwie. Rozłączone dusze ponownie odszukały siebie ma wzajem.
-Henry jestem zmęczona- westchnęła ociężale.- Przez tą mokrą suknie czuje się jakbym ciągnęła ze sobą wóz z kamieniami.
-Zdejmij ją- powiedział.- pod tym masz przecież jeszcze coś prawda?- spytał z niepewnością.
-Pomożesz mi?
Nie mógł zauważyć, że to pytanie wywołało na jej policzkach wielkie rumieńce. Światło stawało się już rzadsze. Podszedł do niej od tylu i powoli zaczął rozwiązywać górnej materiał sukni. Margaret nie wiedział dlaczego nagle zrobiło jej się gorąco. Turner nieco się zbliżył do niej i zsunął z niej cześć garderoby- zajął się spódnicą. Z tym nie było już takie kłopotu jak z tamtą. Jedno lekkie pociągnięcie i drogi materiał zsunął się na podłoże. Zdjął z siebie swoją kurtkę i dał ją dziewczynie.
-Chodźmy dalej.
Ponownie złączyli swoje dłonie w jedność i nie minęło dziesięć minut, gdy zobaczyli przed sobą wielkie, metalowe wrota.
CZYTASZ
Margaret Sparrow- Przeklęte wody
FanfictionSiedemnastoletnia Margaret wiodła spokojne życie złodziejki gdy pewnego razu dostała bardzo niebezpieczne zlecenie. Miała ukraść pewną mapę, która podobno prowadziła do skarbu Trytona. Kiedy miała oddać przedmiot została schwytana przez okoliczną st...